„Mam Dość Krytyki Mojej Teściowej na Temat Mojego Gotowania i Ciągłego Męczenia Mnie”

Nigdy nie wyobrażałam sobie, że poślubienie miłości mojego życia przyniesie ze sobą tak trudny dodatek: moją teściową, Marię. Od momentu, gdy powiedzieliśmy sobie „tak”, Maria jest stałą obecnością w naszym życiu, i nie zawsze w dobry sposób. Jej najbardziej uporczywa skarga? Moje gotowanie.

Maria jest tradycjonalistką. Wierzy, że dobra żona powinna codziennie gotować świeże posiłki, tak jak ona to robiła dla swojej rodziny. Ale w dzisiejszym szybkim świecie uważam, że bardziej praktyczne jest przygotowywanie posiłków z wyprzedzeniem. Pracuję na pełen etat, podobnie jak mój mąż, Piotr. Gotowanie w dużych ilościach w niedziele pozwala nam mieć pożywne posiłki przez cały tydzień bez codziennego zamieszania.

Jednak Maria uważa to za grzech kardynalny. „Dlaczego mój syn musi jeść to samo codziennie? Nie możesz ugotować czegoś świeżego?” – ciągle narzeka. Jej słowa bolą, zwłaszcza że wkładam dużo wysiłku w przygotowywanie posiłków. Dbam o to, aby jedzenie było różnorodne i zrównoważone, ale dla niej to nigdy nie jest wystarczająco dobre.

Napięcie zaczęło narastać, gdy Maria zaczęła nas odwiedzać coraz częściej. Pojawiała się bez zapowiedzi, często w porze kolacji. Na początku myślałam, że po prostu jest troskliwą matką, ale szybko stało się jasne, że przychodziła, aby sprawdzić moje gotowanie. Podnosiła pokrywki garnków, wąchała powietrze i wydawała niezadowolone dźwięki.

Pewnego wieczoru, po szczególnie długim dniu w pracy, wróciłam do domu i zastałam Marię w mojej kuchni. Weszła do środka za pomocą zapasowego klucza, który daliśmy jej na wypadek nagłych sytuacji. Stała nad kuchenką, mieszając coś, co pachniało pysznie, ale było mi obce.

„Co robisz?” zapytałam, starając się utrzymać spokojny ton.

„Gotuję porządny posiłek dla mojego syna,” odpowiedziała bez podnoszenia wzroku. „Zasługuje na coś lepszego niż odgrzewane resztki.”

Poczułam przypływ gniewu i frustracji. „Mario, doceniam twoją troskę, ale to jest moja kuchnia i mój dom. Gotuję dla Piotra i dla siebie, a on nigdy nie narzekał.”

W końcu odwróciła się do mnie twarzą, jej wyraz twarzy był mieszanką litości i pogardy. „Nie narzeka, bo nie chce cię zranić. Ale uwierz mi, tęskni za świeżymi posiłkami.”

Tej nocy Piotr i ja mieliśmy długą rozmowę. Przyznał, że choć docenia moje starania, to tęskni za różnorodnością codziennie gotowanych posiłków. Był to cios dla mojej pewności siebie, ale zrozumiałam jego punkt widzenia. Uzgodniliśmy kompromis: będę gotować świeże posiłki kilka razy w tygodniu, a na bardziej zapracowane dni będziemy polegać na przygotowanych wcześniej daniach.

Ale Maria nie była zadowolona z tego układu. Nadal krytykowała moje gotowanie przy każdej okazji. Robiła złośliwe uwagi o tym, jak „prawdziwe kobiety” potrafią codziennie gotować świeże posiłki mimo pracy i innych obowiązków.

Ostatnią kroplą była sytuacja podczas Święta Dziękczynienia. Zaprosiliśmy obie rodziny na kolację i spędziłam dni na przygotowywaniu uczty. Gdy usiedliśmy do stołu, Maria wzięła jeden kęs indyka i zmarszczyła nos.

„Suchy,” oznajmiła wystarczająco głośno, aby wszyscy usłyszeli. „Powinnaś była pozwolić mi zająć się indykiem.”

Poczułam łzy napływające do oczu. To miała być radosna okazja, ale Maria znów zdołała ją zepsuć swoją krytyką.

Po wyjściu wszystkich gości załamałam się przed Piotrem. „Nie mogę tego dłużej znosić,” szlochałam. „Nie mogę ciągle starać się ją zadowolić, gdy nic co robię nigdy nie jest wystarczająco dobre.”

Piotr przytulił mnie mocno i obiecał porozmawiać ze swoją matką. Ale głęboko w sercu wiedziałam, że nic się nie zmieni. Maria zawsze znajdzie coś do skrytykowania, ponieważ nie może zaakceptować faktu, że jej syn wybrał kogoś, kto robi rzeczy inaczej.

W końcu zdałam sobie sprawę, że niektóre bitwy nie są warte walki. Będę nadal gotować w sposób, który działa dla nas, a jeśli Maria nie może tego zaakceptować, to jej problem, nie mój.