„Mój Mąż Odmawia Pracy z Moim Ojcem, ale Nie Może Znaleźć Dobrej Pracy: Nasza Rodzina Cierpi”
Prawie trzy lata temu mój mąż Jan podjął decyzję, która odwróciła nasze życie do góry nogami. Zrezygnował z pracy, którą miał przez prawie dekadę. Powód? Nowy szef, który od pierwszego dnia wydawał się mieć coś przeciwko niemu. Przed pojawieniem się tego nowego kierownika, przełożonym Jana był stary kolega ze studiów, Michał. Michał zawsze wspierał Jana, często wychodząc mu naprzeciw i przyznając dodatkowe premie za ciężką pracę. Ale potem Michał został przeniesiony do innego oddziału, a Jan musiał radzić sobie sam.
Nowy kierownik, pan Kowalski, był zupełnie inny niż Michał. Był surowy, wymagający i wydawało się, że czerpie przyjemność z utrudniania życia Janowi. W ciągu miesiąca od objęcia stanowiska pan Kowalski obniżył pensję Jana, twierdząc, że firma musi zacisnąć pasa. Jan próbował z nim rozmawiać, ale na próżno. Stres stał się nie do zniesienia i po szczególnie burzliwej kłótni Jan złożył wypowiedzenie.
Na początku byliśmy optymistyczni. Jan zawsze był pracowity i miał dobrą reputację w swojej branży. Myśleliśmy, że łatwo znajdzie inną pracę. Ale tygodnie zamieniły się w miesiące, a miesiące w lata. Pomimo niezliczonych aplikacji i rozmów kwalifikacyjnych, Jan nie mógł znaleźć pracy, która płaciłaby choćby zbliżoną kwotę do tego, co zarabiał wcześniej.
Mój ojciec prowadzi małą firmę budowlaną i zawsze oferował Janowi pracę u siebie. To nie jest praca marzeń, ale jest stabilna i wystarczająco dobrze płatna, by utrzymać naszą rodzinę. Jednak Jan zawsze odmawiał. Mówi, że nie chce mieszać spraw rodzinnych z biznesem i jest zdeterminowany, by znaleźć coś na własną rękę.
W międzyczasie nasza sytuacja finansowa stała się dramatyczna. Musieliśmy sięgnąć po oszczędności, aby związać koniec z końcem. Nasz syn Tomek musiał zrezygnować z zajęć pozalekcyjnych, ponieważ nie stać nas na nie. Stres odbija się na nas wszystkich. Jan czuje się jak nieudacznik i staje się coraz bardziej wycofany. Staram się być silna dla Tomka, ale trudno jest, gdy widzę niepokój w jego oczach.
Próbowałam rozmawiać z Janem o ponownym rozważeniu oferty mojego ojca, ale on nie ustępuje. Mówi, że nie chce być postrzegany jako ktoś biorący jałmużnę i upiera się, że wkrótce coś znajdzie. Ale jak długo możemy jeszcze czekać? Nasze rachunki rosną, a napięcie zaczyna wpływać na nasze małżeństwo.
Nawet myślałam o powrocie do pracy, ale z Tomkiem wciąż tak młodym i potrzebującym uwagi, to nie jest teraz realna opcja. Utknęliśmy w tym zawieszeniu, czekając na zmianę, ale czując się jakbyśmy tonęli coraz głębiej każdego dnia.
Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Chcę wierzyć, że wszystko się ułoży, że Jan znajdzie pracę i będziemy mogli stanąć na nogi. Ale z każdym dniem ta nadzieja wydaje się coraz bardziej odległym marzeniem.
Na razie możemy tylko brać każdy dzień po kolei i starać się wspierać nawzajem najlepiej jak potrafimy. Ale trudno nie czuć się jakbyśmy walczyli w przegranej bitwie.