Moja córka kocha tylko jedno dziecko. Czy mogłam temu zapobiec?

– Znowu tylko dla Oli? – zapytałam cicho, patrząc jak Agnieszka wręcza swojej córce nową książkę, a Kuba stoi z boku, z opuszczonymi ramionami. W salonie pachniało świeżo upieczonym ciastem, ale atmosfera była ciężka jak przed burzą.

Agnieszka nawet nie spojrzała na syna. – Kuba nie lubi czytać – rzuciła przez ramię, jakby to wszystko tłumaczyło. Ola uśmiechnęła się szeroko, przytulając książkę do piersi. Kuba odwrócił się i wyszedł na balkon. Słyszałam, jak cicho zamyka za sobą drzwi.

Od lat obserwuję tę scenę w różnych wariantach. Czasem to nowy sweter, czasem wyjazd do kina, czasem po prostu czułe słowo. Zawsze dla Oli. Kuba nauczył się nie prosić, nie pytać, nie oczekiwać. Ma dopiero jedenaście lat, a już nosi w sobie ciężar, którego nie powinien dźwigać żadne dziecko.

Pamiętam, jak Agnieszka była mała. Była moją jedyną córką, oczkiem w głowie. Może to ja nauczyłam ją tej miłości na wyłączność? Może to ja popełniłam błąd, którego teraz nie umiem naprawić?

– Mamo, nie przesadzaj – mówiła mi kiedyś Agnieszka, kiedy próbowałam z nią rozmawiać o Kubie. – On jest chłopcem, chłopcy są inni. Ola jest wrażliwa, potrzebuje więcej uwagi.

Ale przecież Kuba też płacze w nocy. Słyszałam go, kiedy zostawałam u nich na noc. Cichutko, żeby nikt nie słyszał. Raz weszłam do jego pokoju. Leżał skulony pod kołdrą.

– Babciu, dlaczego mama mnie nie lubi? – zapytał wtedy.

Serce mi pękło. Przytuliłam go mocno, ale nie umiałam znaleźć słów, które mogłyby go ukoić. Jak wytłumaczyć dziecku, że czasem dorośli są ślepi na cudzy ból?

Próbowałam rozmawiać z Agnieszką. – On cię potrzebuje – mówiłam. – On też jest twoim dzieckiem.

– Mamo, nie rozumiesz – odpowiadała zirytowana. – Kuba jest trudny. Ola zawsze była grzeczna, pomagała mi, przytulała się. Kuba tylko marudzi, ciągle czegoś chce.

Patrzyłam na nią i widziałam siebie sprzed lat. Ja też miałam swoje ulubione dziecko – Agnieszkę. Może dlatego jej brat wyjechał do Anglii i nie dzwoni od miesięcy?

W święta wszystko wychodzi na jaw. Siedzimy przy stole. Ola opowiada o sukcesach w szkole, Agnieszka słucha z dumą. Kuba próbuje coś powiedzieć o swoim rysunku, ale nikt go nie słucha. W końcu milknie i bawi się widelcem.

Po obiedzie podchodzę do niego.

– Pokażesz mi swój rysunek? – pytam.

Jego oczy rozjaśniają się na chwilę. Pokazuje mi kartkę – narysował rodzinę. Mama i Ola trzymają się za ręce. On stoi z boku, trochę mniejszy, trochę dalej.

– Tak jest naprawdę? – pytam cicho.

Wzrusza ramionami.

– Ja już się przyzwyczaiłem – mówi.

Wieczorem rozmawiam z mężem.

– Może powinniśmy zabrać Kubę do siebie na wakacje? – pytam.

– A Agnieszka się nie obrazi? – zastanawia się Andrzej.

– Nie wiem. Ale nie mogę patrzeć, jak ten chłopiec gaśnie.

Zadzwoniłam do Agnieszki następnego dnia.

– Chcielibyśmy zabrać Kubę na tydzień do siebie – mówię.

– A po co? – pyta podejrzliwie. – Przecież on dobrze się tu czuje.

– Myślę, że przyda mu się zmiana otoczenia – tłumaczę.

W końcu się zgadza. Kuba przyjeżdża do nas i przez pierwsze dni jest cichy, wycofany. Ale potem zaczyna się śmiać, opowiadać dowcipy, rysować coraz odważniej. Widzę, jak rozkwita.

Po tygodniu wraca do domu. Agnieszka dzwoni do mnie wieczorem.

– Co mu zrobiłaś? – pyta z wyrzutem. – Jest inny. Odpyskowuje mi.

– Może po prostu poczuł się ważny – odpowiadam spokojnie.

Rozmowa kończy się kłótnią. Przez kilka tygodni nie odbiera ode mnie telefonów.

Czuję się rozdarta. Z jednej strony chcę pomóc Kubie, z drugiej nie chcę stracić kontaktu z córką i wnuczką. Ale czy mogę patrzeć obojętnie?

Czasem myślę o swoim synu. O tym, jak zawsze był w cieniu Agnieszki. Czy to ja zaczęłam ten łańcuch bólu?

Ostatnio Kuba przyszedł do mnie i powiedział:

– Babciu, czy ty mnie kochasz tak samo jak Olę?

Przytuliłam go mocno.

– Kocham cię całym sercem – wyszeptałam.

Ale czy to wystarczy? Czy jedna babcia może naprawić błędy całych pokoleń?

Czasem leżę w nocy i pytam siebie: gdzie popełniłam błąd? Czy mogłam temu zapobiec? Czy jeszcze mogę coś zmienić? Czy wy też widzicie takie rzeczy w swoich rodzinach? Co byście zrobili na moim miejscu?