„Odesłałam Syna do Domu z Chorym Wnukiem. Okazało się, że to Moja Wina”
Bartek i Hania planowali specjalny wieczór od tygodni. Przy ich napiętych harmonogramach i wymaganiach rodzicielstwa rzadko znajdowali czas dla siebie. Kiedy Bartek zadzwonił do mnie z pytaniem, czy mogłabym zaopiekować się Arturem, moje serce wypełniło się radością. Artur to mój jedyny wnuk i cenię każdą chwilę spędzoną z nim.
„Oczywiście, z przyjemnością zaopiekuję się Arturem,” powiedziałam Bartkowi przez telefon. „Zasługujecie na wieczór dla siebie.”
Przywieźli Artura do mojego domu około 18:00. Był jak zwykle radosny, biegał po salonie ze swoimi zabawkowymi samochodzikami. Hania dała mi szybki przegląd jego wieczornej rutyny i wszelkie specjalne instrukcje.
„Dzisiaj był trochę marudny,” wspomniała mimochodem. „Ale myślę, że jest po prostu zmęczony.”
Nie myślałam o tym zbyt wiele. Dzieci miewają swoje gorsze dni, a Artur zawsze był wytrzymałym chłopcem. Bartek i Hania wyszli, wyglądając na szczęśliwszych niż widziałam ich od miesięcy.
W miarę jak wieczór postępował, zauważyłam, że Artur staje się coraz bardziej drażliwy. Odmówił jedzenia kolacji i ciągle pocierał oczy. Około 20:00 miał lekki stan podgorączkowy. Dałam mu trochę dziecięcego paracetamolu i położyłam go spać, mając nadzieję, że poczuje się lepiej po dobrym śnie.
Około północy Artur obudził się płacząc. Jego gorączka wzrosła i wyraźnie czuł się niekomfortowo. Natychmiast zadzwoniłam do Bartka i Hani.
„Artur źle się czuje,” powiedziałam, starając się zachować spokój w głosie. „Myślę, że powinniście go odebrać.”
Przyjechali w ciągu pół godziny, ich wieczór został przerwany. Hania wyglądała na zmartwioną, gdy wzięła Artura na ręce.
„Zabierzemy go do lekarza pierwszą rzeczą rano,” zapewnił mnie Bartek.
Następnego dnia otrzymałam telefon od Bartka. Artur został zdiagnozowany z poważnym zapaleniem ucha i potrzebował antybiotyków. Poczułam ukłucie winy, ale starałam się uspokoić, że zrobiłam wszystko, co mogłam.
Tydzień później Bartek zadzwonił ponownie, ale tym razem jego ton był inny—bardziej poważny.
„Mamo, musimy porozmawiać,” powiedział.
Kiedy się spotkaliśmy, Bartek wyjaśnił, że lekarz wspomniał, iż stan Artura mógłby zostać wykryty wcześniej, gdyby nie był narażony na pewne alergeny. Okazało się, że mój dom, który nie był gruntownie sprzątany od dłuższego czasu, był pełen roztoczy—na które Artur był bardzo uczulony.
„Nie wiedziałam,” wyjąkałam, czując łzy napływające do oczu.
„Wiem, że nie chciałaś zrobić nic złego,” powiedział miękko Bartek. „Ale musimy być bardziej ostrożni.”
Rozmowa pozostawiła mnie zdruzgotaną. Zawsze uważałam się za dobrą babcię, ale teraz czułam, że zawiodłam Artura w najgorszy możliwy sposób. Poczucie winy było przytłaczające i nadwyrężyło moje relacje z Bartkiem i Hanią. Byli bardziej ostrożni w zostawianiu Artura ze mną, a nasze kiedyś częste wizyty stały się rzadkie.
Minęły miesiące i chociaż Artur w pełni wyzdrowiał, emocjonalne blizny pozostały dla nas wszystkich. Bartek i Hania nadal mnie kochali, ale istniało niewypowiedziane napięcie, którego wcześniej nie było. Tęskniłam za dniami, kiedy wpadają bez zapowiedzi lub dzwonią tylko po to, żeby pogadać.
Nauczyłam się trudnej lekcji o odpowiedzialności związanej z opieką nad dzieckiem, zwłaszcza takim z określonymi potrzebami zdrowotnymi. Ale szkody zostały wyrządzone i nasza rodzinna dynamika zmieniła się na zawsze.