„Nie Chcę, Żeby Uczyła Mojego Dziecka Tego: Babcia Przynosi Jedzenie i Prosi o Relację”

Krzysiu zawsze był podekscytowany, gdy jego babcia Zofia przychodziła w odwiedziny. Przynosiła kosz pełen jego ulubionych owoców—winogrona, jabłka, banany i gruszki. „Dla mojego ulubionego wnuczka!” ogłaszała dumnie, jej oczy błyszczały z radości. Krzysiu biegł do niej, mocno ją przytulał, a potem z zapałem zanurzał się w koszu.

Zofia miała szczególną więź z Krzysiem. Często opowiadała mu historie ze swojego dzieciństwa, uczyła go piec ciasteczka i pomagała mu w odrabianiu lekcji. Ale była jedna rzecz, która zawsze mnie niepokoiła. Za każdym razem, gdy przynosiła jedzenie, prosiła Krzysia, aby zdał jej relację, czy wszystko zjadł.

„Krzysiu, upewnij się, że zjesz wszystkie owoce i powiedz babci, jak bardzo ci smakowały,” mówiła z uśmiechem. Krzysiu, będąc posłusznym dzieckiem, entuzjastycznie kiwał głową i obiecywał to zrobić.

Jako matka doceniałam starania Zofii, aby Krzysiu jadł zdrowe jedzenie. Ale coś w sposobie, w jaki nalegała na relację, wydawało się nie w porządku. Wyglądało na to, że uczy go szukać aprobaty za wszystko, co robi, a tego nie chciałam dla mojego syna.

Pewnego wieczoru, po wyjściu Zofii, usiadłam z Krzysiem. „Kochanie, nie musisz mówić babci o wszystkim, co jesz. Możesz cieszyć się jedzeniem bez poczucia, że musisz zdawać relację,” powiedziałam delikatnie.

Krzysiu spojrzał na mnie zdezorientowany. „Ale babcia lubi wiedzieć. Mówi, że to ją uszczęśliwia,” odpowiedział.

„Rozumiem to, ale ważne jest, abyś cieszył się jedzeniem dlatego, że to lubisz, a nie dlatego, że chcesz kogoś uszczęśliwić,” wyjaśniłam.

Krzysiu powoli kiwnął głową, ale widziałam, że nadal był niepewny. Postanowiłam porozmawiać o tym z Zofią przy następnej wizycie.

Kilka dni później Zofia przyszła z kolejnym koszem owoców. Po tym jak Krzysiu pobiegł się bawić, wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niej.

„Mamo, możemy porozmawiać?” zapytałam.

„Oczywiście, kochanie. Co masz na myśli?” odpowiedziała Zofia, jej uśmiech lekko zbladł.

„Doceniam wszystko, co robisz dla Krzysia, ale myślę, że musimy porozmawiać o tym, jak prosisz go o relację z jedzenia,” zaczęłam.

Wyraz twarzy Zofii stał się poważny. „Chcę tylko upewnić się, że je zdrowo. Czy to takie złe?”

„Nie chodzi o zdrowe jedzenie. Chodzi o to, że sprawiasz, że czuje się jakby musiał szukać aprobaty za wszystko, co robi,” wyjaśniłam.

Zofia westchnęła. „Nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. Chcę tylko, żeby był szczęśliwy i zdrowy.”

„Wiem, mamo. Ale chcę, żeby nauczył się cieszyć rzeczami dla siebie samego, a nie dlatego, że czuje się zobowiązany kogoś uszczęśliwić,” powiedziałam delikatnie.

Zofia powoli kiwnęła głową. „Postaram się być bardziej świadoma tego.”

Poczułam ulgę. Może coś się zmieni na lepsze.

Jednak przy następnej wizycie Zofia przyniosła kolejny kosz owoców i ponownie poprosiła Krzysia o relację z jedzenia. Tym razem Krzysiu zawahał się i spojrzał na mnie zanim niechętnie kiwnął głową.

Wtedy zdałam sobie sprawę, że stare nawyki trudno zmienić. Pomimo naszej rozmowy Zofia kontynuowała swoje zachowanie, a Krzysiu nadal szukał jej aprobaty. To był cykl trudny do przerwania.

Z czasem zauważyłam, że Krzysiu staje się coraz bardziej niespokojny o zadowalanie innych. Często pytał mnie czy jestem zadowolona z jego pracy domowej lub czy podoba mi się sposób w jaki posprzątał pokój. Łamało mi serce widzieć go tak zatroskanego o uszczęśliwianie wszystkich wokół.

Starałam się jak mogłam go uspokajać i zachęcać do robienia rzeczy dla siebie samego, ale nasiona szukania aprobaty były już głęboko zakorzenione.

W końcu, pomimo moich starań, Krzysiu dorósł zawsze szukając potwierdzenia od innych. To była lekcja nauczona zbyt późno—że czasami nawet z najlepszymi intencjami możemy nieświadomie nauczyć nasze dzieci niewłaściwych rzeczy.