„Mój Mąż Chce Rozwodu, Bo Odmówiłam Opieki nad Jego Chorym Ojcem: Nie Mogłam Już Tego Znieść. Spróbuj Sam Zająć Się Swoim Ojcem”
Nigdy nie wyobrażałam sobie, że moje małżeństwo zakończy się z takiego powodu. Po 15 latach razem, mój mąż, Marek, i ja przetrwaliśmy wiele burz. Ale kiedy przyszło do opieki nad jego chorym ojcem, nasz związek napotkał nieprzekraczalną przeszkodę.
Ojciec Marka, Robert, zawsze był silnym i niezależnym człowiekiem. Jednak z wiekiem jego zdrowie zaczęło gwałtownie się pogarszać. Pięć lat temu zdiagnozowano u niego chorobę Alzheimera i od tego czasu jego stan tylko się pogarszał. Wymagał stałego nadzoru i opieki, co głównie spoczywało na moich barkach.
Na początku starałam się sobie radzić. Balansowałam między pracą, obowiązkami domowymi a opieką nad Robertem. Ale w miarę jak jego stan się pogarszał, stawało się to coraz trudniejsze. Uciekał z domu, zapominał kim jesteśmy i czasami stawał się agresywny. Było to wyczerpujące emocjonalnie i fizycznie.
Zasugerowałam Markowi, żebyśmy rozważyli profesjonalne opcje opieki. W naszej okolicy były doskonałe domy opieki specjalizujące się w chorobie Alzheimera. Ale Marek był nieugięty, że jego ojciec powinien zostać z nami. Uważał, że naszym obowiązkiem jest opiekować się nim w domu.
Próbowałam go przekonać. „Marku, nie mogę tego robić sama,” błagałam. „Potrzebujemy pomocy. To nie jest fair ani wobec Roberta, ani wobec nas.”
Ale Marek nie ustępował. Oskarżył mnie o egoizm i brak troski. „To mój ojciec,” powiedział. „Jesteśmy mu to winni.”
Punkt krytyczny nastąpił pewnej nocy, kiedy Robert miał szczególnie zły epizod. Nie rozpoznał mnie i stał się agresywny. Skończyłam z posiniaczoną ręką i złamanym sercem. Wiedziałam wtedy, że nie mogę tak dalej żyć.
Następnego ranka powiedziałam Markowi, że musimy znaleźć dom opieki dla jego ojca. „Nie mogę tego dłużej robić,” powiedziałam. „To za dużo.”
Reakcja Marka była natychmiastowa i surowa. „Jeśli nie możesz opiekować się moim ojcem, to może nie powinniśmy być razem,” powiedział zimno. „Myślałem, że jesteś lepsza.”
Jego słowa bardzo mnie zraniły. Po wszystkim, co przeszliśmy razem, to miało się tak skończyć? Ale wiedziałam, że muszę postawić na swoim. „Przykro mi, że tak to widzisz,” odpowiedziałam. „Ale nie mogę dłużej poświęcać swojego dobrostanu.”
Marek wyprowadził się w ten weekend, zabierając Roberta ze sobą. Wkrótce potem złożył pozew o rozwód. Dom wydawał się pusty bez nich, ale czułam też ulgę. Nie musiałam już dźwigać tego ciężaru sama.
Proces rozwodowy był bolesny i długotrwały. Resentyment Marka wobec mnie rósł i sprawiał, że procedury były jak najtrudniejsze. Przyjaciele i rodzina podzielili się na strony, a ja często czułam się izolowana i osądzana.
Ostatecznie rozwód został sfinalizowany, a Marek otrzymał pełną opiekę nad Robertem. Słyszałam od wspólnych znajomych, że w końcu umieścił swojego ojca w domu opieki, gdy zdał sobie sprawę, że sam nie da rady.
Patrząc wstecz, nadal czuję mieszankę smutku i ulgi. Smutku z powodu końca naszego małżeństwa i tego, jak wszystko się potoczyło, ale ulgi, że nie muszę już znosić tej niemożliwej sytuacji.
Życie po rozwodzie było trudne, ale także w pewien sposób wyzwalające. Odnowiłam kontakty ze starymi przyjaciółmi i znalazłam nowe hobby, które wypełniają mój czas. Ale blizny po tych latach opieki i gorzkim końcu mojego małżeństwa pozostają.