„Odszedł tuż po narodzinach naszego dziecka, teraz chce wrócić: Czy wybaczenie jest możliwe?”
Zawsze myślałam, że mam swoje życie zaplanowane. Skończyć studia, znaleźć stabilną pracę, wziąć ślub, a potem założyć rodzinę. Ale życie ma zabawny sposób rzucania nam wyzwań, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Poznałam Jakuba w ostatnim roku studiów. Był czarujący, zabawny i wydawało się, że ma swoje życie pod kontrolą. Szybko się zakochaliśmy i po ukończeniu studiów zamieszkaliśmy razem.
Kilka miesięcy po rozpoczęciu naszego wspólnego życia dowiedziałam się, że jestem w ciąży. To był szok, delikatnie mówiąc. Rozmawialiśmy o posiadaniu dzieci kiedyś, ale nie byliśmy przygotowani na to, że stanie się to tak szybko. Mimo początkowego szoku postanowiliśmy zatrzymać dziecko i zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby sprostać sytuacji. W końcu byliśmy zakochani i wierzyliśmy, że razem poradzimy sobie ze wszystkim.
Ciąża była trudna. Miałam poranne mdłości, które trwały cały dzień, i byłam ciągle zmęczona. Jakub na początku starał się być wspierający, ale z biegiem miesięcy stawał się coraz bardziej odległy. Zaczął pracować do późna i spędzać więcej czasu z przyjaciółmi. Próbowałam z nim o tym rozmawiać, ale zawsze mnie zbywał, mówiąc, że jest zestresowany myślą o zostaniu ojcem.
Kiedy nasz syn, Eryk, się urodził, myślałam, że wszystko się poprawi. Wierzyłam, że trzymanie naszego dziecka w ramionach sprawi, że Jakub zrozumie, co stworzyliśmy razem i zbliży nas do siebie. Ale myliłam się. Zamiast stanąć na wysokości zadania i być partnerem oraz ojcem, którego potrzebowałam, Jakub odszedł.
Nie podał mi powodu ani wyjaśnienia. Jednego dnia był tam, a następnego już go nie było. Zostałam sama z noworodkiem, próbując dowiedzieć się, jak być matką i jednocześnie radzić sobie z bólem po stracie mężczyzny, którego kochałam.
Pierwsze kilka miesięcy było zamglone od bezsennych nocy i niekończącego się płaczu – zarówno Eryka, jak i mojego. Moja rodzina i przyjaciele starali się pomóc jak tylko mogli, ale to nie było to samo co mieć Jakuba przy sobie. Czułam się porzucona i zdradzona.
Z czasem powoli zaczęłam odbudowywać swoje życie. Znalazłam pracę, która pozwalała mi pracować z domu, aby móc opiekować się Erykiem. Ustaliliśmy rutynę i choć nie było łatwo, daliśmy radę. Wciąż myślałam o Jakubie każdego dnia i zastanawiałam się, dlaczego nas opuścił.
Potem nagle Jakub pojawił się u moich drzwi. Wyglądał inaczej – starszy, bardziej zmęczony. Powiedział, że popełnił błąd i chce wrócić do naszego życia. Przeprosił za odejście i błagał o wybaczenie.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Część mnie chciała trzasnąć drzwiami przed jego twarzą i powiedzieć mu, żeby nigdy nie wracał. Ale inna część mnie wciąż go kochała i chciała wierzyć, że się zmienił. Powiedziałam mu, że potrzebuję czasu do namysłu.
W ciągu następnych kilku tygodni Jakub starał się udowodnić, że poważnie myśli o naprawieniu sytuacji. Spędzał czas z Erykiem i pomagał w domu. Ale za każdym razem, gdy na niego patrzyłam, myślałam tylko o tym, jak nas opuścił w momencie największej potrzeby.
Rozmawiałam o tym z przyjaciółmi i rodziną, mając nadzieję, że pomogą mi podjąć decyzję. Niektórzy uważali, że powinnam dać mu drugą szansę dla dobra Eryka, inni wierzyli, że powinnam ruszyć dalej i nie wpuszczać go z powrotem do naszego życia.
W końcu zdałam sobie sprawę, że choć ludzie mogą się zmieniać, niektóre rany są zbyt głębokie, aby całkowicie się zagoiły. Zaufanie, które zostało złamane kiedy Jakub odszedł, nie mogło być łatwo naprawione. Zdecydowałam, że dla dobra zarówno Eryka jak i mojego najlepiej będzie ruszyć naprzód bez niego.
Jakub był zdruzgotany moją decyzją, ale ją uszanował. Obiecał być obecny dla Eryka tak często jak to możliwe i zapewniać wsparcie finansowe. Choć nie było to szczęśliwe zakończenie, o którym kiedyś marzyłam, była to rzeczywistość, z którą musieliśmy się zmierzyć.
Życie nie zawsze idzie zgodnie z planem i czasami najlepsze co możemy zrobić to uczyć się na swoich doświadczeniach i iść naprzód. Wybaczenie jest ważne, ale równie ważne jest znać swoją wartość i nie godzić się na mniej niż zasługujemy.