„Koniec Sałatkowych Dni: Tajemnicza Burgerowa Afera Tomka”

Tomek siedział przy biurku, wpatrując się bezmyślnie w arkusz kalkulacyjny na ekranie komputera. Myślami był gdzie indziej, a konkretnie przy soczystym burgerze, który planował zjeść podczas przerwy obiadowej. Minęły tygodnie od kiedy zjadł porządny posiłek, a przynajmniej taki, który uważał za porządny. Jego partnerka, Ania, niedawno przeszła na dietę roślinną, a ich mieszkanie stało się świątynią wszystkiego, co zielone i liściaste.

Ania była pasjonatką swojej nowej diety, a Tomek podziwiał jej zaangażowanie. Wypełniała ich lodówkę jarmużem, awokado i różnorodnymi białkami roślinnymi, których Tomek nie potrafił wymówić. Każdego wieczoru przygotowywała wyszukane posiłki, które wyglądały jak z magazynu o zdrowiu. Mimo jej najlepszych starań, Tomek nie mógł pozbyć się uczucia, że czegoś mu brakuje.

Na początku próbował się dostosować. Sumiennie jadł miski z komosą ryżową i gulasze z soczewicy, przytakując, gdy Ania wychwalała zalety zdrowego odżywiania. Ale gdy dni zamieniały się w tygodnie, Tomek zaczął tęsknić za komfortowym jedzeniem z przeszłości. Brakowało mu skwierczenia steku na grillu, satysfakcjonującego chrupania smażonego kurczaka, a przede wszystkim prostego przyjemności gryzienia tłustego burgera.

Podczas jednej szczególnie mdłej kolacji z makaronem z cukinii Tomek podjął decyzję. Potrzebował przerwy od zieleni. Następnego dnia w pracy wymknął się podczas lunchu i udał się prosto do „Burgerowni u Józka”, małego baru ukrytego na bocznej uliczce. Gdy wszedł do środka, zapach skwierczącej wołowiny uderzył go jak fala nostalgii.

Tomek zamówił podwójnego cheeseburgera z wszystkimi dodatkami i porcją frytek. Gdy wziął pierwszy kęs, poczuł ulgę. To było to, czego mu brakowało. Przez te cenne chwile był w niebie, delektując się każdym kęsem jakby to był jego ostatni.

Ta tajemnicza przyjemność szybko stała się rutyną. Co kilka dni Tomek wymykał się z biura i udawał do „Burgerowni u Józka” po swoją dawkę burgera. Wiedział, że to nie jest trwałe rozwiązanie, ale to była jedyna metoda na radzenie sobie z niekończącym się pochodem sałatek i smoothie w domu.

Jednak tajemnice mają to do siebie, że wychodzą na jaw. Pewnego popołudnia, gdy Tomek siedział w swoim zwykłym boksie u Józka, usłyszał znajomy głos za sobą. To była przyjaciółka Ani, Kasia. Była tam z grupą z biura i zauważyła Tomka zaraz po wejściu.

„Tomek? To ty?” zapytała, szeroko otwierając oczy ze zdziwienia.

Zaskoczony Tomek wydukał niezręczne powitanie. Widział jak Kasia spogląda na jego do połowy zjedzonego burgera. Wiedział, że to tylko kwestia czasu zanim Ania się dowie.

Wieczorem Tomek wrócił do domu i zobaczył Anię czekającą na niego z zatroskaną miną. Kasia nie traciła czasu na podzielenie się swoim odkryciem.

„Tomek, dlaczego mi nie powiedziałeś?” zapytała Ania z wyraźnym bólem w głosie.

Tomek westchnął, wiedząc że nie ma łatwego wyjścia z tej sytuacji. Wyjaśnił jak tęskni za swoimi dawnymi ulubionymi potrawami i jak nie chciał ranić jej uczuć odrzucając jej posiłki.

Ania słuchała w ciszy zanim przemówiła. „Chciałabym, żebyś był ze mną szczery,” powiedziała cicho. „Mogliśmy znaleźć kompromis.”

Ale było już za późno na kompromisy. Zaufanie między nimi zostało zachwiane i Tomek wiedział, że nic już nie będzie takie samo. Leżąc w łóżku tej nocy zdał sobie sprawę, że jego tajemnicza burgerowa afera kosztowała go więcej niż tylko wyrzuty sumienia.