Moje życie z dziećmi szwagierki: czy jestem złą matką, bo chcę chronić własne dziecko?
— Mamo, czy mogę iść do pokoju z Olą i Kubą? — Emma patrzyła na mnie z nadzieją, a ja poczułam znajome ukłucie niepokoju.
Z kuchni dobiegały odgłosy śmiechu i krzyków, a ja już wiedziałam, że za chwilę znowu będę musiała udawać, że wszystko jest w porządku. Siedziałam przy stole, ściskając filiżankę kawy tak mocno, że aż pobielały mi knykcie. Moja szwagierka, Anka, opowiadała właśnie o nowej pracy, ale ja ledwo ją słyszałam. W głowie miałam tylko jedno: czy pozwolić Emmie bawić się z jej dziećmi?
Ola i Kuba są w wieku Emmy. Teoretycznie powinni się dogadywać, ale od miesięcy widzę, jak bardzo różnią się nasze dzieci. Ola jest głośna, impulsywna, często przeklina. Kuba… cóż, Kuba to mistrz manipulacji. Potrafi rozkręcić każdą awanturę, a potem udawać niewiniątko. Po każdym spotkaniu Emma wraca do domu rozdrażniona, płacze albo zamyka się w sobie. Zaczęła powtarzać słowa, których nigdy nie słyszała u nas w domu. Zdarzyło się nawet, że skłamała mi prosto w oczy — pierwszy raz w życiu.
— Mamo, proszę… — Emma znów spojrzała na mnie błagalnie.
— Dobrze — powiedziałam cicho. — Ale pamiętaj, żeby nie robić niczego głupiego.
Wiedziałam, że to bez sensu. Za każdym razem kończyło się tak samo: Emma wracała roztrzęsiona albo obrażona na cały świat. Ale jak miałam jej zabronić? Przecież to rodzina.
— Ty zawsze jesteś taka spięta — rzuciła Anka, kiedy tylko Emma zniknęła za drzwiami. — Daj im się pobawić! Dzieci muszą się wyszaleć.
Zacisnęłam zęby. Ile razy już to słyszałam? „Daj im się wyszaleć”, „Nie przesadzaj”, „Nie bądź taka przewrażliwiona”. Ale to nie Anka musi potem tłumaczyć córce, dlaczego nie wolno wyzywać innych dzieci na boisku albo dlaczego nie można kraść cukierków ze sklepu.
Pamiętam dokładnie ten dzień sprzed miesiąca, kiedy Emma wróciła od szwagierki z podbitym okiem. Ola rzuciła w nią klockiem lego, bo Emma nie chciała oddać jej lalki. Anka uznała to za „zwykłą sprzeczkę”. Ja przez tydzień uspokajałam córkę przed snem i tłumaczyłam jej, że przemoc nie jest sposobem na rozwiązywanie konfliktów.
Mój mąż, Tomek, zawsze staje po stronie swojej siostry:
— Przesadzasz. Dzieci muszą się nauczyć radzić sobie w grupie. Nie możesz trzymać Emmy pod kloszem.
Ale czy naprawdę przesadzam? Czy to normalne, że dziewięcioletnia dziewczynka wraca do domu i mówi do mnie: „Mamo, jesteś głupia”? Że zaczyna kłamać i ukrywać przede mną swoje uczucia?
Ostatnio coraz częściej łapię się na tym, że wymyślam wymówki, żeby nie jechać do Anki. „Emma ma katar”, „Musimy odrobić lekcje”, „Jestem zmęczona”. Ale ile jeszcze razy mogę tak robić? Rodzina zaczyna coś podejrzewać.
W zeszły weekend doszło do awantury. Siedzieliśmy wszyscy przy stole — ja, Tomek, Anka z mężem i dzieciaki. Nagle Kuba zaczął wyzywać Emmę od „frajerów” i „lamusów”. Emma uciekła do łazienki i płakała przez pół godziny. Kiedy próbowałam interweniować, Anka wzruszyła ramionami:
— Przecież to tylko żarty! Kuba tak ma.
Nie wytrzymałam.
— To nie są żarty! Moje dziecko cierpi przez wasze dzieci! — krzyknęłam.
Zapadła cisza. Tomek patrzył na mnie z wyrzutem. Anka była oburzona.
— Może powinnaś nauczyć Emmę dystansu! — syknęła.
Wyszłam z pokoju i zamknęłam się z Emmą w samochodzie. Całą drogę do domu płakałyśmy obie.
Od tamtej pory Tomek jest na mnie obrażony. Twierdzi, że przesadzam i niszczę rodzinne relacje. Ale ja już nie wiem, co robić. Każde kolejne spotkanie to dla mnie koszmar. Boję się o Emmę — o jej poczucie własnej wartości, o jej bezpieczeństwo psychiczne.
Czasem myślę: może rzeczywiście jestem przewrażliwiona? Może powinnam pozwolić Emmie radzić sobie sama? Ale potem widzę jej smutne oczy i wiem, że nie mogę jej zostawić samej z tym wszystkim.
Wieczorami leżę w łóżku i analizuję każdą rozmowę z Anką, każde spojrzenie Tomka. Czuję się samotna jak nigdy wcześniej. Wiem jedno: nie chcę już dłużej narażać Emmy na ten toksyczny kontakt. Ale jak powiedzieć o tym rodzinie? Jak przekonać męża?
Czasami pytam siebie: czy jestem złą matką, bo chcę chronić swoje dziecko przed własną rodziną? Czy ktoś z was też czuł się kiedyś tak rozdarty między lojalnością wobec bliskich a troską o własne dziecko?