Zaszłam w ciążę w wieku 48 lat. „W tym wieku? Co ludzie powiedzą?” – przeraziła się siostra. Moja historia o późnym macierzyństwie, rodzinnych konfliktach i odwadze do życia po swojemu
– Jesteś nienormalna, Anka! – krzyknęła moja siostra, kiedy powiedziałam jej, że jestem w ciąży. – W tym wieku? Co ludzie powiedzą?
Stałam wtedy przy kuchennym stole, ściskając w dłoni kubek z zimną już kawą. Czułam, jak serce wali mi w piersi, a w gardle rośnie gula. Miałam 48 lat i właśnie dowiedziałam się, że zostanę mamą po raz trzeci. To nie był plan. To był szok. Ale kiedy zobaczyłam dwie kreski na teście, poczułam coś dziwnego – mieszaninę strachu i… nadziei?
Moja siostra Basia patrzyła na mnie jak na wariatkę. – Przecież ty już masz dorosłe dzieci! Chcesz być babcią czy matką? Co powiesz ludziom w pracy? A co powie mama?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Sama zadawałam sobie te pytania od kilku dni. Po rozwodzie z Markiem myślałam, że życie już mnie niczym nie zaskoczy. Dwadzieścia lat małżeństwa, dwa dzieci – Ola i Tomek – oboje już na studiach. Przez ostatnie lata żyłam spokojnie: praca w bibliotece, kawa z przyjaciółką, wolne weekendy, cichy dom. Myślałam, że to już mój czas.
A potem pojawił się Piotr. Poznaliśmy się przypadkiem na kursie języka włoskiego. Był wdowcem, miał dorosłą córkę. Nie szukałam miłości, ale ona przyszła sama. Piotr był czuły, dojrzały, rozumiał moje lęki i niepewności. Kiedy powiedziałam mu o ciąży, najpierw zamilkł. Potem uśmiechnął się lekko i powiedział: – Damy radę, Aniu. Jeśli chcesz tego dziecka, ja też chcę.
Ale czy ja naprawdę chciałam? Czy miałam prawo chcieć? W pracy koleżanki patrzyły na mnie z niedowierzaniem. – Anka, ty chyba żartujesz! – śmiała się Kasia z działu kadr. – Ja to bym się już nie odważyła. Przecież to ryzyko! Lekarze też nie byli zachwyceni: – Pani Anno, ciąża w tym wieku to poważne wyzwanie dla organizmu.
Najtrudniej było z dziećmi. Ola była wściekła: – Mamo, co ty robisz? Przecież ty powinnaś myśleć o sobie! Chcesz być zmęczoną matką na emeryturze? Tomek milczał przez kilka dni, potem napisał mi SMS-a: „Nie wiem, co powiedzieć”.
Czułam się samotna jak nigdy wcześniej. Wszyscy wokół wiedzieli lepiej ode mnie, co powinnam zrobić. Każdy miał swoją opinię: sąsiadka spod trójki rzucała mi dziwne spojrzenia na klatce schodowej; mama zadzwoniła i płakała do słuchawki: – Aniu, przecież ty już swoje wychowałaś… Po co ci to?
A ja sama nie wiedziałam, czego chcę. Każdego ranka budziłam się z ciężarem na piersi i pytaniem: czy dam radę? Czy nie robię krzywdy sobie i temu dziecku? Czy nie jestem za stara?
Piotr próbował mnie wspierać, ale widziałam w jego oczach strach. Pewnej nocy obudziłam się z płaczem. – Boję się – wyszeptałam do niego w ciemności. – Boję się wszystkiego: porodu, tego co będzie potem… ludzi.
Przytulił mnie mocno. – Ludzie zawsze będą gadać. Ale to twoje życie.
W pracy zaczęły się plotki. Ktoś powiedział mi prosto w twarz: – Pani Aniu, gratuluję odwagi… albo szaleństwa.
Zaczęłam unikać ludzi. Przestałam chodzić na spotkania rodzinne. Ola przestała do mnie dzwonić. Czułam się jak trędowata.
A potem przyszły badania prenatalne i kolejne lęki: czy dziecko będzie zdrowe? Czy nie okaże się, że to wszystko nie ma sensu?
Pewnego dnia zadzwoniła Basia:
– Anka… przepraszam za tamto. Po prostu się przestraszyłam. Ale jeśli ty chcesz tego dziecka… będę cię wspierać.
Rozpłakałam się wtedy jak dziecko.
Ciąża była trudna: mdłości, zmęczenie, bóle pleców. Ale z każdym tygodniem coraz bardziej czułam, że to jest moje dziecko i moja decyzja.
Ola przyszła do mnie dopiero w siódmym miesiącu ciąży.
– Mamo… przepraszam. Po prostu się bałam o ciebie.
Przytuliłyśmy się długo bez słów.
Poród był ciężki i długi. Ale kiedy położono mi na piersi małego Jasia, poczułam ogromną ulgę i szczęście.
Dziś mam 49 lat i niemowlaka w domu. Jest trudno – czasem bardzo trudno. Patrzę na siebie w lustrze i widzę zmęczoną kobietę z siwymi włosami i podkrążonymi oczami.
Ale widzę też coś jeszcze: odwagę.
Czasem pytam siebie: czy zrobiłam dobrze? Czy miałam prawo zacząć wszystko od nowa? Czy wiek naprawdę powinien decydować o tym, co nam wolno?
A wy… co byście zrobili na moim miejscu?