Wybiorę cię… Historia Halszki i Marty
— Halszka, gdybyś mogła wybrać jeszcze raz, wybrałabyś mnie? — zapytała Marta, patrząc na mnie z tym swoim nieodgadnionym uśmiechem. Siedziałyśmy na schodach starego akademika, a wokół nas rozciągał się zapach mokrego betonu i papierosowego dymu. Była już noc, a światło latarni rzucało na jej twarz cienie, które sprawiały, że wyglądała jak ktoś zupełnie obcy. Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć. W głowie miałam chaos wspomnień — nasze pierwsze spotkanie, śmiech, łzy, kłótnie i te wszystkie chwile, kiedy wydawało mi się, że tylko ona mnie rozumie.
Pamiętam ten pierwszy dzień na wydziale filologii polskiej w Krakowie. Weszłam do sali z duszą na ramieniu, bo wiedziałam, że jestem tu inna — dziewczyna z małego miasteczka pod Tarnowem, córka ekspedientki i murarza, który częściej zaglądał do kieliszka niż do własnych dzieci. Marta pojawiła się nagle, cała w czerni, z włosami związanymi w niedbały kok. Miała w sobie coś magnetycznego. Usiadła obok mnie i bez słowa podała mi długopis. Od tamtej chwili byłyśmy nierozłączne.
Wszystko wydawało się proste. Razem uczyłyśmy się do egzaminów, razem chodziłyśmy na imprezy i razem marzyłyśmy o tym, że nasze życie będzie inne niż życie naszych rodziców. Marta pochodziła z jeszcze mniejszej wsi niż ja. Jej matka była nauczycielką w podstawówce, ojciec odszedł, gdy miała pięć lat. Obie czułyśmy się jak outsiderki wśród dzieci lekarzy i prawników. To nas łączyło.
Ale im dłużej mieszkałyśmy w Krakowie, tym bardziej czułam, że coś się zmienia. Marta zaczęła coraz częściej znikać wieczorami. Kiedy pytałam, gdzie była, odpowiadała wymijająco: „Załatwiałam sprawy”. Z czasem dowiedziałam się, że poznała kogoś — starszego mężczyznę, wykładowcę z naszej uczelni. Nie chciała o nim mówić, ale widziałam po niej, że coś ją dręczy.
Zazdrość zaczęła mnie zżerać od środka. Nie tylko o tego mężczyznę — bardziej o to, że Marta miała już swoje tajemnice, do których nie miałam dostępu. Zaczęłam ją śledzić po zajęciach. Pewnego wieczoru zobaczyłam ich razem w kawiarni przy Plantach. Siedzieli blisko siebie, śmiali się. Poczułam się zdradzona.
Wróciłam do akademika i rzuciłam jej w twarz: — Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami! Dlaczego mi nie powiedziałaś?
Marta spojrzała na mnie z wyrzutem: — Bo ty zawsze wszystko oceniasz! Nie rozumiesz mnie!
Przez kilka dni nie rozmawiałyśmy ze sobą. Wtedy po raz pierwszy poczułam się naprawdę samotna w tym wielkim mieście. Próbowałam zadzwonić do mamy, ale ona była zajęta pracą w sklepie. Ojciec nie odbierał telefonu — pewnie znów był pijany.
W końcu Marta wróciła do pokoju późno w nocy. Usiadła na moim łóżku i zaczęła płakać.
— Halszka… On mnie zostawił. Powiedział, że to nie ma sensu…
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przytuliłam ją tylko i pozwoliłam jej wypłakać się w moje ramię.
Od tamtej pory coś się między nami zmieniło. Marta stała się bardziej zamknięta w sobie. Coraz częściej mówiła o powrocie do domu, o tym, że może jednak nie nadaje się do życia w mieście. Ja też zaczęłam mieć wątpliwości. Studia przestały mnie cieszyć — wszystko wydawało się takie trudne i bezsensowne.
Pewnego dnia zadzwoniła mama:
— Halszka, ojciec miał wypadek na budowie… Jest w szpitalu.
Musiałam wrócić do domu na kilka tygodni. Marta została sama w Krakowie. Kiedy wróciłam, już jej nie było — wyprowadziła się bez słowa pożegnania.
Przez długi czas próbowałam ją odnaleźć. Pisałam wiadomości, dzwoniłam — bez odpowiedzi. Dopiero po roku dostałam od niej list:
„Halszka,
Przepraszam, że tak po prostu zniknęłam. Musiałam zacząć wszystko od nowa. Wiem, że cię zraniłam i pewnie nigdy mi tego nie wybaczysz. Ale pamiętaj — gdybym mogła wybrać jeszcze raz… wybrałabym ciebie.”
Czytałam ten list wiele razy i za każdym razem płakałam. Zrozumiałam wtedy, że nasze drogi musiały się rozejść — może po to, żebyśmy mogły odnaleźć siebie.
Dziś często zastanawiam się nad tym wszystkim. Czy naprawdę można wybrać kogoś jeszcze raz? Czy przyjaźń jest silniejsza niż sekrety i rozczarowania? Może każda z nas musiała przejść swoją własną drogę… Ale czy to znaczy, że już nigdy nie będziemy mogły wrócić do tego, co było? Co byście zrobili na moim miejscu?