Nie chcę takiej córki – historia Kasi Nowak

– Nie potrzebuję takiej córki! – wrzeszczała mama, wymachując pomiętą kartką, jakby to ona była winna całego zła, które nagle spadło na nasz dom. – Hańba dla całej rodziny! Jak będę ludziom spojrzeć w oczy?

Stałam w drzwiach kuchni, z oczami czerwonymi od płaczu. Ręce mi drżały, a serce waliło jak oszalałe. W głowie miałam tylko jedno: „Dlaczego? Dlaczego ona nie chce mnie wysłuchać?” Przecież to tylko kartka – wynik egzaminu z matematyki. Jedna ocena. Ale dla mamy to był koniec świata.

– Mamo, uspokój się, proszę – błagałam, próbując powstrzymać łzy. – Porozmawiajmy spokojnie.

– O czym tu rozmawiać? – jej głos stawał się coraz wyższy, aż przeszedł w pisk. – Ty nawet nie rozumiesz, co zrobiłaś! Całe życie poświęciłam, żebyś miała lepiej! A ty co? Jedynka z matematyki?!

Wiedziałam, że to nie tylko o ocenę chodzi. W naszym domu wszystko było na pokaz. Ojciec – dyrektor szkoły podstawowej w naszej małej miejscowości pod Radomiem. Mama – przewodnicząca rady rodziców. Każdy mój błąd był ich porażką. Każde potknięcie – powodem do wstydu.

– Mamo, ja się poprawię… – zaczęłam cicho.

– Nie chcę słyszeć twoich obietnic! – przerwała mi ostro. – Zawiodłaś mnie, Kasiu. Zawiodłaś całą rodzinę.

Wtedy weszła babcia. Zawsze była moją ostoją, ale tym razem spojrzała na mnie z wyrzutem.

– Halinko, daj dziecku spokój – powiedziała cicho, ale stanowczo. – To tylko ocena.

– Nie mieszaj się! – syknęła mama. – Ty zawsze ją rozpieszczałaś! Teraz masz efekty!

Czułam się jak intruz we własnym domu. Chciałam uciec, schować się gdzieś daleko, gdzie nikt nie będzie krzyczał. Ale nie mogłam. Byłam uwięziona między ścianami pełnymi zdjęć z moimi medalami i dyplomami – dowodami na to, że kiedyś byłam „tą dobrą córką”.

Wieczorem ojciec wrócił z pracy. Siedziałam skulona na łóżku, słysząc jego ciężkie kroki na korytarzu.

– Kasia, chodź tu – powiedział sucho.

Weszłam do salonu. Mama siedziała sztywno na kanapie, babcia patrzyła w okno.

– Co się stało? – zapytał ojciec, patrząc na mnie spod zmarszczonych brwi.

– Kasia dostała jedynkę z matematyki – powiedziała mama z goryczą.

Ojciec westchnął ciężko.

– Kasia… My cię kochamy, ale musisz zrozumieć, że od ciebie zależy nasza reputacja. Ludzie patrzą na nas inaczej niż na innych.

Chciałam krzyknąć: „A co ze mną? Czy ja się nie liczę?” Ale nie miałam siły. Tylko skinęłam głową i wyszłam do swojego pokoju.

Tam rozpłakałam się na dobre. Wzięłam do ręki telefon i napisałam do Ani, mojej najlepszej przyjaciółki:

– Nie wytrzymam tu dłużej. Chciałabym zniknąć.

Odpisała szybko:

– Kasia, nie przejmuj się nimi. Jesteś wspaniała taka, jaka jesteś!

Ale ja już nie wierzyłam w siebie. Każde słowo mamy wbijało się we mnie jak szpilka: „Nie chcę takiej córki”…

Następnego dnia w szkole wszyscy już wiedzieli. Ktoś widział mamę płaczącą na korytarzu i plotka rozeszła się błyskawicznie. Koledzy patrzyli na mnie z litością albo szeptali za plecami.

Na przerwie podszedł do mnie Kuba z równoległej klasy.

– Hej, słyszałem… Trzymaj się, ok? U mnie w domu też wiecznie awantury o oceny.

Uśmiechnęłam się blado. Przez chwilę poczułam ulgę – nie jestem sama.

Po lekcjach wróciłam do domu później niż zwykle. Mama czekała w kuchni z zimnym obiadem.

– Usiądź – powiedziała chłodno.

Usiadłam naprzeciwko niej, czując napięcie w powietrzu.

– Zastanawiałam się całą noc – zaczęła powoli – czy ty naprawdę jesteś moją córką. Bo ja nie rozumiem, jak można tak zawieść rodzinę.

Zamarłam. Chciałam jej powiedzieć o tym, jak bardzo się staram, jak bardzo boję się jej gniewu… Ale słowa ugrzęzły mi w gardle.

– Może powinnaś zamieszkać u babci? Skoro tam czujesz się lepiej?

Poczułam zimny dreszcz na plecach. Czy ona naprawdę chce mnie wyrzucić?

W nocy długo nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, myśląc o tym wszystkim. W końcu zebrałam się na odwagę i napisałam list do mamy:

„Mamo,
Nie jestem idealna i nigdy nie będę. Próbuję być dobrą córką, ale czasem po prostu nie daję rady. Kocham cię i chciałabym, żebyś była ze mnie dumna nie tylko wtedy, gdy wszystko mi wychodzi. Potrzebuję twojej akceptacji nawet wtedy, gdy popełniam błędy.
Kasia”

Rano zostawiłam list na stole i wyszłam do szkoły wcześniej niż zwykle. Cały dzień czekałam na wiadomość od mamy, ale telefon milczał.

Wieczorem wróciłam do domu pełna lęku. Mama siedziała przy stole z listem w ręku i łzami w oczach.

– Kasiu… Przepraszam – wyszeptała drżącym głosem. – Ja też nie jestem idealna mamą…

Objęłyśmy się mocno i obie płakałyśmy długo.

Czasem myślę: dlaczego tak trudno nam mówić o swoich uczuciach? Czy naprawdę trzeba aż tyle bólu i łez, żeby się usłyszeć? Może każdy z nas nosi w sobie strach przed byciem niewystarczającym…