Kiedy Dziecięce Zabawy Rozdzielają Przyjaciół: Historia Marty i Klaudii
– Marta, możesz dziś wziąć Maję na dwie godziny? – głos Klaudii brzmiał przez telefon jak rozkaz, nie prośba. – Muszę skończyć raport dla szefa, a ona nie daje mi spokoju!
Stałam w kuchni, z rękami zanurzonymi w pianie, próbując jednocześnie uciszyć płaczącego synka. Szymek miał gorączkę i ledwo zasnął. Poczułam, jak narasta we mnie irytacja. To już trzeci raz w tym tygodniu. Odkąd Klaudia wróciła do pracy po urlopie macierzyńskim, coraz częściej podrzucała mi Maję. Nasze dzieci chodziły do tej samej zerówki na Jeżycach, ale Szymek był cichy i zamknięty w sobie, a Maja – żywiołowa, głośna, wszędzie jej było pełno.
Mój mąż, Paweł, od dawna miał do tego dystans. – Marta, ona cię wykorzystuje. Zawsze była egocentryczna. Pamiętasz studia? Zawsze wszystko musiało być po jej myśli – rzucił pewnego wieczoru, gdy Maja po raz kolejny została u nas na noc.
Zbywałam go. Przecież Klaudia była moją najbliższą przyjaciółką od podstawówki. Razem przeżyłyśmy pierwsze miłości, wspólne wagary nad Wartą, potem studia na UAM-ie i nasze śluby – ona z Michałem, ja z Pawłem. Byłyśmy nierozłączne. Ale ostatnio… coś się zmieniło.
Tamtego popołudnia Maja przyszła z Klaudią bez zapowiedzi. – Cześć! Maja tak bardzo chciała pobawić się z Szymkiem! – powiedziała Klaudia z uśmiechem, jakby nie widziała mojego zmęczenia.
– Szymek jest chory… – zaczęłam nieśmiało.
– Oj tam, dzieci szybko się dogadają! – przerwała mi i już była w drzwiach.
Zostałam sama z dwójką dzieci i narastającym poczuciem winy. Przecież powinnam pomóc przyjaciółce… Ale czy muszę zawsze rezygnować z siebie?
Wieczorem Paweł nie wytrzymał:
– Marta, musisz jej powiedzieć stop. To już przesada.
– Przesada? Przecież to tylko dziecko…
– Ale to twoje życie! Nasz dom! Szymek jest wykończony tymi wizytami.
Nie spałam całą noc. W głowie kłębiły mi się wspomnienia: nasze wspólne wyjazdy nad morze, śmiech do łez podczas licealnych imprez… Czy naprawdę mogę jej odmówić?
Następnego dnia zadzwoniłam do Klaudii.
– Słuchaj… może Maja mogłaby czasem pobawić się z kimś innym? Szymek źle znosi te spotkania…
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką – usłyszałam chłodno. – Ale widzę, że przeszkadza ci moje dziecko.
Zamurowało mnie. Chciałam wyjaśnić, ale ona już się rozłączyła.
Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Nie dzwoniła już tak często. Maja przestała przychodzić. Szymek odetchnął z ulgą, Paweł był zadowolony – w końcu mieliśmy spokój. Ale ja czułam pustkę.
Wieczorami przeglądałam stare zdjęcia: my dwie na Malcie, na rowerach w Bieszczadach, na ślubie Klaudii… Gdzie podziało się to wszystko? Czy naprawdę wystarczy kilka nieporozumień i dziecięcych kłótni, by przekreślić lata przyjaźni?
Próbowałam jeszcze raz napisać do Klaudii:
– Może spotkamy się na kawę? Porozmawiamy?
Nie odpowiedziała.
Minęły tygodnie. Widziałam ją czasem na Facebooku – zdjęcia Mai na placu zabaw, relacje z rodzinnych wycieczek. Wyglądała na szczęśliwą. Ja coraz częściej czułam się samotna.
Pewnego wieczoru Szymek zapytał:
– Mamo, dlaczego Maja już do nas nie przychodzi?
Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
– Czasem ludzie się oddalają…
Ale czy to naprawdę tylko przez dzieci? Czy może przez to, że nigdy nie potrafiłyśmy mówić sobie prawdy w oczy?
Siedzę teraz sama w salonie i patrzę na telefon. Chciałabym zadzwonić do Klaudii i powiedzieć: „Tęsknię”. Ale boję się kolejnego odrzucenia.
Czy naprawdę pozwalamy codziennym sprawom niszczyć to, co budowałyśmy latami? Czy może po prostu dorosłość jest samotniejsza niż nam się wydawało?