Moja rodzina nie wierzy, że mój syn jest dzieckiem mojego męża. Czy miłość przetrwa tę próbę?
– To nie jest możliwe, żebyś była taka spokojna, Marto. – Głos teściowej przeszył ciszę jak nóż. – Każdy widzi, że ten chłopiec nie jest podobny do Michała.
Stałam w kuchni, trzymając w ramionach mojego synka, Jasia. Miał wtedy zaledwie osiem miesięcy. Jego policzki były rumiane, oczy szeroko otwarte, a ja czułam, jak moje serce bije szybciej z każdym kolejnym słowem, które padało z ust mojej teściowej. Michał stał obok, milczący, zaciśnięte pięści zdradzały jego napięcie. W powietrzu wisiała cisza, która bolała bardziej niż krzyk.
– Mamo, przestań – powiedział cicho Michał, ale ona tylko machnęła ręką.
– Nie będę udawać, że nie widzę. W naszej rodzinie wszyscy mają ciemne włosy, a ten mały jest jasny jak śmietana! – Jej głos drżał od emocji. – Ludzie gadają, sąsiedzi pytają. Ty naprawdę myślisz, że to przypadek?
Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu. Chciałam krzyczeć, bronić się, ale słowa ugrzęzły mi w gardle. Przez chwilę miałam wrażenie, że stoję naga pośrodku rynku, a wszyscy patrzą na mnie z pogardą.
– To mój syn – wyszeptałam. – Nasz syn.
Teściowa prychnęła.
– Może powinniście zrobić test na ojcostwo. Dla świętego spokoju.
To zdanie rozdarło mnie na pół. Michał spojrzał na mnie z bólem w oczach. Wiedziałam, że kocha mnie i ufa mi, ale widziałam też cień wątpliwości. Czy naprawdę mógłby uwierzyć własnej matce bardziej niż mnie?
Następne dni były koszmarem. Teściowa dzwoniła codziennie, sugerując coraz to nowe „dowody” na moją niewierność. Moja własna matka próbowała mnie pocieszać przez telefon:
– Nie przejmuj się, Martuś. Ludzie zawsze będą gadać. Ważne, że Michał ci wierzy.
Ale czy wierzył? Coraz częściej łapałam go na zamyśleniu, na tym, jak patrzył na Jasia z niepokojem. Zaczęliśmy się kłócić o drobiazgi. Ja byłam rozdrażniona, on zamknięty w sobie.
Pewnego wieczoru, kiedy Jaś już spał, Michał usiadł naprzeciwko mnie przy stole.
– Marta… – zaczął niepewnie. – Moja mama… Ona się nie uspokoi. Może rzeczywiście powinniśmy zrobić ten test? Dla niej. Żeby już przestała.
Poczułam się zdradzona. Jakby ktoś wyciągnął mi dywan spod nóg.
– Ty też mi nie wierzysz? – zapytałam cicho.
– Wierzę! – odpowiedział szybko. – Ale… Ona mnie dręczy. Chcę mieć spokój. Chcę, żebyś ty miała spokój.
Nie spałam tej nocy. Przewracałam się z boku na bok, słysząc w głowie głos teściowej: „To nie jest nasze dziecko”. Zastanawiałam się, czy powinnam się zgodzić na test. Czy to nie upokorzenie? Czy nie powinnam walczyć o swoją godność?
W pracy byłam cieniem samej siebie. Koleżanka z biura, Ania, zauważyła moje rozkojarzenie.
– Co się dzieje? – zapytała troskliwie.
Opowiedziałam jej wszystko. Słuchała uważnie, a potem powiedziała:
– Wiesz, moja kuzynka miała podobną sytuację. Zrobili test i wszystko się wyjaśniło. Ale ona już nigdy nie spojrzała na teściów tak samo.
Wróciłam do domu i spojrzałam na Michała. Był zmęczony, przygnębiony. Jaś gaworzył w łóżeczku, nieświadomy burzy, która przetaczała się przez nasz dom.
– Zgadzam się – powiedziałam cicho. – Zróbmy ten test.
Michał przytulił mnie mocno. – Przepraszam – wyszeptał. – Kocham cię.
Czekanie na wyniki było najgorsze. Każdy dzień ciągnął się w nieskończoność. Teściowa dzwoniła z pytaniami, czy już coś wiadomo. Ja przestałam odbierać telefon.
W końcu przyszły wyniki. Michał odebrał list i otworzył go przy mnie. Jego ręce drżały. Przeczytał i spojrzał na mnie z łzami w oczach.
– To mój syn – powiedział cicho. – Przepraszam, Marta. Przepraszam za wszystko.
Płakałam długo. Ze złości, z ulgi, z żalu za tym wszystkim, co straciliśmy przez te tygodnie niepewności. Michał zadzwonił do swojej matki. Usłyszałam tylko jego stanowczy głos:
– Mamo, nigdy więcej nie chcę słyszeć takich rzeczy o Marcie. To koniec.
Teściowa nie przyszła przez kilka tygodni. Potem pojawiła się z ciastem i przeprosinami na ustach. Ale ja już nie byłam tą samą Martą. Coś we mnie pękło na zawsze.
Dziś patrzę na Jasia i zastanawiam się, ile jeszcze rodzin w Polsce przechodzi przez podobne piekło. Czy naprawdę tak łatwo jest zniszczyć zaufanie? Czy miłość wystarczy, by odbudować to, co zostało złamane?
Czy wy bylibyście w stanie wybaczyć taką zdradę zaufania? Jak długo można walczyć o rodzinę, gdy wszyscy wokół próbują ją rozbić?