„W dniu, w którym odwiedziłam grób rodziców, spotkałam przy bramie cmentarza mężczyznę”: To, co mi powiedział, sprawiło, że runęły wszystkie moje wspomnienia
– Pani ojciec nie był tym, za kogo wszyscy go uważali.
Zatrzymałam się jak sparaliżowana. Krew odpłynęła mi z twarzy, a dłonie zaczęły drżeć. Przez chwilę miałam wrażenie, że to jakiś żart – może pomyłka, może ktoś mnie z kimś pomylił. Ale mężczyzna patrzył na mnie z taką powagą i smutkiem, że nie mogłam się ruszyć.
– Przepraszam… – wydusiłam z siebie. – Kim pan jest?
Nie odpowiedział od razu. Spojrzał na grób moich rodziców, potem na mnie. W jego oczach zobaczyłam coś znajomego – cień bólu, który znałam z własnego odbicia w lustrze po ich śmierci.
– Nazywam się Andrzej Nowak – powiedział w końcu. – Znałem twojego ojca lepiej niż myślisz.
Odsunęłam się o krok. W głowie zaczęły mi się kłębić wspomnienia: tata przy stole wigilijnym, jego śmiech, ciepłe dłonie mamy na moich ramionach. Wszystko to nagle wydało mi się kruche jak porcelana.
– Co pan chce mi powiedzieć? – spytałam cicho.
Andrzej westchnął ciężko. – Twój ojciec… był kimś innym. Nie był bohaterem, za jakiego go uważałaś.
Zacisnęłam pięści. – Proszę przestać. Mój ojciec był dobrym człowiekiem. Zawsze dbał o rodzinę, pomagał sąsiadom…
– Tak, ale miał też drugie życie – przerwał mi łagodnie. – I to życie skrzywdziło wielu ludzi.
Nie mogłam tego słuchać. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę grobu. Kolana miałam jak z waty. Uklękłam przy płycie nagrobnej i dotknęłam zimnego kamienia.
„Tato, powiedz, że to nieprawda” – szepnęłam w myślach.
Ale cisza cmentarza była głucha i ciężka.
Wieczorem nie mogłam zasnąć. Wpatrywałam się w sufit, a słowa Andrzeja wracały do mnie jak echo. Przypomniałam sobie rozmowy z mamą – jej uniki, kiedy pytałam o przeszłość taty. Zawsze mówiła: „Nie wszystko musisz wiedzieć”.
Następnego dnia pojechałam do rodzinnego domu w Zabrzu. Drzwi otworzyła mi siostra, Magda.
– Co ty tu robisz tak wcześnie? – spytała zaskoczona.
– Muszę z tobą porozmawiać – powiedziałam stanowczo.
Usiadłyśmy w kuchni. Zapach kawy i starego drewna przypomniał mi dzieciństwo. Przez chwilę chciałam się rozpłakać.
– Spotkałam wczoraj na cmentarzu jakiegoś mężczyznę – zaczęłam niepewnie. – Powiedział mi… powiedział coś strasznego o tacie.
Magda pobladła. Spuściła wzrok.
– Co dokładnie?
– Że tata nie był tym, za kogo go uważaliśmy. Że miał drugie życie.
Siostra milczała długo. W końcu westchnęła i spojrzała mi prosto w oczy.
– Może czas, żebym ci coś powiedziała.
Serce zaczęło mi walić jak młotem.
– Magda… co ty wiesz?
– Pamiętasz te wieczory, kiedy tata znikał na całe godziny? Mama mówiła, że idzie do pracy albo pomaga komuś z sąsiedztwa… Ale ja kiedyś go śledziłam.
Zamarłam.
– I?
– Spotykał się z jakimiś ludźmi na starym dworcu kolejowym. Widziałam ich przez szybę samochodu. Tata dawał im pieniądze albo odbierał jakieś paczki…
Poczułam mdłości.
– Czemu mi nic nie powiedziałaś?
Magda spuściła głowę.
– Bałam się. Mama kazała mi milczeć. Powiedziała, że to dla naszego dobra.
Wstałam gwałtownie od stołu. Chciałam krzyczeć, ale głos ugrzązł mi w gardle.
– Czyli wszyscy wiedzieliście? Tylko ja żyłam w kłamstwie?
Magda zaczęła płakać.
– Przepraszam… Ja też chciałam wierzyć, że tata jest dobrym człowiekiem.
Wyszłam z domu trzaskając drzwiami. Potrzebowałam powietrza. Przeszłam się po osiedlu – bloki z wielkiej płyty, obdrapane klatki schodowe, dzieci grające w piłkę na podwórku. Wszystko wydawało się takie samo jak zawsze, a jednak ja czułam się obca we własnym świecie.
Wieczorem zadzwonił Andrzej Nowak.
– Musimy porozmawiać – powiedział tylko.
Spotkaliśmy się w kawiarni przy rynku. Andrzej wyglądał na zmęczonego życiem człowieka – siwe włosy, głęboko osadzone oczy.
– Twój ojciec był moim przyjacielem – zaczął cicho. – Ale też… moim największym rywalem.
Zmarszczyłam brwi.
– O co chodzi?
Andrzej spojrzał przez okno na przechodzących ludzi.
– W latach 90., kiedy wszystko się zmieniało… twój ojciec wszedł w interesy z ludźmi z półświatka. Chciał zapewnić rodzinie lepsze życie. Ale zaplątał się za bardzo…
Zacisnęłam dłonie na filiżance kawy tak mocno, że aż pobielały mi knykcie.
– Był zamieszany w przemyt? W kradzieże?
Andrzej skinął głową.
– I wiele więcej. Ale potem próbował się wycofać. Pomagałem mu… Ale nie wszystkim udało się wybaczyć to, co zrobił.
Łzy napłynęły mi do oczu.
– Dlaczego mi pan to mówi?
Andrzej spojrzał na mnie łagodnie.
– Bo zasługujesz na prawdę. I bo twój ojciec naprawdę cię kochał. Chciał ci oszczędzić tego ciężaru.
Wróciłam do domu późno w nocy. Siedziałam na łóżku i patrzyłam na stare zdjęcia rodziców. Ich uśmiechy wydawały się teraz fałszywe, a jednak czułam tęsknotę za tamtym spokojem sprzed prawdy.
Przez kolejne tygodnie próbowałam żyć normalnie: praca w bibliotece miejskiej, rozmowy z sąsiadkami o cenach masła i pogodzie, ale wszystko wydawało się bez sensu. Magda dzwoniła codziennie, ale nie odbierałam telefonu. Nie potrafiłam jej wybaczyć milczenia.
Pewnego dnia przyszła do mnie bez zapowiedzi.
– Musimy porozmawiać – powiedziała stanowczo już od progu.
Usiadłyśmy naprzeciw siebie jak dwie obce kobiety.
– Wiem, że jesteś na mnie zła – zaczęła Magda drżącym głosem. – Ale ja też cierpię. Tata był dla mnie wszystkim…
Zaczęłyśmy płakać obie. Po raz pierwszy od śmierci rodziców poczułam ulgę – bo mogłyśmy być razem w tym bólu.
Z czasem zaczęłyśmy rozmawiać coraz więcej: o dzieciństwie, o mamie i tacie, o tym wszystkim, czego nie rozumiałyśmy jako dzieci. Odkrywałyśmy kolejne tajemnice: listy mamy do nieznanej kobiety z Krakowa; zdjęcia taty sprzed lat z ludźmi, których nie znałyśmy; dokumenty ukryte w starym kufrze na strychu…
Każde odkrycie bolało coraz mniej – bo byłyśmy razem.
Po roku od tamtego spotkania na cmentarzu wróciłam tam jeszcze raz sama. Stałam przy grobie rodziców i szeptałam:
– Tato… Mamo… Wiem już wszystko. I mimo wszystko was kocham.
Patrząc na ich imiona wyryte w kamieniu pomyślałam: czy naprawdę można znać drugiego człowieka do końca? Czy przeszłość musi zawsze niszczyć teraźniejszość?