Moja córka ukrywa przede mną swojego chłopaka – czy naprawdę ją zawiodłam jako matka?
– Emilia, czy mogłabyś na chwilę zejść na dół? – zawołałam z kuchni, starając się, by mój głos nie drżał. W odpowiedzi usłyszałam tylko trzask drzwi na piętrze. Westchnęłam ciężko, ściskając w dłoni kubek z herbatą. Jeszcze kilka lat temu moja córka przychodziła do mnie ze wszystkim – z pierwszymi miłościami, problemami w szkole, nawet z głupimi plotkami. Teraz miałam wrażenie, że jestem dla niej tylko przeszkodą.
Ostatnio coraz częściej widywałam ją z telefonem przy uchu, szeptającą do kogoś z uśmiechem na ustach. Gdy pytałam, z kim rozmawia, odpowiadała wymijająco: „Z Olą”, „Z Anią”. Ale matczyna intuicja nie zawodzi – wiedziałam, że chodzi o chłopaka. Przypadkiem zobaczyłam wiadomość na ekranie jej telefonu: „Kocham cię, do zobaczenia wieczorem”. Serce mi zamarło – nie dlatego, że miała chłopaka, ale dlatego, że nie chciała mi o nim powiedzieć.
Wieczorem, kiedy wróciła do domu później niż zwykle, czekałam na nią w salonie. – Emilia, musimy porozmawiać – zaczęłam spokojnie. Spojrzała na mnie nieufnie, jakby spodziewała się ataku. – O czym? – zapytała chłodno.
– Wiem, że masz chłopaka. Nie rozumiem tylko, dlaczego mi o nim nie mówisz. Zawsze byłyśmy szczere wobec siebie…
Zacisnęła usta i spuściła wzrok. – Mamo, to moja sprawa. Nie chcę o tym rozmawiać.
Poczułam ukłucie w sercu. Czy naprawdę tak bardzo ją zawiodłam? Czy zrobiłam coś nie tak? Przez całą noc przewracałam się z boku na bok, analizując każdy nasz konflikt z ostatnich miesięcy. Czy byłam zbyt surowa? Zbyt opiekuńcza?
Następnego dnia zadzwoniłam do mojej siostry, Magdy. – Magda, ja już nie wiem, co robić. Emilia mnie unika. Ukrywa przede mną chłopaka! – wykrzyczałam do słuchawki.
– Daj jej trochę przestrzeni – poradziła spokojnie Magda. – Może się boi twojej reakcji?
Ale ja nie potrafiłam czekać bezczynnie. Postanowiłam działać. Zaczęłam podpytywać jej koleżanki, przeglądać jej profile w mediach społecznościowych, szukać jakichkolwiek śladów tego tajemniczego chłopaka. Nic. Była ostrożna jak nigdy wcześniej.
Pewnego popołudnia wróciłam wcześniej z pracy i zobaczyłam przez okno, jak Emilia żegna się przed domem z wysokim chłopakiem o ciemnych włosach. Przytulili się szybko i rozeszli w przeciwne strony. Serce mi przyspieszyło – to był on! Wybiegłam przed dom, ale zdążyłam zobaczyć tylko jego plecy.
Wieczorem znów próbowałam porozmawiać:
– Emilia, widziałam cię dzisiaj z chłopakiem. Czy naprawdę musisz go przede mną ukrywać?
– Mamo! – krzyknęła ze łzami w oczach. – Zawsze musisz wszystko kontrolować! Nie możesz po prostu zaufać?
Zaniemówiłam. Przecież chciałam tylko jej dobra…
Od tego dnia zaczęła zamykać się w swoim pokoju jeszcze częściej. Przestała ze mną rozmawiać nawet o drobnostkach. Czułam się coraz bardziej samotna we własnym domu.
Któregoś wieczoru usłyszałam jej cichy płacz za drzwiami pokoju. Przez chwilę stałam niezdecydowana – wejść czy zostawić ją samą? W końcu zapukałam delikatnie:
– Córeczko… czy mogę wejść?
Cisza.
– Proszę…
Weszłam powoli i zobaczyłam ją skuloną na łóżku.
– Emilia… przepraszam. Może rzeczywiście za bardzo się wtrącam… Ale martwię się o ciebie.
Spojrzała na mnie przez łzy.
– Mamo… Ja po prostu boję się, że go nie zaakceptujesz. On nie jest taki jak inni…
Usiadłam obok niej i objęłam ją ramieniem.
– Kochanie, cokolwiek by się nie działo, zawsze będę cię kochać.
Przez chwilę siedziałyśmy w milczeniu.
– On jest starszy ode mnie o sześć lat… I pracuje jako mechanik samochodowy. Boję się, że uznasz go za kogoś gorszego.
Poczułam ulgę i jednocześnie wstyd za swoje podejrzenia.
– Emiluś… Nie obchodzi mnie jego zawód ani wiek. Chcę tylko wiedzieć, że jesteś szczęśliwa i bezpieczna.
Uśmiechnęła się przez łzy i przytuliła mnie mocno.
Od tamtej pory powoli odbudowujemy nasze relacje. Poznałam Pawła – jest miły i troskliwy wobec mojej córki. Ale cały czas zastanawiam się: czy naprawdę musiałam aż tyle stracić, żeby nauczyć się ufać własnemu dziecku?
Czy inne matki też czasem czują się tak zagubione jak ja? Czy można być dobrą matką i jednocześnie pozwolić dziecku na własne tajemnice?