Nie ma czego żałować – historia o tym, jak jedno lato zmienia wszystko

Już pierwszego dnia wakacji ojciec wrócił do domu wcześniej niż zwykle. Zamiast zwyczajowego „cześć” rzucił tylko: „Zbieram rzeczy. Wyjeżdżam.” Stałam w progu kuchni, trzymając w ręku kubek z herbatą, a moja młodsza siostra, Lena, patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami. Mama zbladła, jakby ktoś wyciągnął z niej całą krew.

– Co ty wygadujesz, Krzysiek? – zapytała cicho, ale w jej głosie drżała panika.

Ojciec nie odpowiedział. Wyszedł do sypialni, a po chwili usłyszałyśmy szuranie walizki po panelach. Lena zaczęła płakać. Ja stałam jak sparaliżowana.

– Nie zostawiaj nas! – krzyknęła mama, wybiegając za nim na klatkę schodową. – Przecież obiecałeś…

Drzwi trzasnęły. Zostałyśmy same.

To był początek końca mojego dzieciństwa. Miałam wtedy siedemnaście lat i właśnie skończyłam drugą klasę liceum w małym miasteczku pod Poznaniem. Zamiast planować wyjazdy nad jezioro czy spotkania z przyjaciółmi, musiałam nagle dorosnąć. Mama zamknęła się w sobie, całymi dniami leżała na kanapie i gapiła się w telewizor. Lena przestała mówić. Ja próbowałam ogarnąć rachunki, gotować obiady i udawać przed sąsiadami, że wszystko jest w porządku.

Pewnego wieczoru usłyszałam rozmowę mamy przez telefon:

– Nie wiem, jak sobie poradzimy… On zostawił nas z kredytem… Nie mam pracy…

Wtedy pierwszy raz poczułam prawdziwy strach. Przez kolejne tygodnie chodziłam po domach i pytałam o dorywczą pracę – sprzątałam u sąsiadki, roznosiłam ulotki, pomagałam w sklepie spożywczym cioci Basi. Każda złotówka była na wagę złota.

Lato było duszne i ciężkie. W domu panowała cisza przerywana tylko kłótniami o pieniądze albo o to, kto ma iść do sklepu. Mama coraz częściej wybuchała płaczem.

– To wszystko twoja wina! – wrzasnęła pewnego dnia do mnie, kiedy Lena rozbiła talerz. – Gdybyś była lepsza, ojciec by nie odszedł!

Zatkało mnie. Chciałam krzyczeć, że to nieprawda, że przecież robię wszystko, żeby nas utrzymać na powierzchni. Ale nie powiedziałam nic. Zamknęłam się w swoim pokoju i płakałam w poduszkę.

Wtedy pojawił się Michał – chłopak z mojej klasy, którego wcześniej ledwo zauważałam. Pewnego popołudnia podszedł do mnie na przystanku:

– Słyszałem… o twoim ojcu. Jeśli chcesz pogadać albo po prostu się przejść…

Nie chciałam litości. Ale on nie odpuszczał. Zaczął przychodzić pod mój blok z rowerem i czekać, aż wyjdę z domu.

– Chodźmy nad Wartę – zaproponował któregoś dnia. – Tam można krzyczeć do woli.

Poszliśmy. Krzyczałam tak głośno, że aż bolało mnie gardło. Michał patrzył na mnie bez słowa.

– Czemu mi pomagasz? – zapytałam w końcu.

Wzruszył ramionami.

– Bo wiem, jak to jest czuć się nikomu niepotrzebnym.

Zaczęliśmy spędzać razem coraz więcej czasu. Opowiadał mi o swoim ojcu alkoholiku i matce, która pracuje na dwa etaty. Nagle poczułam, że nie jestem sama ze swoim bólem.

W domu sytuacja się pogarszała. Mama zaczęła pić wieczorami wino i coraz częściej zasypiała na kanapie z butelką w ręku. Lena zamknęła się w swoim świecie – rysowała smutne obrazki i przestała jeść obiady.

Pewnego dnia wróciłam do domu i zobaczyłam mamę siedzącą przy stole z obcym mężczyzną.

– To pan Andrzej – przedstawiła go sztywno. – Będzie nam pomagał… finansowo.

Spojrzałam na niego nieufnie. Był starszy od mamy, miał siwe włosy i spojrzenie człowieka, który widział już wszystko.

– Cześć, Zosia – powiedział cicho.

Nie odpowiedziałam. Wyszłam do swojego pokoju i zatrzasnęłam drzwi.

Wieczorem usłyszałam ich śmiechy dochodzące z kuchni. Poczułam zazdrość i gniew – jak ona może tak szybko zapomnieć o ojcu? O nas?

Następnego dnia mama poprosiła mnie o rozmowę.

– Wiem, że jest ci ciężko – zaczęła niepewnie. – Ale muszę jakoś żyć dalej… Andrzej chce nam pomóc. Daj mu szansę.

– A ja? A Lena? Nas już nie potrzebujesz? – wybuchłam.

Mama rozpłakała się.

– Potrzebuję was! Ale muszę też myśleć o sobie…

Przez kolejne tygodnie atmosfera w domu była napięta jak struna. Andrzej coraz częściej nocował u nas, a ja czułam się jak intruz we własnym domu.

Któregoś wieczoru Lena przyszła do mnie do pokoju.

– Zosia… boję się tego pana…

Przytuliłam ją mocno.

– Nie pozwolę, żeby coś ci zrobił – obiecałam.

Ale sama nie byłam tego taka pewna.

W szkole zaczęły się plotki – ktoś widział moją mamę z Andrzejem na mieście, ktoś inny powiedział Michałowi, że jestem dziwna i zamknięta w sobie. Przestałam chodzić na imprezy, unikałam ludzi.

Pewnego dnia Michał zaproponował:

– Uciekniemy stąd? Choćby na jeden dzień?

Zgodziłam się bez namysłu. Wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy do Poznania. Spacerowaliśmy po Starym Rynku, jedliśmy lody nad Wartą i przez chwilę udawaliśmy, że jesteśmy kimś innym – wolnymi ludźmi bez problemów.

Wieczorem wróciłam do domu późno. Mama czekała na mnie w kuchni.

– Gdzie byłaś?! Martwiłam się!

– A ciebie kiedyś to obchodziło? – rzuciłam z przekąsem.

Wybuchła awantura jakiej jeszcze nie było:

– Jesteś niewdzięczna! Wszystko robię dla was!
– Dla nas? Czy dla siebie?!
– Gdybyś była inna…
– Gdybyś ty była inna!

Trzasnęłam drzwiami i wybiegłam z domu. Michał odebrał mnie spod bloku i zabrał do siebie. Jego mama podała mi herbatę i powiedziała:

– Czasem trzeba przeżyć burzę, żeby zobaczyć słońce.

Tej nocy pierwszy raz od dawna spałam spokojnie.

Następnego dnia wróciłam do domu. Mama siedziała przy stole ze spuszczoną głową.

– Przepraszam – powiedziała cicho. – Nie umiem być dobrą matką…

Usiadłam obok niej i po raz pierwszy od miesięcy rozmawiałyśmy szczerze o wszystkim: o ojcu, o Andrzeju, o tym jak bardzo się boimy przyszłości.

Lato minęło szybciej niż myślałam. Mama znalazła pracę w sklepie spożywczym cioci Basi, Andrzej przestał się pojawiać tak często (podobno miał własne problemy), Lena zaczęła znowu mówić i śmiać się przy śniadaniu.

A ja? Nauczyłam się czegoś ważnego: nawet jeśli świat wali ci się na głowę, zawsze można znaleźć kogoś, kto poda ci rękę – czasem to będzie ktoś zupełnie niespodziewany.

Dziś patrzę na tamto lato z dystansem i pytam siebie: czy gdyby nie tamten ból i chaos, byłabym teraz silniejsza? Czy naprawdę można żałować czegoś, co nas ukształtowało?

A wy? Jakie wydarzenia sprawiły, że staliście się tymi ludźmi, którymi jesteście dziś?