„Dlaczego Pomagasz Rodzinie za Tak Małą Pensję?”: Mój Mąż Zaczął Narzekać, że Nie Zarabiam Wystarczająco
Około sześć miesięcy temu wyszłam za mąż za Jana. Oboje byliśmy podekscytowani rozpoczęciem nowego życia razem, ale stanęliśmy przed znacznym wyzwaniem: znalezieniem miejsca do zamieszkania. Moja mama przyszła nam z pomocą, oferując swoje jednopokojowe mieszkanie. Niedawno przeprowadziła się do swojego nowego partnera i nie potrzebowała już tego miejsca. Jednak jasno zaznaczyła, że to rozwiązanie jest tymczasowe. Mieliśmy osiem lat na zaoszczędzenie pieniędzy i zakup własnego mieszkania, ponieważ mój młodszy brat, Aleks, będzie potrzebował swojej części wartości mieszkania, gdy skończy 18 lat.
Na początku wszystko wydawało się idealne. Jan i ja byliśmy wdzięczni za możliwość oszczędzania na czynszu i budowania naszej przyszłości. Ale z czasem sytuacja zaczęła się zmieniać. Jan zaczął narzekać na moją pracę. Pracuję jako asystentka nauczyciela w lokalnej szkole podstawowej i chociaż nie jest to dobrze płatna praca, jest to coś, co mnie pasjonuje. Jan natomiast pracuje w sprzedaży i zarabia znacznie więcej ode mnie.
„Dlaczego pomagasz rodzinie za tak małą pensję?” pytał mnie niemal każdej nocy. „Powinnaś skupić się na zarabianiu więcej, żebyśmy mogli szybciej kupić własne mieszkanie.”
Próbowałam mu wyjaśnić, że moja praca jest dla mnie ważna i że robię wszystko, co w mojej mocy, aby przyczynić się do naszych oszczędności. Ale bez względu na to, co mówiłam, nigdy nie wydawało się to wystarczające dla niego. Zaczął odczuwać urazę z powodu tego, że wspieram finansowo swoją rodzinę. Moja mama zawsze była dla mnie wsparciem i czułam, że moim obowiązkiem jest wspierać ją w każdy możliwy sposób, zwłaszcza że dała nam miejsce do zamieszkania.
Skargi Jana stawały się coraz głośniejsze i częstsze. Wracał z pracy w złym humorze i wyładowywał się na mnie. „Nie wnosisz swojego wkładu,” mówił. „Potrzebujemy więcej pieniędzy, jeśli kiedykolwiek mamy wyjść z tego mieszkania.”
Czułam się uwięziona między lojalnością wobec rodziny a pragnieniem utrzymania małżeństwa. Stres zaczął odbijać się na mnie. Zaczęłam tracić sen, a moja wydajność w pracy ucierpiała. Moi koledzy zauważyli zmianę we mnie i próbowali oferować wsparcie, ale mogli zrobić tylko tyle.
Pewnego wieczoru, po kolejnej gorącej kłótni z Janem, postanowiłam odwiedzić moją mamę. Potrzebowałam kogoś do rozmowy, kogoś, kto zrozumie, przez co przechodzę. Siedząc w jej przytulnym salonie, z łzami płynącymi po twarzy, słuchała cierpliwie.
„Nie wiem, co robić,” wyznałam. „Jan chce, żebym zarabiała więcej pieniędzy, ale nie mogę po prostu porzucić swojej pracy i obowiązków wobec ciebie i Aleksa.”
Moja mama westchnęła i chwyciła mnie za rękę. „Nigdy nie chciałam, żebyś czuła się w ten sposób,” powiedziała cicho. „Myślałam, że dając ci mieszkanie, pomogę ci rozpocząć życie z Janem na właściwej stopie. Ale jeśli to powoduje tyle problemów, może musimy przemyśleć sprawy.”
Jej słowa dały mi pewne pocieszenie, ale nie rozwiązały problemu. Kiedy wróciłam do domu tej nocy, Jan czekał na mnie. Pił alkohol i jego gniew był wyczuwalny.
„Gdzie byłaś?” zapytał.
„Poszłam zobaczyć się z mamą,” odpowiedziałam cicho.
„Oczywiście, że tak,” szydził. „Zawsze uciekasz do niej zamiast stawić czoła naszym problemom.”
Kłótnia szybko eskalowała i zanim się zorientowałam, Jan spakował torbę i wybiegł z mieszkania. Nie wrócił tej nocy ani następnej. Dni zamieniły się w tygodnie i stało się jasne, że nasze małżeństwo się rozpada.
W końcu Jan złożył pozew o rozwód. Nie mógł poradzić sobie z napięciem finansowym i moim zaangażowaniem wobec rodziny. Tymczasowo wróciłam do mamy, podczas gdy zastanawiałam się nad kolejnymi krokami. Marzenie o zakupie własnego mieszkania w ciągu ośmiu lat wydawało się bardziej odległe niż kiedykolwiek.
Siedząc w teraz pustym mieszkaniu, które kiedyś miało tyle obietnic, nie mogłam powstrzymać głębokiego poczucia straty. Moje małżeństwo się skończyło, a moja przyszłość była niepewna. Ale mimo wszystko wiedziałam jedno na pewno: zawsze będę stać przy swojej rodzinie, bez względu na koszty.