„Co Zrobić z Moją Starzejącą się Teściową? Nie Chcę, Żeby Mieszkała z Nami”: Wysokie Koszty Opieki nad Seniorami
Mój mąż, Tomek, i ja jesteśmy małżeństwem od ponad 20 lat. Mamy dwoje nastoletnich dzieci i prowadzimy intensywne życie na przedmieściach Warszawy. Tomek jest jedynakiem i przez większość czasu nasze życie było stosunkowo spokojne. Jego rodzice mieszkali w swoim domu około godzinę drogi od nas, a my mieliśmy swój. Odwiedzaliśmy ich okazjonalnie, głównie podczas świąt lub na szybką kawę w weekendy. Moje relacje z teściową, Małgorzatą, były uprzejme, ale zdystansowane. Nigdy nie mieliśmy większych konfliktów, ponieważ nasze interakcje były ograniczone.
Wszystko zmieniło się, gdy w zeszłym roku zmarł ojciec Tomka. Małgorzata została sama w ich dużym domu i stało się jasne, że nie radzi sobie sama. Ma 80 lat i kilka problemów zdrowotnych, które wymagają stałej uwagi. Tomek i ja rozważaliśmy różne opcje, ale pomysł, żeby zamieszkała z nami, był dla mnie nie do przyjęcia. Nasz dom jest już zatłoczony, a myśl o jej obecności na stałe napawała mnie lękiem.
Zaczęliśmy szukać placówek opieki nad seniorami, ale koszty były astronomiczne. Średnia cena za przyzwoity dom opieki w naszej okolicy to około 8 000 złotych miesięcznie. Po prostu nie mogliśmy sobie na to pozwolić bez wyczerpania oszczędności lub zaciągania kredytów. Tomek zasugerował, że moglibyśmy ograniczyć niektóre wydatki i jakoś to zorganizować, ale wiedziałam, że byłoby to ogromne obciążenie finansowe.
W miarę upływu tygodni presja rosła. Stan zdrowia Małgorzaty się pogarszał i potrzebowała natychmiastowej opieki. Próbowaliśmy zatrudnić opiekunkę na pół etatu, aby pomogła jej w domu, ale to nie wystarczało. Kilka razy upadła i trafiła do szpitala. Lekarze doradzili nam, że potrzebuje całodobowej opieki.
Tomek był rozdarty między obowiązkiem wobec matki a rzeczywistością naszej sytuacji finansowej. Zaczął spędzać więcej czasu w jej domu, próbując zarządzać jej opieką, jednocześnie pracując na pełen etat. To odbijało się na nim i nasz związek zaczął cierpieć. Ciągle kłóciliśmy się o to, co robić dalej.
Pewnego wieczoru, po szczególnie burzliwej kłótni, Tomek zasugerował, że może powinniśmy sprzedać nasz dom i przeprowadzić się do mniejszego, aby móc opłacić opiekę dla Małgorzaty. Ten pomysł mnie przeraził. Nasz dom był miejscem, gdzie budowaliśmy nasze życie, wychowywaliśmy dzieci i tworzyliśmy niezliczone wspomnienia. Nie mogłam sobie wyobrazić jego utraty.
Ale rzeczywistość była taka, że kończyły nam się opcje. Stan Małgorzaty się pogarszał i nie mogliśmy dłużej zwlekać. Zdecydowaliśmy się niechętnie przenieść ją do tańszej placówki, która nie miała wszystkich udogodnień, na które liczyliśmy, ale była bezpieczna i czysta.
Przejście było trudne dla wszystkich. Małgorzata czuła się porzucona i zdradzona, a Tomek miał wyrzuty sumienia. Nasze dzieci nie rozumiały, dlaczego ich babcia nie może mieszkać z nami, a ja czułam się jak czarny charakter za to, że nie mogłam jej przyjąć do naszego domu.
Minęły miesiące i niewiele się poprawiło. Małgorzata jest nieszczęśliwa w placówce, a Tomek odwiedza ją codziennie po pracy, co oznacza, że rzadko jest w domu na kolację lub czas z rodziną. Nasze oszczędności topnieją, a stres finansowy jest ciągle obecny.
Chciałabym powiedzieć, że sytuacja się poprawiła lub że znaleźliśmy idealne rozwiązanie, ale tak nie jest. Czasami życie nie ma szczęśliwego zakończenia i trzeba po prostu zrobić wszystko, co w naszej mocy w trudnej sytuacji. Nadal staramy się przetrwać ten trudny okres naszego życia, mając nadzieję, że pewnego dnia znajdziemy sposób na zrównoważenie naszych obowiązków bez utraty siebie nawzajem.