„Myślałem, że urlop rodzicielski będzie przerwą. Jakże się myliłem.” Rzeczywistość Jakuba
Jakub zawsze był osobą pełną zapału. Niezależnie od tego, czy chodziło o wspinanie się po szczeblach kariery, czy treningi na maraton, podchodził do każdego wyzwania z pozytywnym nastawieniem. Kiedy więc jego żona, Ewa, zaproponowała, aby wziął urlop rodzicielski po narodzinach ich pierwszego dziecka, Zosi, wyobrażał sobie okres zasłużonego odpoczynku i więzi z nowo narodzoną córką. Nie mógł się jednak bardziej mylić, ponieważ rzeczywistość pełnoetatowego rodzicielstwa zburzyła jego oczekiwania i wystawiła na próbę jego granice w sposób, którego nigdy nie wyobrażał sobie.
Pierwsze dni wydawały się obiecujące. Jakub cieszył się nowością zmieniania pieluch, przygotowywania butelek i uspokajania płaczu Zosi. Z dumą wysyłał Ewie zdjęcia ich córki śpiącej spokojnie na jego rękach, czując poczucie spełnienia w swojej nowej roli. Jednak, gdy dni zamieniły się w tygodnie, nieustanna rutyna opieki nad dzieckiem zaczęła go męczyć.
Zosia nie była łatwym dzieckiem. Płakała godzinami, odmawiała spania przez całą noc i wydawała się potrzebować ciągłej uwagi. Marzenia Jakuba o nadrobieniu zaległości w czytaniu i spokojnych spacerach po parku szybko się rozwiały. Zamiast tego, znalazł się chodząc po podłodze o każdej porze, próbując desperacko uspokoić krzyczące niemowlę.
„Każdy dzień to walka” – wyznał Jakub swojemu przyjacielowi, Michałowi, podczas rzadkiej chwili na kawę. „Myślałem, że to będzie przerwa od pracy, ale to jest trudniejsze niż jakikolwiek projekt, którym kiedykolwiek zarządzałem.”
Michał, ojciec dwójki dzieci, kiwnął głową z sympatią. „Wiem, człowieku. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak to jest trudne, dopóki sami nie znajdą się w samym środku. To nieustanne.”
Frustracja Jakuba rosła w miarę upływu tygodni. Czuł się izolowany i przytłoczony, tęskniąc za strukturą i dorosłą interakcją w pracy. Rozmowy z Ewą, która wróciła do pracy, były napięte. Była współczująca, ale również wyczerpana równoważeniem kariery i macierzyństwa.
Pewnego wyjątkowo trudnego dnia, po godzinach prób uspokojenia Zosi z kolką, Jakub osiągnął swój punkt krytyczny. Zadzwonił do Katarzyny, bliskiej przyjaciółki rodziny i doświadczonej matki, szukając rady, a może po prostu ramienia do wypłakania.
Katarzyna cierpliwie wysłuchała, jak Jakub wylewał swoje frustracje. „Myślałem, że sobie poradzę. Zawsze radziłem sobie ze wszystkim. Ale to… to jest po prostu nieustające. Czuję, że zawodzę jako tata.”
Katarzyna zaoferowała słowa pocieszenia i zachęty, ale Jakub nie mógł pozbyć się uczucia niedoskonałości. Uświadomienie sobie, że rodzicielstwo nie jest idyllicznym doświadczeniem, które sobie wyobrażał, było gorzką pigułką do przełknięcia.
Gdy jego urlop rodzicielski dobiegał końca, Jakub czuł mieszankę ulgi i winy. Był chętny do powrotu do pracy, do znajomości i przewidywalności swojego zawodu. Jednak nie mógł oprzeć się uczuciu, że porzuca Ewę i Zosię, uciekając od chaosu domu do względnego spokoju biura.
„Myślałem, że urlop rodzicielski będzie przerwą” – zastanawiał się Jakub, trzymając Zosię nieco mocniej przed wyjściem do pracy w swoim pierwszym dniu powrotu. „Jakże się myliłem.”
Doświadczenie to zmieniło go. Zyskał nowy szacunek dla rodziców pozostających w domu i nieustających wymagań opieki nad dzieckiem. Ale marzenie o spokojnym, pełnym więzi urlopie rodzicielskim zniknęło, zastąpione przez surową rzeczywistość bezsennych nocy, niekończącego się płaczu i ciągłego uczucia przytłoczenia.