Wujku Wojtku, Powinieneś Być Przy Swojej Siostrzenicy – Historia, Która Zmieniła Moje Życie
– Wujku, czy masz chwilę? – głos Julki drżał, choć starała się to ukryć. Była środa, godzina 21:17. Siedziałem przy kuchennym stole, wpatrując się w pustą szklankę po herbacie. W tle grało radio, ale nagle wszystko ucichło.
– Jasne, Julka. Co się stało? – odpowiedziałem, próbując zabrzmieć lekko, choć w środku poczułem niepokój. Zwykle dzwoniła z prośbą o pieniądze na bilet miesięczny albo podwózkę na uczelnię. Tym razem jednak nie słyszałem w jej głosie tej zwyczajowej pewności.
– Chciałam tylko pogadać. Tak po prostu… – zawiesiła głos. – Wujku, czy ty kiedyś czułeś, że wszystko cię przerasta?
Zamarłem. Przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. Przypomniałem sobie własną młodość – ojciec wiecznie nieobecny, matka zmęczona życiem i ja, Wojtek, zawsze na drugim planie. Ale przecież nie o mnie chodziło.
– Julka, co się dzieje? – zapytałem ciszej.
– Mama mnie nie słucha. Tata tylko krzyczy. W szkole… wszyscy udają, że jest okej, a ja… ja już nie wiem, czy dam radę – wyszeptała i usłyszałem cichy szloch.
Serce mi ścisnęło. Julka miała dopiero siedemnaście lat. Zawsze była tą „grzeczną”, „ogarniętą” dziewczyną. Przynajmniej tak myśleliśmy wszyscy – rodzina, sąsiedzi, nauczyciele.
– Julka, jestem tu dla ciebie. Możesz mi powiedzieć wszystko – powiedziałem i poczułem, jak łzy napływają mi do oczu.
Przez kolejne minuty słuchałem jej opowieści o samotności, presji ocen, oczekiwaniach rodziców i o tym, jak bardzo boi się zawieść wszystkich dookoła. O tym, że czasem nie widzi sensu wstawania z łóżka i że nikt tego nie zauważa.
Kiedy skończyliśmy rozmawiać, długo siedziałem w ciemności. Przypomniałem sobie własną siostrę – matkę Julki – jak zawsze była twarda i wymagająca. Zawsze powtarzała: „Musisz być najlepsza”. Czy to naprawdę było takie ważne?
Następnego dnia zadzwoniłem do siostry.
– Anka, musimy pogadać o Julce.
– Co znowu? Znowu coś przeskrobała? – usłyszałem w jej głosie zniecierpliwienie.
– Nie. Ale chyba nie widzisz, jak bardzo jest jej ciężko.
– Wojtek, nie przesadzaj. Każdy ma ciężko. Ja też miałam! – przerwała mi ostro.
– Ale ona jest sama z tym wszystkim! – wybuchłem. – Nie widzisz tego?
Rozmowa skończyła się kłótnią. Anka zarzuciła mi, że się wtrącam i nie mam pojęcia o wychowywaniu dzieci. Przez kolejne dni unikaliśmy kontaktu.
Julka pisała do mnie coraz częściej. Czasem tylko krótkie wiadomości: „Dzięki za rozmowę”, „Dziś było lepiej”, „Możemy się spotkać?”. Zacząłem ją zabierać na spacery po parku, na lody do starej cukierni na rogu. Słuchałem jej bez oceniania.
Pewnego dnia powiedziała:
– Wujku… czasem myślę, że gdyby cię nie było… nie wiem, co bym zrobiła.
Zrozumiałem wtedy, jak bardzo była blisko krawędzi.
Postanowiłem działać. Namówiłem ją na wizytę u psychologa szkolnego. Pomogłem znaleźć terapeutę poza szkołą. Wspierałem ją w rozmowach z rodzicami – choć Anka długo nie chciała słyszeć o „problemach psychicznych”.
W domu wybuchały awantury. Siostra zarzucała mi manipulację córką. Brat szwagra przestał się do mnie odzywać. W rodzinie zawrzało: „Wojtek się wtrąca”, „Wymyśla choroby”, „Za naszych czasów nikt nie chodził do psychologa!”.
Ale ja wiedziałem swoje. Julka zaczęła powoli wracać do życia. Zaczęła malować, spotykać się z koleżankami. Uśmiechać się naprawdę.
Po kilku miesiącach Anka zadzwoniła do mnie wieczorem.
– Wojtek… przepraszam. Nie widziałam tego wszystkiego. Bałam się…
Nie odpowiedziałem od razu. Łzy spływały mi po policzkach.
Dziś Julka ma dwadzieścia lat i studiuje psychologię. Często powtarza: „Gdyby nie ty…”.
A ja? Wciąż zadaję sobie pytanie: ilu młodych ludzi krzyczy o pomoc w ciszy? Ilu dorosłych udaje, że nic nie widzi? Czy naprawdę tak trudno być po prostu obecnym?
Czasem wystarczy tylko posłuchać.