„Nie jesteś ładna, córeczko” – Jak jedno zdanie mojej mamy na zawsze zmieniło moje życie
– Nie jesteś ładna, córeczko. Lepiej skup się na nauce – usłyszałam, mając dziewięć lat, kiedy próbowałam zapleść sobie warkocz przed lustrem w przedpokoju. Mama stała za mną, poprawiając swój makijaż przed wyjściem do pracy. Jej słowa spadły na mnie jak zimny deszcz. Zamarłam z gumką w ręku, patrząc na swoje odbicie: piegowata twarz, krzywy nos po tacie, cienkie włosy. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to zdanie będzie echem powracać przez całe moje dzieciństwo i młodość.
Od tamtej pory każde spojrzenie w lustro było walką. W szkole podstawowej, gdy koleżanki plotkowały o chłopakach, ja czułam się przezroczysta. Kiedy chłopcy śmiali się z moich okularów i odstających uszu, nie potrafiłam się obronić. W domu mama powtarzała: – Zosia, nie każdy musi być piękny. Ty masz być mądra. – Tata milczał, zajęty swoimi sprawami. Starszy brat Michał śmiał się ze mną razem z kolegami, a babcia tylko wzdychała: – Dajcie spokój dziecku.
Najgorsze były rodzinne spotkania. Ciotki porównywały mnie do kuzynki Kasi: – Zobacz, jaka Kasia zgrabna, jaka śliczna! Ty, Zosiu, to cała mama… – mówiły z uśmiechem, nieświadome, jak bardzo ranią. Mama wtedy tylko poprawiała mi bluzkę i szeptała: – Nie przejmuj się, wygląd to nie wszystko.
Ale przejmowałam się. Bardzo. Każdego dnia budziłam się z nadzieją, że może dziś ktoś powie mi coś miłego. Może mama spojrzy na mnie inaczej? Może tata zauważy? Ale nic takiego się nie działo. Z czasem nauczyłam się chować emocje głęboko w sobie.
W liceum zaczęłam nosić luźne swetry i szerokie spodnie, żeby ukryć swoją sylwetkę. Unikałam zdjęć klasowych. Kiedy koleżanki malowały usta na czerwono przed dyskoteką, ja udawałam ból brzucha i zostawałam w domu. Mama patrzyła na mnie z rezygnacją: – Znowu siedzisz sama? Zosia, musisz się bardziej starać.
Pewnego dnia wróciłam do domu zapłakana po tym, jak chłopak z klasy nazwał mnie „brzydulą”. Mama spojrzała na mnie surowo: – Przestań płakać. Życie nie jest sprawiedliwe. Musisz być silna.
Zaczęłam pisać pamiętnik. To była moja ucieczka. Pisałam o tym, jak bardzo chciałabym być inna. Jak bardzo chciałabym usłyszeć od mamy: „Jesteś piękna”. Ale nigdy tego nie usłyszałam.
Na studiach wyjechałam do Krakowa. Nowe miasto dało mi szansę na świeży start. Poznałam Magdę – dziewczynę o jeszcze większych kompleksach niż ja. Razem śmiałyśmy się z własnych niedoskonałości i wspierałyśmy się nawzajem. To ona pierwsza powiedziała mi: – Zoska, masz najpiękniejszy uśmiech na świecie! – Nie wierzyłam jej wtedy, ale po raz pierwszy poczułam ciepło w sercu.
Z czasem zaczęłam eksperymentować z wyglądem. Kupiłam kolorowe okulary, zaczęłam nosić sukienki w kwiaty. Magda namówiła mnie na sesję zdjęciową na Plantach. Kiedy zobaczyłam siebie na zdjęciach, byłam zaskoczona: wyglądałam… dobrze? Może nawet ładnie?
Po studiach wróciłam do rodzinnego miasta. Mama była już wtedy zmęczona życiem i chorobą. Pewnego wieczoru siedziałyśmy razem przy stole w kuchni.
– Mamo… – zaczęłam niepewnie – czy ty kiedyś uważałaś siebie za ładną?
Spojrzała na mnie zmęczonym wzrokiem.
– Nie wiem… Moja mama zawsze mówiła mi, że jestem przeciętna. Chciałam cię przygotować na życie.
– Ale czy musiałaś mówić mi to wprost?
Milczała długo.
– Może nie powinnam była… Ale bałam się, że jak uwierzysz w bajki o pięknie, to życie cię rozczaruje.
Poczułam wtedy coś dziwnego – współczucie dla niej i dla siebie samej. Ile pokoleń kobiet w naszej rodzinie żyło z przekonaniem, że nie są wystarczająco dobre?
Dziś mam trzydzieści dwa lata i własną córkę – Hanię. Każdego dnia patrzę na nią i mówię: „Jesteś piękna”. Widzę jej radość i pewność siebie. Czasem boję się, że przesadzam, ale wiem jedno: nigdy nie powiem jej tego, co usłyszałam od swojej mamy.
Często wracam myślami do tamtego dnia przed lustrem. Czy gdyby mama powiedziała mi coś innego, moje życie wyglądałoby inaczej? Czy potrafiłabym szybciej uwierzyć w siebie?
Może każdy z nas nosi w sobie takie zdanie – jedno krótkie słowo wypowiedziane przez bliską osobę, które zostaje z nami na zawsze.
A Ty? Czy pamiętasz takie zdanie ze swojego dzieciństwa? Czy potrafisz je dziś wybaczyć?