Wyznanie matki: Cała rodzina nie znosi mojej synowej. Czy to ja jestem winna?

– Mamo, nie będziemy już do was przyjeżdżać. Nie chcę, żebyś więcej rozmawiała z Klarą. – Głos Tomka drżał, ale był stanowczy. Stał w progu mojego mieszkania, a ja czułam, jakby ktoś wyciągnął mi serce z piersi.

Jeszcze kilka lat temu nie wyobrażałam sobie takiej sceny. Byliśmy rodziną – ja, mój mąż Andrzej, nasza córka Ania i Tomek. Zawsze trzymaliśmy się razem. Niedzielne obiady, święta, nawet zwykłe popołudnia przy herbacie. Wszystko zmieniło się, gdy Tomek przyprowadził do domu Klarę.

Pamiętam ten dzień jak dziś. Był listopad, padał deszcz, a Tomek zadzwonił do drzwi z szerokim uśmiechem i dziewczyną u boku. Klara była ładna, ale od razu poczułam dystans. Uśmiechała się grzecznie, ale jej spojrzenie było chłodne. Przedstawiła się cicho, ledwo słyszalnie. Andrzej próbował żartować, Ania zadawała pytania o studia i zainteresowania, ale Klara odpowiadała zdawkowo. Po kolacji powiedziała Tomkowi, że musi już iść. Wyszli razem, a ja spojrzałam na Andrzeja i Anię – wszyscy czuliśmy to samo: coś tu nie gra.

Z czasem było tylko gorzej. Klara coraz częściej pojawiała się w naszym domu, ale nigdy nie angażowała się w rozmowy. Zawsze miała coś do załatwienia, zawsze była zmęczona. Gdy zaproponowałam jej pomoc w kuchni, odmówiła. Kiedy chciałam porozmawiać o jej rodzinie – ucinała temat. Zaczęłam mieć wrażenie, że traktuje nas jak zło konieczne.

Pewnego dnia Ania przyszła do mnie z płaczem.
– Mamo, ona mnie ignoruje! Próbowałam z nią rozmawiać o pracy, o studiach, nawet o głupich serialach… A ona tylko patrzy na telefon albo na Tomka.

Próbowałam tłumaczyć Klarę – może jest nieśmiała? Może potrzebuje czasu? Ale im bardziej się starałam, tym bardziej czułam się odrzucona.

Najgorsze przyszło po ślubie. Tomek i Klara zamieszkali razem w wynajętym mieszkaniu na Pradze. Od tej pory widywaliśmy ich coraz rzadziej. Zapraszałam ich na obiady – zawsze mieli wymówkę. W święta przychodzili tylko na chwilę. Gdy pytałam Tomka przez telefon, co się dzieje, odpowiadał krótko: „Mamo, mamy dużo pracy”.

W końcu zaczęły dochodzić mnie plotki od sąsiadek i znajomych – że Klara jest wyniosła, że nie szanuje starszych, że nawet swojej matki nie odwiedza. Zaczęłam się martwić o Tomka. Czy on naprawdę jest szczęśliwy?

Któregoś dnia postanowiłam pojechać do nich bez zapowiedzi. Kupiłam ciasto w cukierni i pojechałam tramwajem na Pragę. Gdy otworzyła mi Klara, zobaczyłam w jej oczach zaskoczenie i… irytację.
– Dzień dobry – powiedziałam pogodnie. – Pomyślałam, że was odwiedzę.
– Tomek jest w pracy – odpowiedziała chłodno.
– To może napijemy się herbaty?
– Nie mam czasu – rzuciła i zamknęła drzwi niemal przed moim nosem.

Wracałam do domu ze łzami w oczach. Andrzej próbował mnie pocieszać:
– Może ona po prostu taka jest? Może musimy to zaakceptować?
Ale ja nie potrafiłam.

Z czasem cała rodzina zaczęła unikać Klary. Na rodzinnych spotkaniach nikt z nią nie rozmawiał. Ania przestała zapraszać ich na swoje urodziny. Nawet Andrzej zaczął mówić o niej „ta twoja synowa”.

Aż w końcu przyszedł ten dzień – Tomek stanął w drzwiach i powiedział mi prosto w oczy:
– Mamo, nie chcemy mieć z wami kontaktu. Klara czuje się przez was odrzucona i poniżana.

Próbowałam protestować:
– To ona nas odrzuciła! To ona nigdy nie chciała być częścią naszej rodziny!
Ale Tomek tylko pokręcił głową:
– Mamo, nigdy jej nie zaakceptowaliście. Zawsze była dla was obca.

Zamknął za sobą drzwi i poczułam pustkę większą niż kiedykolwiek wcześniej.

Od tamtej pory minęły dwa miesiące. Nie mam kontaktu ani z Tomkiem, ani z Klarą. Ania próbuje mnie pocieszać:
– Mamo, może jeszcze się dogadacie…
Ale ja wiem, że coś pękło na zawsze.

Czasem siedzę wieczorami przy oknie i zastanawiam się: czy naprawdę jestem tą złą? Czy to ja rozbiłam własną rodzinę? A może to Klara nigdy nie chciała być jedną z nas?

Czy można naprawić coś, co tak bardzo się popsuło? Czy powinnam walczyć o syna za wszelką cenę… czy pozwolić mu odejść?

Może wy mi powiecie: kto tu naprawdę zawinił?