„Dlaczego Tak Ciężko Pracujesz w Ogrodzie? Po Prostu Cieszmy Się Trawnikiem”

Piotr otarł pot z czoła, kopiąc kolejny dołek w ogrodzie. Słońce było wysoko, a upał nie do zniesienia. Spojrzał na mały kawałek trawnika, który już zaczynał wyglądać bujnie i zielono. Byłoby tak łatwo po prostu przedłużyć ten trawnik, ustawić kilka leżaków i zakończyć dzień. Ale nie, Piotr miał większe plany.

„Piotrze, dlaczego tak ciężko pracujesz w ogrodzie?” zapytała Ania, wychodząc na werandę z szklanką lemoniady. Podała mu ją, a w jej oczach widać było troskę. „Moglibyśmy po prostu posadzić trawnik i tam odpoczywać. Po co się męczyć z warzywnikiem?”

Piotr wziął długi łyk lemoniady, delektując się chłodem. „Ania, to nie tylko o relaks chodzi. Chodzi o stworzenie czegoś własnymi rękami, czegoś, co nas zaopatrzy.”

Ania westchnęła, patrząc na zestaw nasion i młodych roślin czekających na posadzenie. „Ale to tyle pracy. A co jeśli nie wyjdzie tak, jak się spodziewasz?”

Piotr wzruszył ramionami. „To przynajmniej spróbowałem. Poza tym, lubię to. To terapeutyczne.”

Ania tego nie rozumiała, ale nie kłóciła się dalej. Znała Piotra na tyle dobrze, by wiedzieć, że gdy już coś postanowił, nie było odwrotu.

Dni zamieniały się w tygodnie, a warzywnik Piotra zaczął nabierać kształtów. Posadził pomidory, ogórki, papryki, a nawet kilka rzędów kukurydzy. Każdego wieczoru po pracy spędzał godziny pielęgnując swój ogród, odchwaszczając, podlewając i dbając o to, by wszystko rosło jak należy.

Janek, ich sąsiad, często obserwował z własnej werandy, kręcąc głową z niedowierzaniem. „Jesteś szalony, Piotrze,” wołał. „Tyle pracy dla kilku warzyw? Po prostu kup je w sklepie!”

Ale Piotr tylko się uśmiechał i machał ręką, nie zrażony komentarzami Janka.

Pewnego wieczoru, gdy Piotr kończył pracę na dzień, Ania wyszła do niego. Rozejrzała się po ogrodzie, teraz pełnym zielonych liści i pączkujących warzyw. „Muszę przyznać, wygląda to pięknie,” powiedziała.

Piotr promieniał dumą. „Widzisz? Warto było.”

Ale gdy lato trwało dalej, praca zaczęła odbijać się na zdrowiu Piotra. Był ciągle zmęczony, bolały go plecy i spędzał coraz mniej czasu z Anią. Brakowało jej ich wieczorów na werandzie, kiedy po prostu rozmawiali i cieszyli się swoim towarzystwem.

Pewnego szczególnie gorącego dnia Piotr zemdlał w ogrodzie. Ania znalazła go leżącego wśród krzaków pomidorów, nieprzytomnego. Zadzwoniła na 112, serce bijące z przerażenia.

W szpitalu lekarz powiedział im, że Piotr doznał udaru cieplnego i odwodnienia. „Musisz zwolnić,” ostrzegł go lekarz. „Twoje ciało nie wytrzyma takiego wysiłku.”

Piotr skinął słabo głową, ale Ania widziała rozczarowanie w jego oczach. Włożył tyle wysiłku w ogród, a teraz kazano mu przestać.

W domu Ania próbowała przekonać Piotra do odpoczynku. „Możemy nadal cieszyć się trawnikiem,” mówiła delikatnie. „Nie potrzebujemy tych wszystkich warzyw.”

Ale Piotr był uparty. Nalegał na kontynuowanie pracy mimo próśb Ani.

W miarę upływu tygodni zdrowie Piotra nadal się pogarszało. Schudł, jego poziom energii spadł i stawał się coraz bardziej drażliwy. Ania czuła się bezradna, patrząc jak mężczyzna, którego kochała, pogarsza się na jej oczach.

Pewnego wieczoru, gdy Piotr zmagał się z podlewaniem ogrodu, znów zemdlał. Tym razem już się nie obudził.

Ania siedziała przy jego szpitalnym łóżku, trzymając go za rękę i płacząc. „Dlaczego musiałeś tak się forsować?” szeptała.

Oczy Piotra otworzyły się na moment. „Chciałem dać nam coś wyjątkowego,” wymamrotał słabo.

Ania pokręciła głową, serce jej pękało. „Wszystko czego kiedykolwiek chciałam to ty.”

Piotr zmarł tej nocy, zostawiając Anię z ogrodem pełnym warzyw i pustym sercem.