Mój mąż kupił kwiaty swojej byłej żonie na urodziny, a ja nie dostałam nawet czekoladki! Czy naprawdę jestem dla niego tylko tłem?
– Naprawdę? Kwiaty dla niej? – syknęłam przez zaciśnięte zęby, patrząc na Dawida, który właśnie wrócił z pracy z bukietem róż. Nie dla mnie. Dla niej. Dla Magdy – jego byłej żony.
– To tylko urodziny, Aniu. Chciałem być w porządku – odpowiedział spokojnie, jakby nie rozumiał, że właśnie wbija mi nóż w serce.
Od dwóch lat jestem żoną Dawida. To moje pierwsze małżeństwo, jego drugie. Moja mama ostrzegała mnie: „Aniu, żadna kobieta nie odchodzi od dobrego męża. Zastanów się.” Ale ja byłam zakochana. Wierzyłam, że miłość pokona wszystko – nawet przeszłość.
Przez pierwsze miesiące było cudownie. Dawid był czuły, troskliwy, zabierał mnie na spacery po Starym Mieście, gotował kolacje przy świecach. Ale potem pojawiła się Magda. A raczej – nigdy nie zniknęła.
Mają razem syna, Kacpra. Rozumiem, że muszą się kontaktować. Ale czy to znaczy, że muszę patrzeć, jak Dawid kupuje jej kwiaty na urodziny? Ja w tym roku nie dostałam nawet czekoladki na Walentynki.
Pamiętam tamten wieczór. Siedziałam sama w salonie, patrząc na zegarek. Dawid wrócił późno, zmęczony. „Przepraszam, kochanie, zapomniałem. Ciężki dzień.” Uśmiechnęłam się smutno i poszłam spać. Nie chciałam robić sceny.
Ale dziś nie wytrzymałam.
– A ja? – zapytałam cicho. – Kiedy ostatni raz dostałam od ciebie kwiaty?
Dawid westchnął i odłożył bukiet na stół.
– Aniu, przecież wiesz, że cię kocham. Magda to przeszłość. To tylko gest.
– Gest? – powtórzyłam z goryczą. – A ja jestem kim? Twoją żoną czy tylko kimś, kto robi pranie i gotuje obiady?
Wyszedł z kuchni bez słowa. Zostałam sama z tymi przeklętymi różami.
Wieczorem zadzwoniła mama.
– I co, Aniu? Mówiłam ci…
– Mamo, proszę…
– On zawsze będzie miał dwie rodziny. Ty zawsze będziesz druga.
Zacisnęłam pięści. Nie chciałam jej przyznać racji.
Następnego dnia Dawid wrócił późno. Widziałam po nim zmęczenie i irytację.
– Była awantura u Magdy – rzucił przez ramię.
– Co się stało?
– Kacper miał gorączkę. Magda spanikowała. Pojechałem do nich po pracy.
Poczułam ukłucie zazdrości i bezsilności.
– A ja? Nawet nie zadzwoniłeś…
– Przepraszam – mruknął i zamknął się w łazience.
Zaczęłam się zastanawiać: czy naprawdę jestem dla niego ważna? Czy tylko wygodnym dodatkiem do jego życia?
W pracy koleżanki opowiadały o prezentach od mężów, o wspólnych wyjazdach do Zakopanego czy nad morze. Ja coraz częściej spędzałam wieczory sama, bo Dawid „musi coś załatwić” dla Kacpra albo „pomóc Magdzie”.
Pewnego dnia postanowiłam porozmawiać z Magdą. Zadzwoniłam do niej pod pretekstem odebrania książki Kacpra.
– Aniu? Coś się stało?
– Chciałam tylko zapytać… czy Dawid często ci pomaga?
Usłyszałam ciszę po drugiej stronie.
– Czasem… Ale to dla Kacpra. Wiesz, on bardzo tęskni za ojcem.
– Rozumiem…
Rozłączyłam się i poczułam się jeszcze gorzej. Może to ja jestem egoistką?
Wieczorem wybuchła kłótnia.
– Mam dość! – krzyknęłam. – Czuję się niewidzialna! Dla ciebie liczy się tylko Magda i Kacper!
Dawid spojrzał na mnie z wyrzutem.
– Przesadzasz! To mój syn! Nie mogę go zostawić!
– A mnie możesz?!
Wybiegłam z domu i długo chodziłam po parku, płacząc jak dziecko.
Wróciłam późno. Dawid siedział w kuchni z głową w dłoniach.
– Przepraszam – powiedział cicho. – Nie wiem, jak to wszystko pogodzić.
Usiadłam naprzeciwko niego.
– Ja też nie wiem… Ale nie chcę być tylko tłem w twoim życiu.
Milczeliśmy długo.
Od tamtej pory próbujemy rozmawiać więcej. Dawid stara się pamiętać o drobiazgach – czasem przyniesie mi kawę do łóżka albo kupi ulubione ciastka. Ale wiem, że Magda i Kacper zawsze będą częścią naszego życia.
Czasem zastanawiam się: czy można być szczęśliwym w cieniu czyjejś przeszłości? Czy miłość wystarczy, by pokonać zazdrość i poczucie bycia „tą drugą”? A może powinnam była posłuchać mamy?
Czy wy też mieliście kiedyś poczucie, że jesteście tylko dodatkiem do czyjegoś życia? Jak sobie z tym poradziliście?