Mój syn mnie zdradził – czy potrafię mu wybaczyć?

– Jak mogłeś mi to zrobić, Michał? – mój głos drżał, a w oczach paliły się łzy. Stałam w kuchni, ściskając w dłoni telefon z wiadomością, która zmieniła wszystko. Michał patrzył na mnie z uporem, ale widziałam w jego oczach cień winy.

– Mamo, to nie tak jak myślisz… – zaczął, ale przerwałam mu gwałtownie.

– Nie tak?! Ukradłeś pieniądze z mojego konta i wydałeś je na hazard! Myślałam, że po śmierci taty jesteśmy sobie bliżsi niż kiedykolwiek…

Cisza zawisła między nami jak ciężka kotara. W głowie dudniły mi słowa: „Zdrada. Mój własny syn”. Przez lata byłam dla Michała wszystkim – matką, ojcem, przyjaciółką. Po tym, jak jego ojciec zginął w wypadku samochodowym, trzymałam naszą rodzinę w całości. Pracowałam na dwa etaty, żeby niczego mu nie brakowało. Nigdy nie sądziłam, że to właśnie on wbije mi nóż w plecy.

Michał miał 23 lata. Studiował informatykę na Politechnice Warszawskiej i zawsze wydawał się odpowiedzialny. Ostatnio jednak coraz częściej wracał późno do domu, unikał rozmów i zamykał się w swoim pokoju. Tłumaczyłam sobie, że to stres związany ze studiami. Nie chciałam widzieć sygnałów ostrzegawczych.

Wszystko wyszło na jaw przypadkiem. Zadzwoniła do mnie pani z banku – zapytała, czy potwierdzam przelew na 12 tysięcy złotych na konto bukmachera internetowego. Zamarłam. Michał był jedyną osobą, która znała moje hasło do bankowości elektronicznej.

Kiedy go skonfrontowałam, najpierw zaprzeczał. Potem płakał i błagał o wybaczenie. Tłumaczył się długami u kolegów, presją, chęcią szybkiego zarobku. Czułam się jakby ktoś wyrwał mi serce.

– Wiesz, ile musiałam pracować na te pieniądze? To były nasze oszczędności na remont mieszkania! – krzyczałam przez łzy.

Michał spuścił głowę.

– Przepraszam… Naprawdę chciałem to wszystko naprawić. Myślałem, że wygram i oddam ci wszystko z nawiązką…

Nie mogłam już słuchać tych tłumaczeń. Przez kolejne dni chodziłam jak cień. Nie spałam po nocach, analizując każdy szczegół naszego życia. Gdzie popełniłam błąd? Czy byłam zbyt pobłażliwa? Czy powinnam była bardziej go kontrolować?

Moja siostra Ania próbowała mnie pocieszać:

– Daj mu szansę, Ewa. To młody chłopak, pogubił się…

Ale ja nie potrafiłam tak po prostu przejść nad tym do porządku dziennego. Zaczęłam unikać Michała. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać. W domu panowała cisza przerywana tylko dźwiękiem telewizora.

Pewnego wieczoru usiadł naprzeciwko mnie przy stole.

– Mamo… Wiem, że cię zawiodłem. Zgłoszę się na terapię dla uzależnionych od hazardu. Znajdę pracę i oddam ci każdy grosz.

Patrzyłam na niego długo. Widziałam chłopca, którego kiedyś tuliłam do snu i mężczyznę, który mnie zdradził. Serce rozdzierało mi się na pół.

– Michał… Nie wiem, czy potrafię ci jeszcze zaufać – wyszeptałam.

Przez następne tygodnie żyliśmy obok siebie jak obcy ludzie. Michał rzeczywiście znalazł pracę w sklepie komputerowym i zaczął chodzić na spotkania grupy wsparcia. Czasem widziałam go siedzącego w kuchni z głową w dłoniach – wyglądał na starszego o dziesięć lat.

Moja mama powtarzała mi przez telefon:

– Ewa, rodzina to nie tylko radość, ale też ból i przebaczenie. Jeśli go odtrącisz, możesz stracić go na zawsze.

Ale ja bałam się kolejnego zawodu. Bałam się zaufać ponownie.

W pracy nie mogłam się skupić. Koleżanki pytały:

– Coś się stało? Wyglądasz jak cień samej siebie.

Nie potrafiłam im odpowiedzieć. Wstydziłam się tego, co zrobił mój syn.

Pewnego dnia dostałam list od Michała. Pisał w nim:

„Mamo,
Nie proszę cię o wybaczenie od razu. Wiem, że muszę odbudować twoje zaufanie krok po kroku. Chciałem tylko powiedzieć, że żałuję każdego dnia tego, co zrobiłem. Kocham cię i nie chcę cię stracić.”

Czytałam ten list wiele razy. Płakałam nad nim całą noc.

Dziś mijają trzy miesiące od tamtego dnia. Michał regularnie spłaca dług i nie przegapił żadnego spotkania terapeutycznego. Powoli zaczynamy ze sobą rozmawiać – najpierw o pogodzie, potem o codziennych sprawach.

Ale rana wciąż boli. Każdego dnia pytam siebie: czy potrafię mu naprawdę wybaczyć? Czy zaufanie można odbudować po takiej zdradzie?

Czasem patrzę na niego i widzę już nie tylko syna, ale też człowieka walczącego ze swoimi demonami.

Czy każda matka powinna wybaczyć swojemu dziecku? A może są granice, których nie da się przekroczyć? Co wy byście zrobili na moim miejscu?