Nasza córka zmieniła się nie do poznania: Poszukujemy wsparcia i zrozumienia
Siedziałam przy kuchennym stole, patrząc na zdjęcie Kasi z jej ślubu. Jej uśmiech był wtedy tak szczery, pełen nadziei i miłości. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Kasia była naszą jedyną córką, oczkiem w głowie całej rodziny. Kiedy poznała Piotra, byliśmy szczęśliwi, że znalazła kogoś, kto wydawał się ją kochać i szanować. Ale teraz… teraz wszystko się zmieniło.
„Mamo, nie rozumiesz,” powiedziała Kasia z irytacją w głosie podczas naszej ostatniej rozmowy telefonicznej. „Piotr wie, co jest dla mnie najlepsze. On ma rację, a wy po prostu nie chcecie tego zaakceptować.”
Te słowa były jak cios prosto w serce. Zawsze mieliśmy z Kasią bliską relację, dzieliłyśmy się wszystkim. A teraz? Teraz czułam się jak obca osoba w jej życiu. Zaczęło się od drobnych rzeczy. Kasia przestała odwiedzać nas tak często jak kiedyś. Zawsze miała wymówkę: praca, zmęczenie, plany z Piotrem. Potem zauważyliśmy, że zmieniła styl ubierania się, zaczęła unikać starych przyjaciół.
Pewnego dnia, kiedy odwiedziłam ją niespodziewanie, zobaczyłam jak Piotr podnosi na nią głos. Kasia stała z opuszczoną głową, nie próbując nawet się bronić. To nie była ta sama dziewczyna, która zawsze miała swoje zdanie i potrafiła walczyć o swoje. Po tej wizycie próbowałam z nią porozmawiać, ale ona tylko wzruszyła ramionami i powiedziała: „To nic takiego, mamo. Każda para ma swoje problemy.”
Zaczęłam szukać pomocy u znajomych i rodziny. Każdy miał swoją teorię: „Może to tylko faza”, „Może potrzebują czasu dla siebie”, „Może to ty przesadzasz”. Ale ja wiedziałam, że coś jest nie tak. Moje matczyne serce czuło to na każdym kroku.
Zdecydowałam się porozmawiać z Piotrem bezpośrednio. Spotkaliśmy się w kawiarni niedaleko ich mieszkania. Był uprzejmy, ale jego oczy były zimne jak lód.
„Pani Anno,” zaczął spokojnie, „Kasia jest dorosła i podejmuje swoje decyzje. Może powinna pani dać jej trochę przestrzeni?”
„Piotrze,” odpowiedziałam z determinacją w głosie, „kocham moją córkę i chcę dla niej jak najlepiej. Widzę, że coś jest nie tak i nie mogę tego ignorować.”
Jego uśmiech był wymuszony. „Proszę się nie martwić,” powiedział tonem, który miał mnie uspokoić, ale tylko wzbudził we mnie większy niepokój.
Po tej rozmowie Kasia przestała odbierać moje telefony. Czułam się bezradna i zagubiona. Czy naprawdę straciłam moją córkę? Czy Piotr miał nad nią tak wielki wpływ? Zaczęłam zastanawiać się nad tym, co mogłam zrobić inaczej.
W końcu zdecydowałam się na krok desperacji – napisałam do niej list. W liście opisałam wszystkie moje obawy i miłość, którą do niej czuję. Prosiłam ją o spotkanie, o rozmowę twarzą w twarz.
Minęły tygodnie zanim dostałam odpowiedź. Kasia zgodziła się na spotkanie w naszym ulubionym parku. Kiedy ją zobaczyłam, wyglądała na zmęczoną i przygnębioną.
„Mamo,” zaczęła cicho, „przepraszam za wszystko. Nie wiem, co się ze mną dzieje…”
Przytuliłam ją mocno, czując jak łzy napływają mi do oczu. Wiedziałam, że to dopiero początek długiej drogi do odzyskania mojej córki.
Teraz stoję przed trudnym wyborem: jak pomóc Kasi bez naruszania jej wolności? Czy powinnam interweniować bardziej stanowczo? A może powinnam dać jej czas i przestrzeń? Co byście zrobili na moim miejscu?