„To już nie jest nasz dom” – jak mama zamieniła mieszkanie w pole bitwy i rozbiła naszą rodzinę
– Wyjdź. Natychmiast. – Głos mamy był zimny, twardy jak stal. Stała w progu mojego pokoju, zaciśnięte pięści, oczy pełne gniewu i czegoś jeszcze – może rozczarowania? Moje serce waliło jak oszalałe. W jednej chwili wszystko, co znałam, przestało istnieć.
Jeszcze rano śmiałam się z bratem przy śniadaniu, narzekając na pogodę i wieczne korki na ulicy Słowackiego. Tata czytał gazetę, mama krzątała się w kuchni. Zwykły dzień. A teraz? Teraz dom zamienił się w pole bitwy, a ja byłam wrogiem numer jeden.
Wszystko zaczęło się kilka tygodni wcześniej. Mama była coraz bardziej nerwowa, krzyczała o byle co. O to, że nie wyniosłam śmieci, że spóźniłam się na obiad, że rozmawiam przez telefon za długo. Tata próbował łagodzić sytuację, ale jego głos był coraz cichszy. Brat zamykał się w swoim pokoju i udawał, że go nie ma.
Pewnego wieczoru usłyszałam ich kłótnię przez cienką ścianę. Mama płakała. – Nie dam już rady! – krzyczała. – Wszystko na mojej głowie! Ty tylko siedzisz i czytasz te swoje gazety!
Tata milczał długo, a potem wyszedł z domu. Wrócił późno w nocy, cicho jak cień.
Od tamtej pory mama była jakby nieobecna. Przestała gotować obiady, zamykała się w sypialni. Kiedy próbowałam z nią rozmawiać, odsuwała mnie od siebie.
Aż do tego dnia.
– Wyjdź – powtórzyła teraz. – Nie chcę cię tu widzieć.
– Mamo…
– Nie mów do mnie! – krzyknęła. – To wszystko przez ciebie! Przez ciebie on odszedł!
Poczułam, jak nogi uginają się pode mną. Tata wyprowadził się dwa dni temu. Zostawił kartkę: „Przepraszam. Muszę odpocząć.”
– To nieprawda… – wyszeptałam.
– Kłamiesz! Zawsze kłamiesz! – Mama była bliska histerii. – Nigdy nie byłaś wdzięczna! Nigdy nie pomagałaś! Wszystko musiałam robić sama!
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przecież pomagałam… Przynajmniej próbowałam. Ale dla niej to było zawsze za mało.
Brat stał w drzwiach swojego pokoju, blady jak ściana.
– Mamo…
– Ty się nie wtrącaj! – syknęła mama.
Wybiegłam z mieszkania z jedną torbą rzeczy. Siedziałam na klatce schodowej i płakałam tak głośno, że sąsiadka z naprzeciwka wyszła zobaczyć, co się dzieje.
– Coś się stało? – zapytała cicho.
Nie umiałam odpowiedzieć. Jak powiedzieć komuś obcemu, że własna matka wyrzuciła cię z domu?
Noc spędziłam u przyjaciółki, Magdy. Jej mama przyjęła mnie bez słowa, dała herbatę i koc. Czułam się jak intruz, ale nie miałam dokąd pójść.
Przez kolejne dni próbowałam dzwonić do taty. Nie odbierał. Brat pisał mi krótkie wiadomości: „Mama jest dziwna”, „Tęsknię”, „Nie wiem, co robić”.
Czułam się winna wszystkiemu. Może naprawdę to przeze mnie? Może gdybym była lepsza…
Po tygodniu spotkałam tatę na ławce w parku.
– Cześć, Karolina – powiedział cicho.
– Tato…
Objął mnie mocno i długo milczeliśmy.
– To nie twoja wina – powiedział w końcu. – Mama… ona jest zmęczona życiem. Ale to nie znaczy, że możesz pozwolić jej cię ranić.
Płakałam mu w ramię jak małe dziecko.
Przez następne miesiące mieszkałam u Magdy. Mama nie dzwoniła ani razu. Brat czasem pisał, ale coraz rzadziej. Tata wynajął kawalerkę na obrzeżach miasta i zaczął nowe życie. Ja próbowałam odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości.
Czułam pustkę i żal. W święta siedziałam sama przy stole i patrzyłam na zdjęcia z dawnych lat: uśmiechnięta rodzina na Mazurach, wspólne kolacje, śmiech… Gdzie to wszystko się podziało?
Pewnego dnia spotkałam mamę na rynku. Była wychudzona, zmęczona, starsza o dziesięć lat.
– Cześć – powiedziałam niepewnie.
Spojrzała na mnie chłodno.
– Czego chcesz?
– Chciałam tylko zapytać… czy wszystko u ciebie w porządku?
Wzruszyła ramionami.
– Radzę sobie bez was.
Zabolało bardziej niż wyrzucenie z domu.
Odwróciłam się i odeszłam. Wiedziałam już, że nie wrócę do tamtego mieszkania nigdy więcej.
Dziś mam własne życie. Wynajmuję pokój, studiuję psychologię i próbuję zrozumieć siebie oraz innych ludzi. Czasem myślę o mamie i o tym, co poszło nie tak.
Czy można odbudować rodzinę po takim rozpadzie? Czy dom to tylko cztery ściany, czy coś więcej? Może dom to ludzie, którzy chcą być razem…
Czasem pytam siebie: czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy wy też kiedyś czuliście się obcy we własnym domu?