Nowy dom Iwony: Czy można wybaczyć matce, która mnie zostawiła?

– Iwona, wstawaj, spóźnisz się do szkoły! – głos pani Grażyny, mojej kolejnej opiekunki, rozbrzmiewał w korytarzu. Otworzyłam oczy i przez chwilę nie wiedziałam, gdzie jestem. Tapeta w kwiaty, skrzypiące łóżko, zapach kawy i starego drewna – to nie był mój dom, ale już przestałam liczyć, który to z kolei.

Miałam wtedy czternaście lat i czułam się jak przedmiot, który ktoś ciągle przekłada z kąta w kąt. W domu dziecka w Lublinie nauczyłam się nie przywiązywać do ludzi. Tam dzieci przychodziły i odchodziły, a ja zawsze zostawałam. Kiedyś zapytałam wychowawczynię, dlaczego mama mnie zostawiła. Odpowiedziała tylko: „Niektóre rzeczy po prostu się zdarzają, Iwonko”.

Ale ja nie wierzyłam w przypadki. Każdej nocy śniłam o kobiecie z długimi, ciemnymi włosami, która tuli mnie do snu. W dzień udawałam twardą, ale w środku byłam krucha jak porcelana.

W nowej rodzinie zastępczej miałam własny pokój. Pani Grażyna była miła, ale jej mąż, pan Andrzej, patrzył na mnie jak na intruza. Ich syn, Tomek, był o rok starszy ode mnie i traktował mnie jak powietrze. Przy stole panowała cisza, a ja czułam się jak nieproszony gość.

Pewnego wieczoru podsłuchałam rozmowę dorosłych:
– Grażyna, nie dam rady. To nie jest nasze dziecko. Ona nigdy nie będzie jak nasza Ola.
– Andrzej, ona potrzebuje domu. Przecież widzisz, jaka jest zagubiona.
– A ja? Ja też mam uczucia! – głos mu się załamał.

Wtedy zrozumiałam, że nie jestem tu mile widziana. Znowu.

W szkole nie było lepiej. Dziewczyny z klasy szeptały za moimi plecami:
– To ta z domu dziecka. Pewnie kradnie.
– Lepiej nie pożyczaj jej długopisu.

Udawałam, że mnie to nie rusza, ale wieczorami płakałam w poduszkę. Pisałam listy do mamy, których nigdy nie wysłałam:
„Mamo, dlaczego mnie zostawiłaś? Czy kiedyś mnie jeszcze przytulisz?”

Pewnego dnia, gdy wracałam ze szkoły, zobaczyłam kobietę stojącą pod bramą. Miała ciemne włosy i oczy tak podobne do moich, że aż mnie zamurowało.
– Iwona? – zapytała cicho.
– Kim pani jest? – odpowiedziałam ostrożnie.
– Jestem twoją mamą.

Świat zawirował. Chciałam uciec, ale nogi odmówiły posłuszeństwa.
– Przepraszam – wyszeptała. – Byłam młoda, głupia, bałam się. Ale nigdy o tobie nie zapomniałam.

Stałyśmy tak długo, aż łzy zaczęły płynąć mi po policzkach. Nie wiedziałam, czy ją przytulić, czy uderzyć. W końcu uciekłam do pokoju i zatrzasnęłam drzwi.

Przez kolejne dni nie mogłam spać. Pani Grażyna próbowała mnie pocieszyć:
– Iwonko, czasem dorośli popełniają błędy, których nie da się naprawić. Ale to nie twoja wina.

Nie chciałam tego słuchać. W głowie miałam tylko jedno pytanie: „Dlaczego?”

Mama przychodziła pod bramę codziennie. Przynosiła czekoladę, listy, zdjęcia z dzieciństwa. W końcu zebrałam się na odwagę i wyszłam do niej.
– Chcesz wiedzieć, dlaczego cię zostawiłam? – zapytała.
– Tak.

Opowiedziała mi o ojcu, który bił ją i mnie. O tym, jak uciekła w środku nocy, zostawiając mnie pod opieką sąsiadki. O tym, jak potem trafiłam do domu dziecka, a ona nie miała odwagi mnie szukać.
– Przepraszam – powtarzała w kółko. – Wiem, że nie zasługuję na twoje wybaczenie.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Z jednej strony czułam gniew i żal, z drugiej – ulgę, że wreszcie znam prawdę.

Minęły miesiące. Zaczęłyśmy się spotykać na kawę w parku. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Powoli budowałam w sobie miejsce na przebaczenie.

Pewnego dnia pani Grażyna powiedziała:
– Iwona, twoja mama chce, żebyś z nią zamieszkała. Ale decyzja należy do ciebie.

Bałam się. Bałam się znowu zaufać, znowu zostać zranioną. Ale spojrzałam na mamę i zobaczyłam w jej oczach tę samą samotność, którą nosiłam w sobie przez lata.

Spakowałam walizkę. Pożegnałam się z panią Grażyną i Tomkiem. Pan Andrzej tylko skinął głową.

W nowym mieszkaniu pachniało świeżo malowanymi ścianami i kawą. Mama kupiła mi nową pościel w kwiaty. Wieczorem usiadłyśmy razem na kanapie.
– Dziękuję, że mi wybaczyłaś – powiedziała cicho.
– Jeszcze nie wiem, czy potrafię – odpowiedziałam szczerze. – Ale chcę spróbować.

Czasem budzę się w nocy i boję się, że to wszystko zniknie. Że znowu zostanę sama. Ale wtedy mama przychodzi, przykrywa mnie kocem i mówi:
– Już nigdy cię nie zostawię.

Czy można naprawdę wybaczyć komuś, kto cię porzucił? Czy dom to miejsce, czy ludzie? Może każdy z nas nosi swój dom w sercu – tylko czasem trzeba go odnaleźć na nowo.