Ucieczka z domu: Jak matka może życzyć własnej córce śmierci?
Siedziałam na ławce w parku, trzymając w dłoniach telefon, który wibrował nieustannie. Kolejna wiadomość od mamy. Otworzyłam ją z drżeniem serca, choć wiedziałam, czego się spodziewać. „Jesteś najgorszą córką na świecie. Jak mogłaś zostawić nas samych? Twój brat cię potrzebuje, a ty uciekłaś jak tchórz!” – przeczytałam, a łzy zaczęły napływać mi do oczu.
To była już setna wiadomość tego typu. Zablokowałam jej numer, ale ona zawsze znajdowała sposób, by do mnie dotrzeć. Zmieniałam numery telefonów, ale to nie pomagało. Czułam się jak w pułapce, z której nie mogłam się wydostać.
Wszystko zaczęło się, gdy mój młodszy brat, Michał, zachorował na rzadką chorobę neurologiczną. Mama rzuciła pracę, by się nim opiekować, a ja miałam jej w tym pomagać. Ale to było za dużo. Nie mogłam znieść widoku Michała cierpiącego każdego dnia, a jeszcze bardziej nie mogłam znieść presji, jaką wywierała na mnie mama.
„Dlaczego nie możesz być bardziej jak twoja kuzynka Ania? Ona zawsze pomaga swojej rodzinie!” – krzyczała na mnie pewnego dnia, gdy próbowałam wyjść na spotkanie z przyjaciółmi. „Nie obchodzi cię nic poza sobą!” – dodała z pogardą.
Tamtego dnia coś we mnie pękło. Spakowałam kilka rzeczy do plecaka i wyszłam z domu. Nie wiedziałam, dokąd pójdę, ale wiedziałam jedno – muszę uciec.
Znalazłam schronienie u przyjaciółki w Warszawie. Było ciężko, ale czułam się wolna. Przez pierwsze tygodnie nie mogłam spać spokojnie, obawiając się, że mama mnie znajdzie i zmusi do powrotu.
Każda wiadomość od niej była jak cios prosto w serce. „Mam nadzieję, że kiedyś poczujesz ten sam ból, co ja!” – pisała. Jak matka może życzyć własnej córce śmierci? Nie mogłam tego pojąć.
Pewnego dnia postanowiłam spotkać się z psychologiem. Potrzebowałam pomocy, by poradzić sobie z tym wszystkim. „Musisz nauczyć się stawiać granice” – powiedziała mi terapeutka podczas jednej z sesji. „Twoja mama jest w bólu i nie radzi sobie z sytuacją, ale to nie znaczy, że możesz pozwolić jej na krzywdzenie cię”.
Zaczęłam pracować nad sobą. Znalazłam pracę w kawiarni i zapisałam się na kurs fotografii – coś, o czym zawsze marzyłam. Powoli zaczynałam odzyskiwać kontrolę nad swoim życiem.
Ale mimo to, każda wiadomość od mamy przypominała mi o przeszłości. Czasami zastanawiałam się, czy kiedykolwiek uda mi się uwolnić od tego koszmaru.
Pewnego wieczoru siedziałam na balkonie i patrzyłam na rozgwieżdżone niebo. „Czy kiedykolwiek będziemy w stanie się pogodzić?” – pomyślałam na głos. Może kiedyś nadejdzie dzień, gdy mama zrozumie moje decyzje i przestanie mnie nienawidzić.
Czy to możliwe? Czy kiedykolwiek będziemy w stanie wybaczyć sobie nawzajem? Może czas pokaże…