Po zdradzie mojej przyszłej synowej nie chcę jej już widzieć w swoim domu. Czy postąpiłam słusznie?

— Naprawdę chcesz, żebym to powiedziała? — głos Magdy, mojej przyszłej synowej, rozbrzmiał w salonie jak ostrze noża. Siedzieliśmy wszyscy przy stole: ja, mój mąż Andrzej, nasz syn Tomek i jego narzeczona. Była sobota, rodzinny obiad, który miał być okazją do świętowania ich zaręczyn. Zamiast tego czułam, jak napięcie gęstnieje z każdą minutą.

— Magda, proszę cię, nie zaczynaj — szepnął Tomek, ale ona już nie słuchała.

— Skoro wszyscy tu siedzimy i udajemy szczęśliwą rodzinę, może powinniśmy być wobec siebie szczerzy? — ciągnęła dalej, patrząc mi prosto w oczy. — Pani Zosiu, wiem o pani spotkaniach z sąsiadką. Wiem też, że pan Andrzej od lat gra w karty na pieniądze z panem Staszkiem. A Tomek… — zawahała się na chwilę — Tomek nie powiedział wam wszystkiego o swojej pracy.

Zamarłam. Jak ona mogła wiedzieć o moich rozmowach z Haliną? Przecież to były tylko niewinne plotki przy kawie! Andrzej spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy.

— Magda, co ty wyprawiasz? — głos Andrzeja był zimny i twardy.

— Po prostu nie lubię kłamstw — odpowiedziała spokojnie. — A jeśli mamy być rodziną, powinniśmy zacząć od prawdy.

Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to dopiero początek. Po tamtym obiedzie wszystko się zmieniło. Magda zaczęła coraz częściej pojawiać się w naszym domu, zawsze z tym samym uśmiechem i przenikliwym spojrzeniem. Zaczęła rozmawiać z sąsiadami, wypytywać o szczegóły z życia naszej rodziny. Pewnego dnia usłyszałam, jak rozmawia przez telefon z kimś i śmieje się: „Oni nawet nie wiedzą, ile o nich wiem”.

Czułam się osaczona. Próbowałam rozmawiać z Tomkiem, ale on tylko wzruszał ramionami:

— Mamo, Magda jest po prostu szczera. Może trochę za bardzo…

Ale to nie była zwykła szczerość. To było coś więcej — jakby czerpała przyjemność z odkrywania naszych słabości i wystawiania ich na widok publiczny. Wkrótce sąsiedzi zaczęli mnie unikać. Halina przestała przychodzić na kawę. Nawet Andrzej stał się chłodny i zamknięty w sobie.

Pewnego wieczoru usłyszałam rozmowę Magdy z Tomkiem:

— Twoja matka nigdy mnie nie zaakceptuje. Ale to nie ma znaczenia. I tak wiem o niej więcej niż ona sama o sobie.

Tego było za wiele. Następnego dnia poprosiłam Magdę o rozmowę.

— Magdo, muszę być szczera. Nie chcę cię więcej widzieć w naszym domu.

Spojrzała na mnie bez cienia zdziwienia.

— Myślałam, że będzie pani miała odwagę powiedzieć to wcześniej.

Tomek był wściekły. Krzyczał na mnie, że niszczę mu życie, że jestem zazdrosna i nie potrafię zaakceptować jego wyborów. Andrzej milczał, ale widziałam w jego oczach smutek i rozczarowanie.

Przez kolejne tygodnie dom był pusty jak nigdy dotąd. Tomek przestał przychodzić. Andrzej coraz częściej wychodził wieczorami. Ja siedziałam sama w kuchni i zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd.

Czy naprawdę powinnam była pozwolić Magdzie zostać? Czy może powinnam była wcześniej postawić granice? Może to ja jestem winna temu wszystkiemu?

Pewnego dnia dostałam list od Tomka:

„Mamo,
Nie rozumiem twojej decyzji. Magda jest trudna, ale ją kocham. Chciałem, żebyś ją zaakceptowała. Teraz nie wiem, czy jeszcze kiedyś wrócę do domu.”

Serce mi pękło. Próbowałam do niego dzwonić, pisać wiadomości — bez skutku.

Minęły miesiące. W końcu spotkałam Tomka przypadkiem na rynku. Był blady i zmęczony.

— Synku…

— Mamo, nie chcę rozmawiać o Magdzie. Ale musisz wiedzieć jedno: ona naprawdę potrafi zranić ludzi. Ty miałaś rację.

Przytuliłam go mocno i oboje płakaliśmy.

Dziś nasza rodzina jest inna niż kiedyś. Zaufanie zostało nadszarpnięte, rany jeszcze się nie zagoiły. Ale wiem jedno: czasem trzeba podjąć trudną decyzję dla dobra wszystkich.

Czy mogłam postąpić inaczej? Czy wybaczenie jest możliwe po takiej zdradzie? A może są granice, których nigdy nie wolno przekraczać?