„Nie masz już matki!” – Jak jedno zdanie mojego syna rozbiło naszą rodzinę

– Piotrek, nie zapomnij kurtki! – krzyknęłam z kuchni, słysząc, jak mój syn zbiega po schodach. Odpowiedział mi tylko cichy pomruk, a potem trzaśnięcie drzwiami. Zostałam sama w kuchni, z rękami zanurzonymi w zimnej wodzie i głową pełną myśli. Od kilku tygodni czułam, że coś się zmienia. Piotrek był coraz bardziej zamknięty w sobie, a ja coraz częściej słyszałam od teściowej kąśliwe uwagi.

Wszystko zaczęło się niewinnie. Była niedziela, obiad u nas w domu. Teściowa, pani Halina, jak zwykle przyszła godzinę wcześniej, żeby „pomóc”, choć tak naprawdę chodziło jej o kontrolę. Siedziała przy stole, obierając ziemniaki i komentując każdy mój ruch.

– Wiesz, Aniu, moja mama zawsze mówiła, że rosół gotuje się na wolnym ogniu. Ty chyba za bardzo się spieszysz – rzuciła z uśmiechem.

Zacisnęłam zęby. Nie chciałam awantury przy dzieciach. Piotrek wszedł do kuchni i spojrzał na mnie z troską.

– Mamo, jesteś najlepsza na świecie. Zrobię wszystko, żebyś się uśmiechała – powiedział nagle i przytulił mnie mocno.

Na chwilę świat się zatrzymał. Poczułam ciepło w sercu i łzy w oczach. Ale wtedy spojrzałam na Halinę. Jej twarz stężała, a oczy zwęziły się w cienkie szparki.

– No proszę! – wykrzyknęła teatralnie. – Czyli ja już nie jestem matką? To teraz tylko ona się liczy?

Piotrek spojrzał na nią zdezorientowany.

– Babciu, przecież ty też jesteś super…

– Nie! – przerwała mu ostro. – Już nie masz matki! Skoro twoja matka jest taka wspaniała, to ja jestem nikim!

Wybiegła z kuchni, trzaskając drzwiami tak mocno, że aż talerze zadzwoniły w kredensie. Piotrek patrzył na mnie przerażony.

– Mamo… ja nie chciałem…

Przytuliłam go mocno.

– To nie twoja wina, kochanie.

Ale wiedziałam, że to dopiero początek.

Od tamtego dnia Halina przestała do nas przychodzić. Przestała odbierać telefony ode mnie i od Piotrka. Na imieniny nie przyszła nawet z życzeniami dla wnuka. Mój mąż Andrzej próbował rozmawiać z matką, ale ona tylko powtarzała:

– Skoro mają nową rodzinę, to niech sobie radzą sami!

W domu atmosfera gęstniała z każdym dniem. Piotrek zamknął się w sobie jeszcze bardziej. Przestał wychodzić z kolegami, siedział godzinami w swoim pokoju. Czułam się winna – czy naprawdę przez jedno zdanie mogłam rozbić całą rodzinę?

Któregoś wieczoru usłyszałam cichy płacz za ścianą. Weszłam do pokoju syna bez pukania. Siedział na łóżku skulony, ze łzami na policzkach.

– Piotrusiu…

– Mamo, dlaczego babcia mnie już nie kocha?

Serce mi pękło. Usiadłam obok niego i objęłam ramieniem.

– Babcia cię kocha. Po prostu czasem dorośli nie radzą sobie z emocjami.

Ale sama nie wierzyłam w te słowa.

Następnego dnia Andrzej wrócił z pracy blady jak ściana.

– Mama była dziś u mnie w biurze – powiedział cicho. – Powiedziała, że jeśli nie przeprosimy jej za „zdradę”, to nigdy więcej nie chce nas widzieć.

Zrobiło mi się słabo. Przeprosić? Za co? Za to, że mój syn powiedział mi coś miłego?

Wieczorem usiedliśmy całą trójką przy stole. Piotrek milczał, bawiąc się widelcem.

– Co robimy? – zapytałam Andrzeja.

Westchnął ciężko.

– Nie wiem… Może powinniśmy pojechać do niej wszyscy razem?

Pojechaliśmy następnego dnia. Halina otworzyła drzwi tylko na łańcuch.

– Czego chcecie? – zapytała zimno.

– Babciu… – zaczął Piotrek drżącym głosem. – Przepraszam, jeśli cię zraniłem…

Halina spojrzała na niego przez szparę w drzwiach.

– Już za późno – powiedziała i zatrzasnęła drzwi.

Wracaliśmy do domu w milczeniu. W samochodzie Piotrek wybuchnął płaczem.

– To wszystko moja wina! – krzyczał przez łzy.

Próbowałam go uspokoić, ale sama ledwo powstrzymywałam łzy.

Od tamtej pory minęły dwa miesiące. Halina nie odezwała się ani razu. Andrzej coraz częściej nocuje w pracy, by unikać napięcia w domu. Piotrek zamknął się w sobie jeszcze bardziej. Ja… czuję się jak cień samej siebie.

Czasem zastanawiam się: czy naprawdę można stracić dziecko przez jedno zdanie? Czy matka może być winna temu, że jej syn ją kocha? A może to ja powinnam przeprosić za to, że próbowałam być dobrą matką?

Może wy mi powiecie: co powinnam zrobić? Czy można jeszcze poskładać tę rodzinę?