„Mamo, dlaczego nigdy mnie nie przytulałaś?” – Historia o milczeniu, które boli najbardziej

– Mamo, a dlaczego ty nigdy mnie nie przytulałaś?

Zamarłam z filiżanką herbaty w dłoni. W kuchni pachniało szarlotką, za oknem padał deszcz, a ja poczułam się nagle jak dziecko przyłapane na czymś wstydliwym. Moja córka, Dorota, siedziała naprzeciwko mnie. Miała już trzydzieści pięć lat, własną rodzinę, dwójkę dzieci. A jednak w tej chwili jej oczy były takie same jak wtedy, gdy miała pięć lat i czekała, aż ją przytulę po upadku z roweru.

Nie sądziłam, że jedno pytanie może zaboleć aż tak. Zadane spokojnym głosem, bez pretensji. Po prostu – w kuchni, między herbatą a szarlotką, gdy obie byłyśmy już po sześćdziesiątce i trzydziestce. Zamrugałam. Myślałam, że się przesłyszałam.

– Co masz na myśli? – zapytałam cicho, próbując ukryć drżenie głosu.

Dorota spojrzała na mnie z cichą powagą. – Wiesz… Kiedy byłam mała, zawsze zazdrościłam koleżankom, że ich mamy je przytulają. Ty nigdy tego nie robiłaś. Nawet kiedy płakałam albo miałam gorączkę. Zawsze byłaś obok, ale jakby za szybą.

Poczułam, jak coś ściska mnie w gardle. Chciałam zaprzeczyć, powiedzieć: „Przecież cię kochałam! Przecież dbałam o ciebie najlepiej jak umiałam!” Ale słowa ugrzęzły mi w ustach. Bo wiedziałam, że ma rację.

Wstałam i zaczęłam nerwowo wycierać blat kuchenny. Zawsze to robiłam, kiedy nie wiedziałam, co powiedzieć. Dorota milczała. Czułam jej wzrok na plecach.

– Mamo… – zaczęła znów łagodnie – Ja nie pytam z wyrzutem. Po prostu chciałabym zrozumieć.

Zamknęłam oczy. Przed oczami stanęła mi moja własna matka – surowa kobieta o zimnych dłoniach i wiecznie zaciśniętych ustach. Nigdy mnie nie przytulała. Nawet kiedy ojciec odszedł i zostałyśmy same w naszym małym mieszkaniu na Pradze. Pamiętam, jak marzyłam wtedy o tym, żeby ktoś mnie objął i powiedział: „Wszystko będzie dobrze”. Ale mama tylko powtarzała: „Nie płacz, bądź silna”.

– Nie umiałam inaczej – wyszeptałam w końcu. – Moja mama też mnie nie przytulała. Myślałam… myślałam, że tak trzeba.

Dorota westchnęła cicho. – Wiem. Babcia zawsze była chłodna. Ale ja… ja bardzo tego potrzebowałam.

Usiadłam z powrotem przy stole. Ręce mi drżały. Patrzyłam na nią i widziałam nie tylko moją córkę, ale też małą dziewczynkę spragnioną czułości.

– Przepraszam – powiedziałam nagle. – Przepraszam cię za te wszystkie lata.

Dorota uśmiechnęła się smutno. – Nie musisz przepraszać, mamo. Chciałam tylko wiedzieć dlaczego.

Siedziałyśmy w milczeniu przez dłuższą chwilę. Słyszałam tylko tykanie zegara i deszcz bębniący o parapet. Próbowałam znaleźć słowa, które mogłyby uleczyć tę ranę, ale żadne nie wydawały się wystarczające.

– Wiesz… – zaczęłam niepewnie – Kiedy byłam mała, bardzo chciałam być przytulana. Ale mama mówiła, że to oznaka słabości. Że trzeba być twardym, bo życie jest trudne. I chyba… chyba tak bardzo chciałam cię ochronić przed bólem świata, że zapomniałam dać ci to, czego sama najbardziej potrzebowałam.

Dorota spojrzała na mnie uważnie.

– A czy ty kiedykolwiek kogoś przytuliłaś? – zapytała nagle.

Zastanowiłam się przez chwilę. Odpowiedź była bolesna: nie. Nawet mojego męża rzadko obejmowałam bez powodu. Zawsze wydawało mi się to czymś zbędnym, niemal wstydliwym.

– Chyba nie… – przyznałam cicho.

Dorota skinęła głową i przez chwilę bawiła się łyżeczką od herbaty.

– Ja teraz często przytulam swoje dzieci – powiedziała po chwili. – Czasem aż za często! Boję się, żeby nie poczuły się tak samotne jak ja kiedyś.

Poczułam ukłucie zazdrości i smutku jednocześnie. Zazdrości o to, że ona potrafi dać swoim dzieciom to, czego ja jej nie dałam. Smutku – bo nie mogę cofnąć czasu.

– Jesteś dobrą mamą – powiedziałam cicho.

Dorota uśmiechnęła się przez łzy.

– Ty też byłaś dobrą mamą, mamo. Tylko… inną.

Przez chwilę miałam ochotę ją objąć, ale ręce miałam jak z kamienia. Bałam się, że zrobię coś nie tak, że będzie niezręcznie.

– Czy my jeszcze możemy się tego nauczyć? – zapytałam szeptem bardziej siebie niż ją.

Dorota podeszła do mnie i delikatnie objęła mnie ramionami. Poczułam jej ciepło i łzy napłynęły mi do oczu.

– Możemy spróbować – odpowiedziała.

Siedziałyśmy tak przez chwilę w milczeniu. Po raz pierwszy od wielu lat poczułam spokój i ulgę.

Czasem jedno pytanie potrafi otworzyć drzwi do przeszłości i pozwolić nam zobaczyć siebie nawzajem naprawdę. Czy można naprawić błędy sprzed lat? Czy wystarczy odwagi, by zacząć od nowa? Może nigdy nie jest za późno na pierwszy uścisk.