Bohaterski Ojciec: Między Strachem a Nadzieją

Z zakupami w ręku mama powoli wspinała się po schodach na trzecie piętro, licząc stopnie pod nosem. Słyszałem jej cichy szept: „Dwadzieścia cztery… dwadzieścia pięć…” Tak samo liczyliśmy razem, kiedy wracaliśmy z przedszkola. Teraz robiła to sama, a ja stałem w drzwiach, czekając na jej powrót. W mieszkaniu panowała cisza, przerywana tylko szelestem siatek i jej ciężkim oddechem. Odkąd tata zniknął, wszystko było inne. Nawet światło w kuchni wydawało się zimniejsze.

Pamiętam ten dzień, kiedy po raz ostatni widziałem tatę. Był ranek, padał deszcz. Tata stał w przedpokoju, poprawiał pasek od plecaka i uśmiechał się do mnie, jakby chciał powiedzieć: „Nie martw się, zaraz wrócę.” Mama była spięta, jej dłonie drżały, kiedy podawała mu termos z kawą. „Uważaj na siebie, Piotrze,” powiedziała cicho. Tata przytulił mnie mocno i wyszeptał do ucha: „Bądź dzielny, Jacek.” Potem drzwi się zamknęły i został po nim tylko zapach wody kolońskiej.

Minęły trzy tygodnie. Każdego dnia mama sprawdzała telefon, czy nie ma wiadomości. Wieczorami siedziała przy oknie, patrząc na ulicę. Czasem płakała po cichu, myśląc, że nie słyszę. Ale słyszałem wszystko. Słyszałem też szepty sąsiadek na klatce schodowej: „Podobno Piotr pojechał pomagać na granicy…”, „Mówią, że był bohaterem…”

Nie rozumiałem wtedy, co znaczy być bohaterem. Dla mnie tata był po prostu tatą — tym, który uczył mnie jeździć na rowerze i piekł najlepsze naleśniki w niedzielę rano. Teraz miał być kimś więcej? Kimś, kto ryzykuje życie dla innych?

Mama próbowała być silna. Rano budziła mnie do szkoły, przygotowywała śniadanie i udawała, że wszystko jest w porządku. Ale widziałem jej czerwone oczy i słyszałem westchnienia nocą. Często kłóciła się przez telefon z babcią:

– Wanda, musisz myśleć o Jacku! – krzyczała babcia przez słuchawkę.
– Myślę! Ale jak mam mu powiedzieć, że jego ojciec może nie wrócić?
– Nie wolno ci tak mówić przy dziecku!

Chowałem się wtedy pod kołdrą i udawałem, że śpię. Ale nie spałem. Bałem się zasnąć, bo śniło mi się, że tata wraca cały we krwi albo że mama znika razem z nim.

W szkole dzieci pytały:
– Twój tata jest żołnierzem?
– Nie wiem – odpowiadałem.
– A gdzie on jest?
– Pomaga ludziom.

Nauczycielka patrzyła na mnie ze współczuciem i głaskała po głowie. Nienawidziłem tego spojrzenia. Chciałem tylko, żeby wszystko było jak dawniej.

Pewnego wieczoru mama usiadła obok mnie na kanapie. Była bardzo zmęczona.
– Jacek… – zaczęła cicho – Wiesz, że tata jest bardzo odważny?
– Tak – odpowiedziałem.
– On pomaga ludziom tam, gdzie jest niebezpiecznie. Ale czasem… czasem bohaterowie też się boją.
Spojrzałem na nią zdziwiony.
– Ty też się boisz?
Mama przytuliła mnie mocno.
– Bardzo się boję. Ale musimy być dzielni razem.

Tego wieczoru długo nie mogłem zasnąć. Myślałem o tym, co znaczy być dzielnym. Czy to znaczy nie płakać? Czy to znaczy udawać, że wszystko jest dobrze?

Minęły kolejne dni. W domu zaczęło brakować pieniędzy. Mama sprzedała kilka książek taty i jego stary rower. Czasem wracała późno z pracy i była tak zmęczona, że zasypiała przy stole. Ja starałem się jej pomagać — sprzątałem zabawki, robiłem kanapki na kolację.

Pewnego dnia zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama podskoczyła przestraszona. Otworzyła ostrożnie — za drzwiami stał pan w mundurze policyjnym.
– Dzień dobry, pani Wando – powiedział poważnym głosem – Przynoszę wiadomość od męża.
Mama zbladła i zaczęła drżeć.
– Co się stało? – zapytała cicho.
Policjant podał jej kopertę.
– Proszę przeczytać na spokojnie.
Mama zamknęła drzwi i usiadła na podłodze. Drżały jej ręce tak bardzo, że nie mogła otworzyć koperty. Usiadłem obok niej i objąłem ją ramieniem.

W liście tata napisał: „Kochani, jestem bezpieczny. Musiałem zostać dłużej niż planowałem. Pomagam ludziom uciekającym przed wojną. Tęsknię za wami każdego dnia. Jacek — bądź dzielny dla mamy.”

Mama płakała długo — tym razem głośno i bez wstydu. Ja też płakałem. Ale pierwszy raz od dawna poczułem ulgę.

Od tamtej pory czekaliśmy już spokojniej. Wiedzieliśmy, że tata żyje i wróci do nas — może nie dziś ani jutro, ale wróci.

Czasem zastanawiam się: czy naprawdę warto być bohaterem? Czy odwaga to zostawić rodzinę dla wyższych celów? A może prawdziwa odwaga to zostać z tymi, którzy cię kochają? Może nigdy nie znajdę odpowiedzi… Ale wiem jedno — tęsknota potrafi być równie wielka jak bohaterstwo.