Zobaczyłam coś, czego nie powinnam – szokująca prawda o mojej teściowej i moim dziecku

– Co ty robisz?! – krzyknęłam do telefonu, choć wiedziałam, że nikt mnie nie usłyszy. Moje serce waliło jak oszalałe, a ręce drżały tak mocno, że ledwo mogłam utrzymać smartfona. Na ekranie aplikacji do niani elektronicznej widziałam Natalię, moją teściową, jak pochyla się nad łóżeczkiem mojego synka Antosia. Jej twarz była dziwnie napięta, a w oczach błyszczało coś, czego nigdy wcześniej u niej nie widziałam.

Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby włączyć podgląd z kamery akurat wtedy. Może to był instynkt matki? Może po prostu niepokój, który od kilku dni nie dawał mi spokoju? Zawsze ufałam Natalii – była przecież pielęgniarką przez ponad dwadzieścia lat, wychowała dwóch synów, a Antosia kochała jak własne dziecko. Ale tego popołudnia zobaczyłam ją, jak…

Nie mogę tego zapomnieć. Natalia stała nad łóżeczkiem i szeptała coś do Antosia. Najpierw myślałam, że to zwykłe kołysanki, ale jej głos był zbyt ostry, zbyt natarczywy. „Nie możesz być taki jak twoja matka… Nie możesz jej słuchać… Ona nie wie, co dla ciebie dobre…” – powtarzała raz za razem. Potem zaczęła wyciągać z szafki jakieś dziwne zioła i pocierać nimi rączki mojego synka. Antoś zaczął płakać, a ona tylko mocniej ściskała jego dłonie.

Zamarłam. Przez chwilę nie wiedziałam, co robić. Mój mąż Piotr był w pracy, a ja utknęłam na drugim końcu miasta na spotkaniu służbowym. Zamiast słuchać prezentacji szefa, patrzyłam na ekran i czułam, jak świat mi się wali.

Po powrocie do domu zastałam Natalię w kuchni. Antoś spał w swoim łóżeczku, a ona parzyła herbatę z tymi samymi ziołami, które widziałam wcześniej.

– Co to było? – zapytałam bez ogródek.

– O czym ty mówisz? – odpowiedziała spokojnie, ale widziałam w jej oczach cień niepokoju.

– Widziałam cię przez kamerę. Szeptałaś coś do Antosia i pocierałaś go tymi ziołami! – głos mi się łamał.

Natalia odłożyła filiżankę i spojrzała na mnie z wyższością.

– Podsłuchujesz mnie? To jest naruszenie mojej prywatności! – syknęła.

– To jest moje dziecko! – krzyknęłam.

W tym momencie do kuchni wszedł Piotr. Spojrzał na nas obie i od razu wyczuł napięcie.

– Co się dzieje?

– Twoja żona mnie szpieguje! – wybuchła Natalia. – Zainstalowała kamery i patrzy na mnie jak na przestępcę!

– Bo zachowujesz się dziwnie! – odpowiedziałam drżącym głosem. – Szeptałaś Antosiowi rzeczy, których nie rozumiem…

Piotr spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

– Ellie… Moja mama zawsze była trochę przesądna. Może chciała tylko pomóc?

– Pomóc? Mówiąc mojemu dziecku, żeby mnie nie słuchało? – łzy napłynęły mi do oczu.

Natalia podeszła do mnie i położyła mi rękę na ramieniu.

– Ty nic nie rozumiesz. Te zioła to tradycja w naszej rodzinie. Moja babcia zawsze tak robiła…

– Ale ja nie chcę takich tradycji dla mojego syna! – wyrwałam się spod jej dotyku.

Od tego dnia nic już nie było takie samo. Piotr próbował mediować między mną a swoją matką, ale ja nie mogłam zapomnieć tego obrazu: Natalii pochylonej nad moim dzieckiem i szeptającej mu do ucha rzeczy, których nigdy nie powinna mówić.

Zaczęły się kłótnie. Piotr coraz częściej stawał po stronie matki. „Przesadzasz”, mówił. „To tylko stare zwyczaje”. Ale ja czułam się zdradzona przez wszystkich: przez męża, przez teściową, nawet przez własną intuicję.

Próbowałam rozmawiać z Natalią spokojnie. Prosiłam ją, żeby nie używała przy Antosiu żadnych ziół ani nie mówiła mu rzeczy przeciwko mnie. Ona jednak upierała się przy swoim.

– Ty jesteś młoda i głupia – powiedziała mi pewnego dnia prosto w twarz. – Nie masz pojęcia o życiu ani o wychowywaniu dzieci.

Wtedy coś we mnie pękło. Zaczęłam unikać Natalii, ograniczać jej kontakty z Antosiem. Piotr był coraz bardziej sfrustrowany i coraz częściej nocował u swojej matki.

Pewnego wieczoru usiadłam sama w kuchni i patrzyłam na zdjęcie ślubne stojące na półce. Zastanawiałam się, gdzie popełniłam błąd. Czy powinnam była zaufać Natalii? Czy może to ja jestem przewrażliwiona?

Kilka dni później dostałam wiadomość od Piotra: „Musimy porozmawiać”. Spotkaliśmy się w kawiarni niedaleko domu.

– Ellie… Mama czuje się skrzywdzona. Mówi, że ją kontrolujesz i traktujesz jak obcą osobę.

– A ja czuję się zdradzona przez was oboje – odpowiedziałam cicho.

Piotr spuścił wzrok.

– Może powinniśmy pójść do terapeuty rodzinnego? Spróbować to jakoś naprawić?

Nie odpowiedziałam od razu. W głowie miałam obraz Natalii pochylonej nad Antosiem i szeptającej mu do ucha rzeczy pełne jadu.

Od tamtej pory nasze życie toczy się w cieniu tej jednej sceny. Każda rozmowa z Natalią jest pełna napięcia. Każde spotkanie rodzinne kończy się kłótnią lub milczeniem.

Czasem zastanawiam się: czy mogłam to rozegrać inaczej? Czy powinnam była zaufać tradycji i pozwolić Natalii na jej rytuały? A może to ja miałam rację i powinnam chronić swoje dziecko za wszelką cenę?

Czy można jeszcze odbudować zaufanie w rodzinie po czymś takim? Czy wy też mieliście kiedyś poczucie, że wasza intuicja walczy z tradycją i rodziną? Co byście zrobili na moim miejscu?