Między dwoma światami: Historia Kasi, która musiała wybrać między przeszłością a teraźniejszością
– Nie chcę go widzieć! – krzyknął Kuba, trzaskając drzwiami swojego pokoju. Stałam w korytarzu, ściskając w dłoni telefon, na którym jeszcze przed chwilą rozmawiałam z Markiem. Mój były mąż, pierwszy chłopak, pierwsza miłość. Chciał przyjechać, zobaczyć syna po latach. A ja… ja naprawdę chciałam, żeby to się udało.
Wróciły wspomnienia. Liceum w małym mieście pod Warszawą. Marek – dwa lata starszy, zawsze z papierosem za uchem, śmiejący się głośno na przerwach. Ja – cicha, nieśmiała, wiecznie z nosem w książkach. On był moim przeciwieństwem i właśnie dlatego tak bardzo mnie pociągał. Zaczęliśmy się spotykać pod koniec szkoły. Moja mama była przerażona: „Kasiu, on cię skrzywdzi!”. Ale ja nie słuchałam.
Pierwsze pocałunki pod blokiem, pierwsze łzy po kłótniach o głupoty. Potem studia – ja dostałam się do Warszawy, Marek nie zdał matury. Zaczęły się problemy. On szukał pracy, ja uczyłam się do egzaminów. W końcu zaszłam w ciążę. Miałam dwadzieścia lat i świat runął mi na głowę.
– Musimy sobie poradzić – powtarzał Marek, ale coraz częściej znikał na całe noce. Urodziłam Kubę sama, w szpitalu była tylko mama. Marek pojawił się dopiero po dwóch dniach, przyniósł pluszowego misia i obiecał, że się zmieni. Nie zmienił się.
Przez dwa lata próbowałam ratować nasz związek. Marek pił coraz więcej, tracił pracę za pracą. W końcu wyprowadził się do kolegi i przestał dzwonić. Zostałam sama z małym dzieckiem i długami.
Wtedy poznałam Pawła. Przyszedł do mnie jako sąsiad – pomógł naprawić cieknący kran. Był spokojny, czuły, miał stałą pracę w urzędzie miasta. Zakochałam się w nim powoli, ostrożnie. Kuba miał wtedy trzy lata i od razu polubił Pawła. Po roku zamieszkaliśmy razem.
Paweł był dla Kuby jak ojciec – zabierał go na rower, uczył jeździć na nartach, chodził na wywiadówki. Marek dzwonił raz na rok, czasem wysyłał kartkę na urodziny syna. Kuba nigdy nie pytał o biologicznego ojca – dla niego Paweł był tatą.
Minęło dziesięć lat. Kuba miał trzynaście lat i właśnie przechodził bunt nastolatka. Ja zaczęłam dostawać wiadomości od Marka – najpierw nieśmiałe życzenia świąteczne, potem długie listy pełne żalu i przeprosin.
– Kasiu, wiem, że spieprzyłem wszystko – pisał. – Chciałbym zobaczyć Kubę choć raz.
Nie wiedziałam, co robić. Paweł był przeciwny:
– On sobie przypomniał po tylu latach? Kuba ma rodzinę tutaj!
Ale coś we mnie pękło. Chciałam zamknąć ten rozdział życia, dać Markowi szansę na poznanie syna. Może Kuba powinien wiedzieć, kim jest jego ojciec?
Pewnego wieczoru usiadłam z Kubą przy stole.
– Synku… Twój tata… ten prawdziwy… chciałby cię zobaczyć.
Kuba spojrzał na mnie jak na obcą osobę.
– Paweł jest moim tatą! Nie chcę nikogo innego!
Próbowałam tłumaczyć:
– Marek to twój biologiczny ojciec…
– Nie obchodzi mnie to! – wrzasnął Kuba i wybiegł do swojego pokoju.
Przez kolejne dni w domu panowała cisza. Paweł chodził spięty, unikał mojego wzroku. Kuba zamknął się w sobie.
W końcu zadzwoniłam do Marka:
– Przepraszam… Kuba nie jest gotowy.
Po drugiej stronie słyszałam tylko oddech.
– Rozumiem – powiedział cicho Marek i rozłączył się.
Wieczorem Paweł usiadł obok mnie na kanapie.
– Kocham cię, Kasiu… Ale nie chcę stracić Kuby.
Zaczęłam płakać. Miałam wrażenie, że wszystko się rozpada – moje życie sprzed lat wróciło jak zły sen i niszczyło to, co udało mi się zbudować.
Następnego dnia Kuba wyszedł do szkoły bez słowa. W pracy nie mogłam się skupić – myśli krążyły wokół syna i Marka. Czy zrobiłam dobrze? Czy powinnam była zostawić przeszłość za sobą?
Po południu zadzwoniła mama:
– Kasiu, nie możesz zmuszać Kuby do niczego. On sam musi zdecydować.
Ale jak miał zdecydować, skoro nawet nie chciał słuchać?
Wieczorem usiadłam przy łóżku Kuby.
– Synku… Przepraszam, że cię naciskałam.
Kuba odwrócił się do ściany.
– Paweł jest moim tatą – wyszeptał.
Pocałowałam go w głowę i wyszłam z pokoju ze ściśniętym sercem.
Mijały tygodnie. Marek przestał pisać. Paweł znów zaczął żartować przy kolacji, a Kuba powoli wracał do siebie. Ale ja nie mogłam przestać myśleć o tym wszystkim.
Czy naprawdę można naprawić błędy młodości? Czy lepiej zostawić przeszłość za sobą? A może powinnam była walczyć o to spotkanie?
Czasem patrzę na Kubę i zastanawiam się: czy kiedyś mi wybaczy? Czy kiedyś sam będzie chciał poznać Marka? Czy można być szczęśliwym, mając serce rozdarte między dwoma światami?
Może wy mi powiecie: co byście zrobili na moim miejscu?