Złamany krąg: Przyjaźń, narodziny i sekret, który zmienił wszystko
– Marta, proszę, zostań ze mną. – Zosia ścisnęła moją dłoń tak mocno, że aż poczułam mrowienie w palcach. Jej twarz była blada, spocona, a oczy – te same oczy, które znałam od liceum – błyszczały łzami i strachem. Na korytarzu szpitala słychać było krzyki innych rodzących kobiet i stukot kroków pielęgniarek. Wszystko wokół wydawało się rozmazane, jakby świat zatrzymał się tylko dla nas dwóch.
– Jestem tu, Zośka. Oddychaj ze mną, dobrze? – próbowałam mówić spokojnie, choć w środku sama byłam kłębkiem nerwów. To miała być najpiękniejsza chwila w jej życiu. Miała być też moim szczęściem – przecież zawsze marzyłyśmy, że będziemy razem przy narodzinach naszych dzieci. Ale wtedy jeszcze nie wiedziałam, że ta noc zmieni wszystko.
Poród trwał długo. Zosia krzyczała, płakała, a ja trzymałam ją za rękę i powtarzałam: „Dasz radę”. Kiedy w końcu usłyszałyśmy pierwszy płacz maleńkiej Hani, łzy popłynęły mi po policzkach. Zosia spojrzała na mnie z wdzięcznością i zmęczeniem.
– Dziękuję… – wyszeptała.
Wtedy do sali wszedł Michał – jej mąż. Przywitał się ze mną chłodno, jak zawsze. Nigdy nie rozumiałam tej rezerwy. Przecież znałam Zosię od dziecka, byłam świadkiem na ich ślubie, pomagałam im przy przeprowadzce do nowego mieszkania na Pradze. Ale Michał zawsze patrzył na mnie z dystansem.
Zosia tuliła Hanię do piersi, a ja stałam obok, czując dziwny niepokój. Może to zmęczenie? Może zazdrość? Sama od lat bezskutecznie starałam się o dziecko z Pawłem. Każda kolejna nieudana próba bolała coraz bardziej. Ale przecież cieszyłam się szczęściem Zosi… prawda?
Kilka dni później odwiedziłam Zosię w domu. Pachniało świeżo parzoną kawą i dziecięcym pudrem. Michał był w pracy, a my siedziałyśmy na kanapie, rozmawiając o wszystkim i o niczym. W pewnym momencie Zosia spojrzała na mnie dziwnie poważnie.
– Marta… muszę ci coś powiedzieć.
Zamarłam. W jej głosie było coś, czego nigdy wcześniej nie słyszałam.
– Co się stało? – zapytałam cicho.
Zosia zaczęła płakać. Drżały jej ręce.
– Hania… ona… nie jest Michała.
Poczułam, jak ziemia usuwa mi się spod nóg.
– Co ty mówisz?
– Marta… to był tylko jeden raz… Byłam wtedy taka samotna… Michał ciągle pracował, a ty byłaś zajęta swoimi problemami… Spotkałam się z kimś… To był Bartek.
Bartek? Mój brat? Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę.
– Zosiu…
– Przepraszam! Nie chciałam cię zranić… Bałam się ci powiedzieć… Bałam się wszystkiego!
Siedziałam w milczeniu. W głowie miałam mętlik. Bartek od lat mieszkał za granicą, wrócił tylko na chwilę przed świętami… Czy to możliwe? Czy naprawdę moja najlepsza przyjaciółka zdradziła swojego męża z moim bratem?
– Czy Michał wie? – zapytałam w końcu.
Zosia pokręciła głową.
– Nie. I nie może się dowiedzieć. On kocha Hanię jak własną córkę… Nie chcę tego niszczyć.
Wyszłam od niej jak w transie. Przez kolejne dni nie mogłam spać ani jeść. Paweł zauważył, że coś jest nie tak.
– Co się dzieje? – zapytał któregoś wieczoru.
Nie mogłam mu powiedzieć prawdy. To nie była moja tajemnica do wyjawienia. Ale czułam się rozdarta między lojalnością wobec Zosi a własną rodziną.
Kilka tygodni później Bartek zadzwonił z Holandii.
– Marta… muszę wrócić do Polski. Muszę porozmawiać z Zosią.
– Bartek… czy ty naprawdę jesteś ojcem Hani?
Po drugiej stronie zapadła cisza.
– Tak… Przepraszam.
Wtedy pękło we mnie coś na zawsze. Jak mogłeś? Jak mogliście oboje?
Spotkaliśmy się wszyscy u rodziców na niedzielnym obiedzie. Atmosfera była gęsta jak śmietana w barszczu. Bartek unikał mojego wzroku, a Zosia wyglądała na chorą ze stresu. Michał bawił się z Hanią na dywanie, nieświadomy niczego.
Po obiedzie wyciągnęłam Zosię na balkon.
– Musisz mu powiedzieć prawdę – powiedziałam stanowczo.
– Nie mogę! Stracę wszystko!
– A ja? Ja już straciłam ciebie!
Zosia rozpłakała się na dobre. Przytuliłam ją mimo wszystko – bo choć czułam gniew i żal, to jednak była moją przyjaciółką od zawsze.
Od tamtej pory nasze relacje są inne. Paweł nie rozumie mojego smutku, Bartek wyjechał znowu za granicę, a ja czuję się rozdarta między dwoma światami: lojalnością wobec rodziny i przyjaźnią z Zosią. Czasem patrzę na Hanię i zastanawiam się, ile jeszcze tajemnic kryje życie i czy można wybaczyć zdradę, jeśli jej ceną jest czyjeś szczęście?
Czy wy bylibyście w stanie wybaczyć taką zdradę? Czy lepiej żyć w kłamstwie dla dobra dziecka?