Dziennik mojej matki: Prawda, która rozdarła moje życie na pół

– Znowu się spóźniłaś, Aniu. – Głos mamy przeszył ciszę kuchni jak zimny wiatr. Stała przy oknie, zaciśnięte usta, dłonie splecione na fartuchu. W powietrzu unosił się zapach przypalonego mleka.

– Przepraszam, autobus nie przyjechał na czas – odpowiedziałam cicho, zdejmując plecak. Wiedziałam, że to nie ma znaczenia. Dla niej nigdy nie byłam wystarczająco dobra, wystarczająco szybka, wystarczająco… jej.

Od dziecka czułam się jak cień w tym domu. Mój starszy brat Michał był oczkiem w głowie mamy – zawsze chwalony, zawsze przytulany. Ja dostawałam tylko spojrzenia pełne zawodu i krótkie polecenia. Tata próbował łagodzić sytuację, ale jego obecność była coraz rzadsza – praca w delegacji, zmęczenie, milczenie.

Pamiętam jedno popołudnie, miałam może dziesięć lat. Przyniosłam mamie laurkę na Dzień Matki. Narysowałam nas razem, trzymające się za ręce. Mama spojrzała na kartkę i powiedziała tylko: – Odłóż to na stół. Muszę skończyć obiad.

Z czasem nauczyłam się nie oczekiwać czułości. Skupiałam się na nauce, książkach, marzyłam o wyjeździe na studia do Warszawy. Chciałam uciec od tej lodowatej atmosfery.

Wszystko zmieniło się pewnego listopadowego wieczoru. Mama była w szpitalu po operacji wyrostka. Tata poprosił mnie, żebym posprzątała jej pokój. Układając rzeczy w szafie, natknęłam się na stary zeszyt schowany pod stertą swetrów. Z ciekawości otworzyłam go – był to dziennik mamy.

Przez chwilę wahałam się, czy mam prawo czytać jej prywatne zapiski. Ale ciekawość zwyciężyła. Pierwsze strony były zwyczajne – notatki o zakupach, narzekania na pogodę i sąsiadów. Potem jednak natrafiłam na wpis z dnia moich narodzin:

„Nie wiem, czy kiedykolwiek będę potrafiła pokochać to dziecko. Patrzę na nią i widzę tylko błąd mojego życia. Nie mogę zapomnieć tamtej nocy, nie mogę wybaczyć sobie słabości. Michał jest moim słońcem. Ania… jest cieniem przeszłości, której nie chcę pamiętać.”

Serce mi zamarło. Czytałam dalej, łzy spływały mi po policzkach:

„Czasem próbuję być dla niej matką, ale nie potrafię. Każde jej spojrzenie przypomina mi o zdradzie, o tym, że nie wszystko można naprawić. Boję się, że kiedyś się dowie…”

Zrozumiałam wtedy wszystko – chłód mamy, jej dystans, wieczne porównania do Michała. Byłam dla niej żywym wyrzutem sumienia.

Przez kolejne dni chodziłam jak w transie. Unikałam mamy, nie mogłam patrzeć jej w oczy. W głowie kłębiły mi się pytania: Co się wydarzyło tamtej nocy? Kim był mój ojciec? Czy tata o tym wie?

W końcu zebrałam się na odwagę i poszłam do taty.

– Tato… muszę ci coś powiedzieć – zaczęłam drżącym głosem.

Spojrzał na mnie z troską.

– Co się stało, Aniu?

– Znalazłam dziennik mamy. Przeczytałam… coś strasznego.

Tata zbladł. Przez chwilę milczał, potem westchnął ciężko.

– Wiedziałem, że kiedyś to wyjdzie na jaw – powiedział cicho. – Twoja mama bardzo cierpiała po twoich narodzinach. To nie była jej wina… To była trudna sytuacja dla nas wszystkich.

– Czy jestem twoją córką? – zapytałam prosto z mostu.

Tata spuścił wzrok.

– Dla mnie zawsze będziesz moją córką – odpowiedział po chwili.

Nie spałam tej nocy. Wpatrywałam się w sufit i próbowałam poukładać sobie wszystko na nowo. Czy jestem mniej warta? Czy mama kiedykolwiek mnie pokocha?

Następnego dnia wróciła ze szpitala. Widziałam w jej oczach zmęczenie i cień strachu.

– Musimy porozmawiać – powiedziałam stanowczo.

Usiadłyśmy naprzeciwko siebie przy kuchennym stole.

– Wiem o wszystkim – zaczęłam. – Przeczytałam twój dziennik.

Mama pobladła.

– Nie powinnam była… ale musiałam wiedzieć. Dlaczego nigdy mi nie powiedziałaś?

Przez chwilę milczała, potem zaczęła mówić cicho:

– Bałam się twojej nienawiści. Bałam się siebie… Nie chciałam cię skrzywdzić bardziej niż już to zrobiłam.

– Ale skrzywdziłaś mnie przez całe życie – wyszeptałam przez łzy.

Mama rozpłakała się pierwszy raz odkąd pamiętam.

– Przepraszam cię, Aniu… Nie umiałam inaczej…

Siedziałyśmy tak długo w milczeniu, obie płacząc nad straconymi latami.

Od tamtej pory próbujemy budować coś od nowa. To trudne – rany są głębokie, a słowa z dziennika wracają do mnie nocami jak echo.

Czasem patrzę na mamę i widzę kobietę złamaną przez życie i własne wybory. Czasem widzę siebie – dziewczynkę spragnioną miłości.

Czy można wybaczyć komuś taką prawdę? Czy można pokochać matkę na nowo po tylu latach chłodu?

A może są rzeczy, których serce nigdy nie zapomni?