Między dwoma domami: Czy można być lojalnym wobec wszystkich?

– Znowu zostawiłaś kubek na stole, mamo! – wybuchła Ania, moja żona, a jej głos przeszył ciszę naszego mieszkania na warszawskim Mokotowie. Siedziałem wtedy przy kuchennym stole, próbując ukryć drżenie rąk. Mama spojrzała na mnie z wyrzutem, jakby to była moja wina, że jej obecność wywołuje tyle napięcia.

Nie tak miało być. Gdy tata odszedł do innej kobiety, nie mogłem zostawić mamy samej w naszym rodzinnym domu w Radomiu. Była załamana, zagubiona, a ja – jedyny syn – poczułem ciężar obowiązku. Przekonałem Anię, że to tylko na chwilę, że mama się pozbiera i wróci do siebie. Minęły dwa lata.

Z początku było nawet miło. Mama piekła szarlotki, pomagała przy naszej córce Oliwii. Ale z czasem zaczęła rządzić w kuchni, krytykować Anię za wszystko – od sposobu prasowania koszul po wybór mleka do kawy. Ania coraz częściej zamykała się w sypialni z książką, a ja czułem się jak rozdzierany na pół.

Pewnego wieczoru wróciłem późno z pracy. W przedpokoju czekała na mnie mama.
– Synku, musisz porozmawiać z Anią. Ona mnie nie szanuje. Widziałeś, jak patrzyła na mnie przy obiedzie?

Zacisnąłem zęby.
– Mamo, proszę cię… To trudne dla nas wszystkich. Staraj się nie zwracać uwagi na drobiazgi.

Mama odwróciła się urażona. W tym samym czasie Ania wyszła z pokoju.
– Michał, musimy ustalić granice. Twoja mama nie może decydować o wszystkim w naszym domu!

Patrzyłem na nie obie – dwie najważniejsze kobiety mojego życia – i czułem się jak dziecko podczas rozwodu rodziców. Znowu musiałem wybierać stronę.

Z czasem sytuacja tylko się pogarszała. Mama zaczęła narzekać na ból nóg i coraz rzadziej wychodziła z domu. Ania czuła się osaczona, a ja coraz częściej uciekałem do pracy. Ola zaczęła jąkać się ze stresu.

Pewnej nocy usłyszałem płacz mamy w kuchni. Siedziała skulona przy stole.
– Wszystko straciłam… Twój ojciec mnie zostawił, teraz jeszcze ty mnie zostawisz…

Usiadłem obok niej i objąłem ją ramieniem.
– Mamo, nie zostawię cię. Ale musimy znaleźć rozwiązanie. To nie jest dobre dla nikogo.

Następnego dnia Ania postawiła sprawę jasno:
– Albo twoja mama znajdzie inne miejsce do życia, albo ja odejdę z Olą. Nie dam rady dłużej tak żyć.

Czułem, jak grunt usuwa mi się spod nóg. Próbowałem rozmawiać z mamą o domu spokojnej starości albo powrocie do Radomia, ale reagowała histerią i łzami.
– Chcesz mnie wyrzucić jak śmiecia? Po tylu latach poświęceń?

W pracy przestałem się skupiać, szef zwrócił mi uwagę na spadek efektywności. Ola zaczęła mieć problemy w szkole. Ania była coraz bardziej obca – spała tyłem do mnie, unikała dotyku.

W końcu przyszedł dzień, kiedy Ania spakowała walizkę i zabrała Olę do swojej matki w Piasecznie.
– Michał, kocham cię, ale nie mogę już dłużej walczyć o nasz dom sama.

Zostałem sam z mamą i jej milczącym wyrzutem. Przez kilka dni żyliśmy obok siebie jak cienie. W końcu zadzwoniłem do siostry mamy w Lublinie i poprosiłem o pomoc. Po wielu łzach i kłótniach mama zgodziła się wyjechać na kilka miesięcy do siostry.

Kiedy zostałem sam w pustym mieszkaniu, poczułem ulgę i pustkę jednocześnie. Zadzwoniłem do Ani.
– Przepraszam… Może spróbujemy jeszcze raz?

Milczała długo.
– Musisz najpierw zdecydować, dla kogo chcesz żyć – dla mamy czy dla nas.

Teraz siedzę przy tym samym kuchennym stole i zastanawiam się: czy można być lojalnym wobec wszystkich? Czy zawsze musimy wybierać między przeszłością a teraźniejszością? A może to ja nigdy nie dorosłem do bycia mężem i synem jednocześnie?

Czy wy też kiedyś musieliście wybierać między rodziną a rodziną? Co byście zrobili na moim miejscu?