Mój brat chce się ożenić i żąda połowy domu rodziców – czy rodzina przetrwa tę próbę?

– Nie rozumiesz, Anka! – Kuba trzaska drzwiami mojego pokoju. – To nie jest tylko moja zachcianka. Ja naprawdę kocham Magdę i chcę z nią być. Ale nie mamy gdzie mieszkać!

Patrzę na niego z niedowierzaniem. Jeszcze kilka miesięcy temu był moim młodszym bratem, który wieczorami grał w gry komputerowe i narzekał na matematykę w liceum. Teraz stoi przede mną dziewiętnastoletni chłopak, który z poważną miną żąda swojej części rodzinnego domu, bo zamierza się ożenić.

– Kuba, przecież wiesz, że rodzice nie mają pieniędzy na to, żeby ci coś wypłacić. Dom jest jeszcze na kredyt! – próbuję przemówić mu do rozsądku.

– To nie mój problem! – rzuca ostro. – Mam prawo do połowy! Ty już pracujesz, masz swoje życie, a ja? Mam mieszkać z Magdą w wynajętej klitce, bo wy wszystko sobie poukładaliście?

Czuję, jak narasta we mnie złość. Przez całe życie starałam się być tą odpowiedzialną: pomagałam rodzicom, kiedy tata zachorował na serce, odkładałam studia, żeby pracować i wspierać dom. Kuba był oczkiem w głowie mamy – zawsze miał taryfę ulgową. Ale teraz…

Wieczorem słyszę ciche rozmowy rodziców w kuchni. Mama płacze. Tata milczy, jakby nagle postarzał się o dziesięć lat. Wchodzę do nich.

– Mamo, tato… – zaczynam niepewnie. – Może porozmawiamy wszyscy razem? Tak nie może być.

Mama ociera łzy. – On jest jeszcze dzieckiem… Nie wiem, co mu strzeliło do głowy.

Tata patrzy na mnie zmęczonym wzrokiem. – Aniu, on się uparł. Grozi, że pójdzie do sądu.

Przez następne dni atmosfera w domu jest gęsta jak śmietana. Kuba unika mnie wzrokiem, a ja nie mogę spać po nocach. W pracy jestem rozkojarzona, szefowa pyta, czy wszystko w porządku. Jak mam jej powiedzieć, że mój brat chce rozbić rodzinę przez miłość?

W sobotę przychodzi Magda. Jest drobna, nieśmiała, z wielkimi oczami. Siadamy razem w salonie.

– Aniu… – zaczyna cicho. – Kuba bardzo się denerwuje. On naprawdę chce dobrze.

– Ale czy wy musicie się spieszyć? Macie dopiero po dziewiętnaście lat! – pytam bez ogródek.

Magda spuszcza głowę. – Moja mama wyrzuciła mnie z domu… Tata pije… Kuba jest moją jedyną rodziną.

Czuję ukłucie współczucia, ale i bezsilności. Czy naprawdę musimy oddać połowę domu, żeby ratować ich miłość?

Wieczorem rodzice zwołują rodzinne zebranie. Siedzimy przy stole jak na przesłuchaniu.

– Kuba – zaczyna tata – dom jest nasz wspólny. Nie możemy go sprzedać ani podzielić tak po prostu. Chcemy ci pomóc, ale musisz poczekać.

Kuba zaciska pięści. – Nie mam czasu! Magda nie ma gdzie mieszkać!

Mama szlocha. – Synku, przecież możesz zostać z nami…

– Nie chcę! Chcę być samodzielny! – krzyczy Kuba.

Wybucha awantura. Słowa padają ostre jak noże: „egoista”, „nieodpowiedzialny”, „zawsze miałeś wszystko podane na tacy”. W końcu Kuba wychodzi trzaskając drzwiami.

Następnego dnia nie wraca na noc. Mama nie śpi do rana. Tata chodzi po domu jak cień.

Po tygodniu Kuba dzwoni: mieszka u kolegi, Magda z nim. Rodzice są załamani.

Próbuję z nim rozmawiać przez telefon:

– Kuba, proszę cię… Pomyśl jeszcze raz. Możemy wam pomóc znaleźć mieszkanie na wynajem, dorzucić się do czynszu…

– Nie chcę waszych pieniędzy! Chcę tylko tego, co mi się należy!

Czuję się bezradna jak nigdy dotąd.

Mijają miesiące. Rodzina jest podzielona: babcia mówi, że trzeba Kubie pomóc za wszelką cenę; ciocia uważa, że trzeba go nauczyć odpowiedzialności. Mama chudnie w oczach, tata coraz częściej milczy przy obiedzie.

W końcu przychodzi list od prawnika: Kuba oficjalnie żąda podziału majątku.

To już nie jest tylko rodzinna sprzeczka – to wojna.

Patrzę na nasze stare zdjęcia: uśmiechnięci rodzice na Mazurach, ja i Kuba z watą cukrową nad morzem… Jak to możliwe, że jedna decyzja może tak wszystko zmienić?

Czasem myślę: czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy powinnam była bardziej go wspierać? A może to on powinien dorosnąć i zrozumieć, że rodzina to nie tylko prawa, ale też obowiązki?

Czy naprawdę miłość usprawiedliwia wszystko? Czy dom rodzinny można podzielić bez podziału serca?

Może wy mi powiecie: co wy byście zrobili na moim miejscu?