„Po rozwodzie mama zamieszkała z nami. Teraz żona mówi, że to już nie jest nasz dom” – historia o lojalności, rodzinie i granicach, których nie da się cofnąć

– Znowu zostawiłaś naczynia w zlewie! – głos mojej żony, Magdy, przeszył ciszę kuchni jak nóż. Stałem w przedpokoju, jeszcze w kurtce, z torbą na ramieniu, kiedy usłyszałem jej słowa. Wiedziałem już, że to będzie kolejny wieczór pełen napięcia.

Mama siedziała przy stole, skulona nad kubkiem herbaty. Jej dłonie lekko drżały. – Przepraszam, zapomniałam… – wyszeptała cicho.

Magda westchnęła głośno. – To nie pierwszy raz. Ile można tłumaczyć? To nie jest hotel.

Wszedłem do kuchni i próbowałem załagodzić sytuację. – Daj spokój, Magda. Mama miała ciężki dzień.

– A ja nie? – odparła ostro. – Od roku żyjemy w chaosie. To już nie jest nasz dom.

Te słowa uderzyły mnie mocniej niż jakikolwiek krzyk. Nasz dom… Czy on jeszcze w ogóle istniał?

Mama zamieszkała z nami po rozwodzie z ojcem. Nie dawała sobie rady psychicznie ani finansowo. Ojciec odszedł do młodszej kobiety, zostawiając ją z długami i pustką w oczach. Nie mogłem jej zostawić samej. Magda zgodziła się wtedy bez słowa sprzeciwu. „To tylko na chwilę” – powtarzaliśmy sobie oboje.

Minął rok. Mama nie znalazła pracy. Często płakała po nocach, myśląc, że nie słyszymy. W dzień była cicha, przygaszona, czasem zapominała o najprostszych rzeczach. Magda coraz częściej chodziła spięta, a ja… ja czułem się jak rozbitek między dwoma brzegami.

Wieczorem usiedliśmy z Magdą w salonie. Dzieci spały. – Musimy porozmawiać – zaczęła bez ogródek.

– Wiem – odpowiedziałem cicho.

– Ja już tak dłużej nie mogę. Kocham cię, ale czuję się jak intruz we własnym domu. Twoja mama… ona mnie nie lubi. Patrzy na mnie jak na obcą.

– To nieprawda…

– Nie przerywaj mi! – podniosła głos. – Ona cię szantażuje emocjonalnie. Widzisz tylko jej cierpienie, a ja? Ja też mam swoje granice!

Nie wiedziałem, co powiedzieć. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy.

– Może powinna zamieszkać gdzie indziej – rzuciła w końcu Magda.

Poczułem, jakby ktoś uderzył mnie pięścią w brzuch.

– Gdzie? Nie stać jej na wynajem, nie ma pracy…

– To nie jest już nasz problem! – wybuchła. – Przez rok próbowałam być wyrozumiała, ale ona nawet nie próbuje się postarać! Wszystko spada na mnie!

Wstałem i wyszedłem na balkon. Noc była zimna i wilgotna. Patrzyłem na światła miasta i czułem się bardziej samotny niż kiedykolwiek.

Następnego dnia wróciłem wcześniej z pracy. Zastałem mamę siedzącą przy stole z moją córką Zosią. Rysowały razem kotka.

– Babciu, dlaczego jesteś smutna? – zapytała Zosia nagle.

Mama uśmiechnęła się blado i pogłaskała ją po głowie.

– Czasem dorośli są smutni bez powodu, kochanie.

Usiadłem obok nich i spojrzałem mamie w oczy.

– Mamo… musimy porozmawiać.

Zadrżała lekko. – Wiem, synku. Przepraszam was za wszystko…

– To nie twoja wina…

– Jestem ciężarem – przerwała mi cicho. – Wiem o tym.

Nie umiałem jej zaprzeczyć. Może rzeczywiście była ciężarem? Ale przecież to moja matka…

Wieczorem Magda wróciła późno z pracy. Była zmęczona i rozdrażniona.

– Rozmawiałeś z nią? – zapytała bez emocji.

– Tak…

– I?

– Nie wiem… Nie potrafię jej wyrzucić na bruk.

Magda spojrzała na mnie z wyrzutem.

– A mnie potrafisz zostawić samą z tym wszystkim?

Nie spałem tej nocy prawie wcale. Przewracałem się z boku na bok, słysząc ciche szlochy mamy zza ściany i ciężki oddech Magdy obok siebie.

Następnego dnia mama zaczęła pakować swoje rzeczy do walizki.

– Co robisz? – zapytałem przerażony.

– Odchodzę. Nie chcę być powodem waszego nieszczęścia.

Złapałem ją za rękę.

– Mamo, proszę…

Spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Synku, ty masz rodzinę. Ja już swoją straciłam. Musisz wybrać.

Wybór… Jak można wybierać między matką a żoną?

Magda weszła do pokoju i zobaczyła mamę z walizką.

– To nie tak miało być… – powiedziała cicho.

Mama podeszła do niej i ujęła jej dłoń.

– Dziękuję ci za wszystko. Wiem, że próbowałaś…

Magda rozpłakała się nagle i przytuliła mamę mocno.

Tego wieczoru siedzieliśmy razem przy stole — ja, Magda i mama — milcząc długo. Każde z nas wiedziało, że coś się skończyło bezpowrotnie.

Mama wyjechała do swojej siostry do Olsztyna kilka dni później. Dom stał się cichszy, ale też jakby pusty. Magda próbowała wrócić do normalności, ale między nami coś pękło na zawsze.

Czasem zastanawiam się: czy można być dobrym synem i dobrym mężem jednocześnie? Czy lojalność wobec rodziny zawsze musi oznaczać czyjąś krzywdę? Może nigdy nie da się pogodzić wszystkich światów…