Kłamstwo, które rozdarło naszą rodzinę: Jak moja szwagierka udawała ciążę, by nie pracować
– Marzena, musisz mi zaufać. Naprawdę nie mogę teraz wrócić do pracy – głos Anety drżał, a jej oczy błyszczały łzami. Stałyśmy w kuchni, a ja czułam, jak narasta we mnie gniew i bezsilność. To już trzeci miesiąc, odkąd Aneta zamieszkała z nami po tym, jak jej mąż – mój brat Paweł – wyjechał do pracy za granicę. Od początku coś mi nie pasowało w jej zachowaniu, ale kiedy ogłosiła, że jest w ciąży, cała rodzina przyjęła ją pod nasze skrzydła.
Pamiętam ten dzień jak dziś. Siedzieliśmy przy stole – ja, mój mąż Tomek, nasza córka Ola i Aneta. – Mam wam coś ważnego do powiedzenia – zaczęła cicho. – Jestem w ciąży. Paweł jeszcze nie wie, chcę mu powiedzieć osobiście przez telefon. Wszyscy byliśmy wzruszeni. Tomek od razu zaproponował, żeby została z nami na dłużej, żebyśmy mogli jej pomóc.
Z początku wszystko wydawało się w porządku. Aneta była zmęczona, czasem narzekała na mdłości, ale nie było w tym nic dziwnego. Jednak z czasem zaczęły mnie niepokoić drobiazgi. Nie chodziła do lekarza, nie chciała pokazywać żadnych badań. Kiedy pytałam o wizyty u ginekologa, zbywała mnie wymówkami: – Wiesz, teraz przez pandemię wszystko jest trudniejsze…
Zaczęłam się zastanawiać, czy nie przesadzam. Może rzeczywiście powinnam jej bardziej ufać? Ale potem usłyszałam rozmowę przez telefon. – Nie martw się, kochana – mówiła do swojej przyjaciółki – tu mam wszystko pod nosem, Marzena gotuje, sprząta… A ja mogę odpocząć. Przecież muszę dbać o siebie i dziecko.
Coś we mnie pękło. Zaczęłam bardziej ją obserwować. Zauważyłam, że wieczorami potajemnie podjada słodycze i chipsy, a rano narzeka na mdłości. Brzuch jej się nie powiększał. Kiedy raz zaproponowałam wspólne zakupy dla maluszka, odparła nerwowo: – Jeszcze za wcześnie! Nie chcę zapeszać.
W końcu postanowiłam porozmawiać z Tomkiem. – Coś tu nie gra – powiedziałam mu wieczorem, kiedy dzieci już spały. – Aneta udaje ciążę.
– Przesadzasz – odpowiedział zmęczonym głosem. – Może po prostu przechodzi to inaczej niż ty?
Ale ja już wiedziałam swoje. Postanowiłam działać ostrożnie. Następnego dnia zaproponowałam Anecie wspólną wizytę u lekarza: – Chciałabym być przy tobie, wesprzeć cię…
– Nie trzeba! – wybuchła gwałtownie. – Sama sobie poradzę!
To był moment przełomowy. Zaczęłam szukać dowodów. Przeglądałam jej rzeczy, szukałam kart ciąży, recept… Niczego nie znalazłam. W końcu zadzwoniłam do Pawła.
– Paweł… czy Aneta mówiła ci o ciąży?
– Jakiej ciąży? – zapytał zaskoczony.
Serce mi zamarło. Wszystko stało się jasne.
Wieczorem usiadłam z Anetą w kuchni. – Wiem, że nie jesteś w ciąży – powiedziałam cicho.
Zbladła i spuściła wzrok.
– Dlaczego to zrobiłaś?
– Bałam się… Nie chciałam wracać do pracy w sklepie. Paweł wyjechał, zostałam sama… A tu miałam spokój.
Łzy napłynęły mi do oczu ze złości i żalu.
– Myślisz, że to było fair wobec nas wszystkich? Ola już planowała kupić ci ubranka dla dziecka!
Aneta rozpłakała się na dobre.
– Przepraszam… Nie wiedziałam już jak wybrnąć.
Musiałam podjąć decyzję.
– Jutro wyprowadzasz się do swojej matki – powiedziałam stanowczo.
Tomek był w szoku, Ola płakała przez pół nocy.
Przez kolejne tygodnie cała rodzina była podzielona. Mama miała do mnie żal: – Przecież mogłaś jej pomóc! Każdy popełnia błędy!
Ale ja czułam się zdradzona jak nigdy dotąd.
Minęły miesiące zanim relacje w rodzinie zaczęły się odbudowywać. Paweł wrócił z zagranicy i długo nie mógł wybaczyć Anecie tego kłamstwa. Ja sama do dziś zastanawiam się: czy mogłam zrobić coś inaczej? Czy zaufanie można odbudować po takim kłamstwie?
Czasem patrzę na zdjęcia rodzinne i myślę: ile jesteśmy w stanie wybaczyć najbliższym? Czy zdrada zawsze musi oznaczać koniec relacji? Co wy byście zrobili na moim miejscu?