Nie możecie mi nic zrobić. To nie moja wina – szepnąłem, drżąc ze strachu.
Nie możecie mi nic zrobić. To nie moja wina – szepnąłem, drżąc ze strachu, kiedy drzwi do kuchni z hukiem się zamknęły, a matka spojrzała na mnie wzrokiem, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Stałem w kącie, skulony, z pięściami zaciśniętymi tak mocno, że aż bolały mnie palce. W powietrzu wisiała cisza, gęsta jak dym po pożarze.
– Michał, powiedz prawdę! – krzyknęła matka, a jej głos załamał się na końcu. – Przecież to twoja siostra! Jak mogłeś?
Nie wiedziałem, co powiedzieć. Słowa ugrzęzły mi w gardle. Wszystko zaczęło się kilka dni wcześniej, kiedy wróciłem do rodzinnego domu w małej wsi pod Siedlcami. Miałem nadzieję na spokój po rozstaniu z dziewczyną i utracie pracy w Warszawie. Zamiast tego zastałem rodzinę na krawędzi rozpadu.
Moja młodsza siostra, Zuzanna, była oczkiem w głowie rodziców. Zawsze cicha, posłuszna, z dobrymi ocenami. Ale ostatnio zaczęła się dziwnie zachowywać – zamykała się w pokoju, płakała po nocach. Ojciec, twardy chłop z Mazowsza, nie miał cierpliwości do „babskich histerii”.
– Znowu coś wymyśla – mruczał pod nosem. – Zamiast pomóc w gospodarstwie, siedzi i ryczy.
Matka próbowała ją pocieszać, ale sama była coraz bardziej nerwowa. W końcu wybuchło.
Pewnego wieczoru Zuzanna wbiegła do kuchni z rozmazanym makijażem i czerwonymi oczami.
– Mamo! On mnie nienawidzi! – krzyknęła i rzuciła się matce na szyję.
– Kto? – spytała matka zaniepokojona.
– Michał! On… on powiedział wszystkim w sklepie o mojej tajemnicy!
Zamarłem. Nie miałem pojęcia, o czym mówi. Przysięgam – nie powiedziałem nikomu ani słowa o tym, co podsłuchałem przez przypadek: że Zuzanna jest w ciąży i nie wie, kto jest ojcem.
Matka spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– Michał…?
– Przysięgam, nic nie powiedziałem! – broniłem się gorączkowo.
Ale plotki już krążyły po całej wsi. Ludzie patrzyli na nas ukradkiem na mszy, sąsiadki szeptały za płotem. Ojciec wrócił z pola czerwony ze złości.
– Wstyd na całą rodzinę! – wrzeszczał. – To przez ciebie, Michał! Zawsze byłeś zazdrosny o siostrę!
Wtedy pierwszy raz poczułem prawdziwy strach. Nikt nie chciał mnie słuchać. Nawet babcia, która zawsze stawała po mojej stronie, odwróciła wzrok.
Przez kolejne dni dom zamienił się w pole bitwy. Matka płakała nocami, ojciec pił coraz więcej i wyżywał się na wszystkim wokół. Zuzanna zamknęła się w sobie jeszcze bardziej. Ja chodziłem jak cień, próbując udowodnić swoją niewinność.
Pewnego popołudnia przyszedł do nas sąsiad – pan Marian.
– Michał, musisz pogadać z ojcem – powiedział cicho na ganku. – Ludzie gadają różne rzeczy… Że to ty jesteś ojcem dziecka Zuzanny.
Zrobiło mi się niedobrze.
– Co pan mówi?!
– Tak mówią… Wiesz, jak tu jest. Plotka rośnie szybciej niż chwast na ugorze.
Wróciłem do domu roztrzęsiony. Zastałem rodziców przy stole.
– Coś ty narobił… – jęknęła matka.
– Przysięgam! To nie ja! – krzyczałem rozpaczliwie.
Ojciec zerwał się z krzesła i podszedł do mnie tak blisko, że czułem jego oddech na twarzy.
– Jeśli kłamiesz… – syknął przez zęby.
Wyszedłem na podwórko i usiadłem pod starą jabłonią. Łzy same ciekły mi po policzkach. Byłem sam przeciwko całemu światu.
Następnego dnia rano obudziło mnie pukanie do drzwi. To była policja. Ktoś zgłosił „podejrzenie przemocy domowej” i „kazirodztwa”. Zabrali mnie na komisariat w Siedlcach.
W pokoju przesłuchań siedział młody policjant o zmęczonych oczach.
– Michał Nowak?
– Tak…
– Proszę opowiedzieć swoją wersję wydarzeń.
Opowiedziałem wszystko: o powrocie do domu, o dziwnym zachowaniu siostry, o plotkach we wsi. Policjant kiwał głową, robiąc notatki.
– Czy kiedykolwiek groziłeś siostrze? Albo ją dotykałeś?
– Nigdy! Przysięgam!
Po kilku godzinach wypuścili mnie do domu. Ale już nic nie było takie samo. Ludzie patrzyli na mnie jak na potwora. Nawet własna matka nie potrafiła spojrzeć mi w oczy.
Wieczorem usiadłem przy stole naprzeciwko Zuzanny.
– Zuza… proszę cię… powiedz prawdę. Wiesz dobrze, że to nie ja rozpowiedziałem o twojej ciąży!
Spojrzała na mnie z nienawiścią.
– Gdybyś nie podsłuchał wtedy rozmowy z Pauliną, nikt by się nie dowiedział!
– Ale ja nikomu nic nie mówiłem!
Wybiegła z kuchni trzaskając drzwiami.
Matka usiadła obok mnie i zaczęła płakać cicho.
– Michał… ja już nie wiem, komu wierzyć…
Ojciec milczał przez cały wieczór, a potem wyszedł bez słowa do stodoły i wrócił dopiero nad ranem pijany jak bela.
Mijały dni pełne napięcia i wzajemnych oskarżeń. Pewnej nocy usłyszałem szloch dochodzący z pokoju Zuzanny. Poszedłem tam cicho i zobaczyłem ją skuloną na łóżku.
– Zuza… przepraszam… – wyszeptałem przez drzwi. – Chciałem tylko pomóc…
Nie odpowiedziała.
Następnego dnia rano matka znalazła ją nieprzytomną w łazience – połknęła garść tabletek przeciwbólowych. Pogotowie zabrało ją do szpitala w Siedlcach. Lekarze uratowali jej życie, ale dziecko straciła.
Wtedy wszystko wyszło na jaw. Okazało się, że to Paulina – najlepsza przyjaciółka Zuzanny – rozpowiedziała całą historię po tym, jak pokłóciły się o chłopaka z sąsiedniej wsi. Paulina chciała się zemścić i obarczyła winą mnie, bo wiedziała o moim podsłuchaniu rozmowy i liczyła na to, że nikt mi nie uwierzy.
Matka przyszła do mojego pokoju ze łzami w oczach.
– Michał… wybacz mi… Byłam ślepa…
Ojciec długo nie mógł spojrzeć mi w oczy. Dopiero po kilku tygodniach przyszedł do mnie wieczorem do obory.
– Synu… przepraszam… Nie powinienem był cię tak traktować…
Ale rana została. Ludzie we wsi długo jeszcze szeptali za moimi plecami. Zuzanna wyjechała do ciotki do Krakowa i zerwała kontakt z Pauliną na zawsze.
Ja zostałem sam z poczuciem niesprawiedliwości i żalu do rodziny oraz całego świata.
Czasem patrzę przez okno na pola ciągnące się aż po horyzont i pytam sam siebie: czy można odzyskać zaufanie tych, którzy raz cię zdradzili? Czy rodzina naprawdę jest najważniejsza, jeśli potrafi tak łatwo odwrócić się plecami?