Trudna decyzja matki: Dlaczego nie zostawię spadku synowi – Moja historia pełna bólu i nadziei
– Mamo, dlaczego zawsze musisz wszystko komplikować? – głos Pawła odbija się echem w mojej głowie, choć minęło już kilka godzin od naszej rozmowy. Siedzę przy kuchennym stole, patrząc na stare zdjęcia – te z czasów, gdy jeszcze byliśmy rodziną. Ja, Paweł i Ola. Uśmiechnięci, choć wtedy już wiedziałam, że ich ojciec odejdzie. I odszedł. Zostawił nas, ale nie całkiem – płacił alimenty, czasem zabierał dzieci na lody, czasem dzwonił. Ale to ja byłam tą, która codziennie walczyła o to, by mieli co jeść, by nie czuli się gorsi od innych dzieci.
Paweł był zawsze trudniejszy. Zadziorny, uparty, wiecznie w konflikcie ze światem. Ola – cicha, zamknięta w sobie, ale zawsze przy mnie. Kiedy Paweł miał 16 lat, zaczął znikać na całe noce. Wracał pijany albo w ogóle nie wracał. Policja kilka razy przyprowadzała go do domu. Pamiętam jedną z tych nocy:
– Pani syn został złapany na kradzieży w sklepie – powiedział policjant, patrząc na mnie z politowaniem.
Wtedy po raz pierwszy poczułam się naprawdę bezradna. Próbowałam wszystkiego: rozmów, kar, terapii. Nic nie działało. Paweł miał pretensje do całego świata – do mnie najbardziej.
– Gdybyś była lepszą matką, tata by nie odszedł! – krzyczał kiedyś, trzaskając drzwiami.
Nie spałam wtedy całą noc. Ola przyszła do mnie nad ranem i położyła głowę na moich kolanach.
– Mamo, nie płacz. Ja cię kocham.
To dla niej się nie poddałam. Skończyłam kurs księgowej, dostałam lepszą pracę w małym biurze rachunkowym. Zaczęłam odkładać pieniądze – na czarną godzinę, na przyszłość dzieci. Marzyłam o tym, że kiedyś dam im coś więcej niż tylko dach nad głową.
Ale życie z Pawłem było jak życie na polu minowym. Gdy skończył 18 lat, wyprowadził się do ojca. Przez chwilę miałam nadzieję, że to go zmieni. Ale wrócił po roku – bez pracy, z długami i nowymi problemami.
– Mamo, potrzebuję pieniędzy – powiedział pewnego wieczoru, stojąc w progu mojego mieszkania.
– Paweł… Ja nie mam już siły – odpowiedziałam cicho.
– Ty nigdy nie masz siły! Zawsze tylko Ola i Ola! – wykrzyczał i wyszedł trzaskając drzwiami.
Ola skończyła studia pedagogiczne, znalazła pracę w przedszkolu. Pomagała mi w domu, wspierała mnie finansowo, gdy zachorowałam na zapalenie płuc i przez dwa miesiące nie mogłam pracować.
Paweł pojawiał się coraz rzadziej. Czasem dzwonił po pieniądze. Czasem przychodził pijany i wyzywał mnie od najgorszych. Próbowałam mu pomóc – załatwiłam terapię odwykową, ale nie chciał słyszeć o leczeniu.
A potem przyszła ta rozmowa o spadku.
– Mamo, przecież to sprawiedliwe! Należy mi się tyle samo co Oli! – krzyczał przez telefon.
– Paweł… Ty nawet nie wiesz, ile razy Ola ratowała mnie przed komornikiem. Ty nawet nie pytasz, jak się czuję…
– Bo ty zawsze tylko ją kochasz! – rzucił i rozłączył się.
Nie spałam tej nocy. Przewracałam się z boku na bok, myśląc o tym wszystkim, co przeszliśmy. Czy jestem złą matką? Czy powinnam podzielić wszystko po równo? Przecież Paweł to mój syn… Ale wiem też, że jeśli dostanie pieniądze po mojej śmierci, przepuści je w miesiąc albo jeszcze szybciej – na alkohol, hazard albo długi.
Ola przyszła do mnie rano z bułkami i kawą.
– Mamo… Nie martw się o mnie ani o Pawła. Ja sobie poradzę. Ale ty musisz być spokojna.
Popatrzyłam na nią i poczułam ogromną wdzięczność i smutek jednocześnie.
Kilka dni później spotkałam się z notariuszem. Podpisałam testament – cały majątek zapisuję Oli. Paweł dostanie symboliczną złotówkę.
Wiem, że kiedyś się o tym dowie. Wiem też, że znienawidzi mnie jeszcze bardziej. Ale czy mogę ryzykować jego kolejnym upadkiem? Czy mogę pozwolić mu zniszczyć siebie jeszcze bardziej?
Wieczorem zadzwoniła Ola:
– Mamo… Dziękuję ci za wszystko. Nawet jeśli Paweł tego nie rozumie.
Siedzę teraz przy kuchennym stole i patrzę na stare zdjęcia. Wiem, że zrobiłam wszystko, co mogłam jako matka. Ale czy to wystarczyło? Czy można kochać dziecko i jednocześnie odebrać mu nadzieję na lepsze życie?
Może kiedyś Paweł zrozumie… Może kiedyś mi wybaczy…
Czy jestem złą matką? Czy czasem trzeba wybrać mniejsze zło dla dobra wszystkich? Co wy byście zrobili na moim miejscu?