„Mam Dość. Odchodzę, i Nie Zapomnij Kupić Zakupy dla Mamy,” Powiedziała, Pakując Swoje Rzeczy

Janek stał w drzwiach, jego oczy szeroko otwarte z dezorientacji i niedowierzania. Patrzył, jak Ewa, jego dziewczyna od trzech lat, pospiesznie wrzuca swoje ubrania do walizki. Pokój był w nieładzie, co stanowiło wyraźny kontrast do zazwyczaj schludnej przestrzeni, którą dzielili.

  • Dokładnie to, co powiedziałam. Mam dość.

  • Nie pozwolę ci już kontrolować mojego życia… – Janek był oszołomiony.

  • I nie będę już z tobą mieszkać.

„Co masz na myśli, że odchodzisz?” zapytał Janek, jego głos drżał.

Ewa nie podniosła wzroku. „Dokładnie to, co powiedziałam. Mam dość. Mam tego dosyć.”

Janek zrobił krok bliżej, jego ręce drżały. „Ale dlaczego? Co zrobiłem?”

Ewa zatrzymała się na chwilę, jej ręce zacisnęły się na krawędzi walizki. Wzięła głęboki oddech i w końcu spojrzała na niego. „To nie jest tylko jedna rzecz, Janku. To wszystko. Ciągłe kłótnie, to jak zawsze stawiasz potrzeby swojej mamy przed moimi, to jak próbujesz kontrolować każdy aspekt mojego życia. Nie mogę tego dłużej znosić.”

Twarz Janka zaczerwieniła się z frustracji. „Nie kontroluję cię! Chcę tylko tego, co najlepsze dla nas!”

Ewa pokręciła głową, smutny uśmiech pojawił się na jej ustach. „Nie, Janku. Chcesz tego, co najlepsze dla ciebie i twojej mamy. Ja jestem tylko dodatkiem.”

Umysł Janka pracował na pełnych obrotach, próbując wymyślić coś do powiedzenia, coś, co mogłoby ją zatrzymać. „Ale możemy to naprawić! Możemy pójść na terapię czy coś!”

Ewa zamknęła walizkę i wyprostowała się. „Już podjęłam decyzję. Odchodzę i nie wracam.”

Serce Janka zatonęło, gdy zdał sobie sprawę, że mówi poważnie. „Ale dokąd pójdziesz?”

Ewa wzruszyła ramionami. „Jakoś sobie poradzę. Mam przyjaciół, u których mogę się zatrzymać, dopóki nie znajdę własnego miejsca.”

Janek poczuł gulę w gardle, patrząc jak Ewa idzie w stronę drzwi. „Proszę, Ewo. Nie rób tego.”

Odwróciła się do niego po raz ostatni, jej oczy pełne determinacji. „Przepraszam, Janku. Ale muszę to zrobić dla siebie.”

Kiedy wyszła za drzwi, Janek poczuł falę rozpaczy przetaczającą się przez niego. Stał tam przez chwilę, niezdolny do ruchu, niezdolny do myślenia. Rzeczywistość sytuacji uderzyła go jak tona cegieł.

Podszedł do okna i patrzył, jak Ewa wsiada do swojego samochodu i odjeżdża. Dźwięk silnika zanikający w oddali był jak ostatni gwóźdź do trumny ich związku.

Janek osunął się na kanapę, jego umysł pełen myśli o tym, co mógł zrobić inaczej. Myślał o wszystkich razach, kiedy stawiał potrzeby swojej mamy przed potrzebami Ewy, o wszystkich razach, kiedy próbował kontrolować jej decyzje.

Zdał sobie sprawę zbyt późno, że brał ją za pewnik, że swoimi działaniami odpychał ją od siebie. Ciężar jego błędów przytłaczał go jak ciężkie brzemię.

Godziny mijały, a Janek siedział w milczeniu, odtwarzając ich ostatnią rozmowę w swojej głowie raz za razem. Wiedział, że stracił ją na zawsze i nic nie mógł zrobić, aby to zmienić.

Następnego ranka Janek obudził się w pustym mieszkaniu. Cisza była ogłuszająca, ciągłe przypomnienie o tym, co stracił. Przez cały dzień chodził jak we mgle, niezdolny do skupienia się na niczym.

Podniósł telefon i zobaczył wiadomość od swojej mamy przypominającą mu o zakupach spożywczych dla niej. Patrzył na wiadomość przez długi czas zanim w końcu odpowiedział.

„Dobrze, mamo,” napisał drżącymi palcami. „Kupię je.”

Kiedy wychodził za drzwi, nie mógł pozbyć się uczucia pustki, które osiadło w jego piersi. Wiedział, że żadne zakupy ani załatwianie spraw nie mogą wypełnić pustki po odejściu Ewy.

Janek zdał sobie sprawę, że musi stawić czoła konsekwencjom swoich działań i wyciągnąć z nich naukę. Ale na razie mógł tylko brać każdy dzień po kolei i mieć nadzieję, że pewnego dnia znajdzie sposób na ruszenie dalej.