„Chcę z Tobą być, ale chcę mieć własne dzieci”. Historia o miłości, rodzinie i trudnych wyborach

– Anka, musimy pogadać. – Michał stał w progu kuchni, trzymając w dłoni kubek z niedopitą kawą. Jego głos był cichy, ale wyczuwałam w nim napięcie.

Spojrzałam na niego znad talerza z kanapką, którą właśnie szykowałam dla Eryka. Mój syn miał dziś urodziny – ósme. Chciałam, żeby ten dzień był dla niego wyjątkowy, choć wiedziałam, że nie wszystko potoczy się tak, jak sobie wymarzyłam.

– Co się stało? – zapytałam, starając się brzmieć spokojnie.

– Kocham cię. Wiesz o tym. Ale… – zawahał się, a ja poczułam, jak ściska mnie w żołądku. – Chcę mieć własne dziecko. Z tobą. Nasze dziecko.

Zamarłam. Przez chwilę nie mogłam złapać tchu. Przecież rozmawialiśmy o tym już tyle razy. Michał wiedział, że po rozwodzie z Pawłem i po wszystkim, co przeszłam, nie byłam pewna, czy chcę jeszcze raz przechodzić przez ciążę, poród, nieprzespane noce. Ale on patrzył na mnie z nadzieją i lękiem jednocześnie.

– Michał… – zaczęłam, ale przerwał mi.

– Wiem, że Eryk jest dla ciebie najważniejszy. Ale ja też chcę być ojcem. Chcę mieć rodzinę. Naszą rodzinę.

W tamtej chwili poczułam się rozdarta na pół. Z jednej strony Michał – mężczyzna, który pokochał mnie mimo mojej przeszłości i bagażu doświadczeń. Z drugiej Eryk – mój syn, mój świat, który już tyle wycierpiał przez rozstanie rodziców i wieczne napięcia między mną a Pawłem.

Pamiętam dzień, w którym poznałam Michała. Było szaro i zimno, a ja spóźniłam się na spotkanie klasowe w liceum. On siedział przy stoliku z kolegami i śmiał się z jakiegoś głupiego żartu. Zwrócił na mnie uwagę od razu – może przez moje rude włosy albo przez to, że byłam jedyną samotną matką w towarzystwie. Zaczęliśmy rozmawiać i nagle świat stał się prostszy.

Ale życie szybko przypomniało mi, że nic nie jest proste. Michał miał swoje marzenia – chciał być ojcem od zawsze. Ja miałam swoje lęki – bałam się powtórki z rozrywki, kolejnego rozczarowania, kolejnej walki o alimenty i podział świąt.

Najgorsze było to, że Eryk wyczuwał napięcie między nami. Ostatnio coraz częściej pytał:

– Mamo, czy Michał nas zostawi?

Za każdym razem zapewniałam go, że nie. Ale czy mogłam być tego pewna?

Wieczorem usiedliśmy z Michałem na kanapie. On patrzył w telewizor, ale wiedziałam, że nie ogląda żadnego programu.

– Anka… Ja nie chcę cię zmuszać. Ale musisz wiedzieć, że to dla mnie ważne. Bardzo ważne.

– A jeśli powiem „nie”? – zapytałam cicho.

Zamilkł na dłuższą chwilę.

– Nie wiem… Może nie dam rady żyć z myślą, że nigdy nie będę ojcem.

Łzy napłynęły mi do oczu. Próbowałam sobie wyobrazić życie bez niego – bez jego ciepła, żartów, bez tego poczucia bezpieczeństwa, które dawał mi każdego dnia. Ale czy mogłam poświęcić siebie i Eryka dla jego marzenia?

Następnego dnia zadzwoniła do mnie mama.

– Aniu, słyszałam od Ewy, że znowu płakałaś przez tego swojego Michała. Po co ci to? Masz dziecko, masz pracę… Po co ci kolejny facet?

– Mamo… Ja go kocham.

– Miłość miłością, ale pomyśl o Eryku! On już raz przeżył rozstanie rodziców.

Mama zawsze była pragmatyczna do bólu. Nigdy nie rozumiała mojej potrzeby bliskości ani tego, jak bardzo boję się samotności.

Wieczorem Eryk przyszedł do mnie do łóżka.

– Mamo… Czy jak będziesz miała nowe dziecko, to mnie już nie będziesz kochać?

Serce mi pękło.

– Kochanie… Ty zawsze będziesz moim synkiem. Nic tego nie zmieni.

Ale czy naprawdę mogłam mu to obiecać? Czy potrafiłabym pogodzić miłość do dwóch dzieci z różnych związków? Czy Michał potrafiłby pokochać Eryka jak własnego syna?

W pracy też nie było łatwo. Koleżanki szeptały za moimi plecami:

– Znowu się z kimś spotyka…
– Pewnie zaraz będzie miała drugie dziecko…
– A ten jej były? Podobno nie płaci alimentów…

Czułam się osaczona ze wszystkich stron – przez rodzinę, znajomych, własne lęki i oczekiwania Michała.

Pewnego dnia Michał wrócił późno do domu. Był zmęczony i rozdrażniony.

– Musimy podjąć decyzję – powiedział bez ogródek.

– Nie jestem gotowa – wyszeptałam.

– A ja nie wiem, czy dam radę tak żyć dalej…

Wtedy zrozumiałam: czasem miłość to za mało. Czasem trzeba wybrać między sobą a drugim człowiekiem. Między marzeniami a rzeczywistością.

Dziś siedzę sama w kuchni i patrzę na zdjęcie Eryka z urodzin. Uśmiecha się szeroko, choć wiem, że w środku tęskni za ojcem i za spokojem, którego nigdy mu nie dałam.

Czy można być szczęśliwym w patchworkowej rodzinie? Czy da się pogodzić własne pragnienia z potrzebami dziecka i partnera? Czy miłość naprawdę wszystko wybacza?

Czasem myślę: może powinnam była spróbować… A może powinnam była odejść wcześniej? Co wy byście zrobili na moim miejscu?