Cień Przeszłości Mojego Męża: Jak Spotkanie z Jego Byłą Zmieniło Moje Życie
– Znowu do niej dzwoniłeś? – zapytałam, czując jak głos drży mi ze złości i strachu. Stałam w kuchni, trzymając kubek z herbatą tak mocno, że aż bolały mnie palce. Michał spojrzał na mnie zaskoczony, jakby nie rozumiał, o co mi chodzi. – To tylko sprawy związane z Olą – odpowiedział spokojnie, ale ja już wiedziałam, że to nie tylko o córkę chodzi.
Marta. Imię, które przez ostatnie miesiące rozbrzmiewało w mojej głowie jak przekleństwo. Była żona Michała, matka jego dziecka, kobieta, która zawsze wydawała się być o krok przede mną. Wysoka, szczupła, z tym swoim nienagannym uśmiechem i pewnością siebie. Ja? Czułam się przy niej jak cień.
Nasza historia zaczęła się jak z bajki. Michał pojawił się w moim życiu nagle, kiedy już przestałam wierzyć w miłość. Był czuły, opiekuńczy, potrafił rozśmieszyć mnie nawet w najgorszy dzień. Przez pierwsze miesiące byłam szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Ale potem pojawiła się ona – nie fizycznie, ale w rozmowach, wspomnieniach, zdjęciach na Facebooku. Z każdym kolejnym tygodniem czułam się coraz bardziej niewidzialna.
Pamiętam pierwszy raz, gdy zobaczyłam Martę na żywo. Przyszła odebrać Olę na weekend. Stałam w przedpokoju, próbując ułożyć włosy i udawać pewność siebie. Marta weszła pewnym krokiem, spojrzała na mnie i uśmiechnęła się uprzejmie. – Cześć, jestem Marta – powiedziała, jakbyśmy miały zostać najlepszymi przyjaciółkami. Ja tylko skinęłam głową i poczułam się jak dziecko przy dorosłych.
Od tamtej pory zaczęłam porównywać się do niej na każdym kroku. Czy jestem wystarczająco dobra dla Michała? Czy Ola mnie lubi? Czy Michał czasem nie żałuje, że to ze mną dzieli życie? Te pytania nie dawały mi spokoju.
Z czasem zaczęły się kłótnie. O drobiazgi: o to, kto odbierze Olę ze szkoły, o to, czy Michał powinien jechać na zebranie rodziców razem z Martą. – Przecież to tylko formalność – tłumaczył mi Michał. Ale dla mnie każda taka sytuacja była jak nóż w serce.
Najgorszy był dzień urodzin Oli. Marta zaprosiła nas wszystkich do siebie – chciała pokazać, że potrafimy być „nowoczesną rodziną”. Siedziałam przy stole obok Michała i patrzyłam, jak on i Marta śmieją się z jakiegoś starego żartu. Ola biegała między nami szczęśliwa, a ja czułam się jak intruz we własnym życiu.
Po powrocie do domu wybuchłam płaczem. Michał próbował mnie uspokoić, ale nie potrafił zrozumieć mojej zazdrości. – Kocham ciebie, nie ją – powtarzał. Ale ja nie potrafiłam uwierzyć.
Zaczęłam obsesyjnie przeglądać profil Marty na Facebooku. Każde zdjęcie analizowałam pod kątem tego, czy wygląda lepiej ode mnie. Każdy komentarz Michała pod jej postami był dla mnie powodem do kolejnej kłótni.
W końcu przyszedł dzień, kiedy nie wytrzymałam.
– Powiedz mi szczerze: gdybyś mógł cofnąć czas, wybrałbyś ją czy mnie? – zapytałam go pewnego wieczoru.
Michał długo milczał. Widziałam w jego oczach zmęczenie i smutek.
– Nie da się cofnąć czasu – odpowiedział cicho. – Ale wybrałem ciebie. I codziennie wybieram ciebie na nowo.
Nie uwierzyłam mu wtedy. Zamiast tego zaczęłam zamykać się w sobie. Przestałam dbać o siebie, unikałam spotkań ze znajomymi. Każda rozmowa z Martą była dla mnie upokorzeniem – ona zawsze wiedziała lepiej, zawsze miała rację.
Pewnego dnia Marta zadzwoniła do mnie sama.
– Musimy porozmawiać – powiedziała stanowczo.
Spotkałyśmy się w kawiarni na rynku. Siedziałyśmy naprzeciwko siebie i przez chwilę milczałyśmy.
– Wiem, że mnie nie lubisz – zaczęła Marta bez ogródek. – Ale Ola cię uwielbia. I Michał też cię kocha. Nie chcę być twoją rywalką.
Spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
– Łatwo ci mówić – wyszeptałam. – Ty zawsze byłaś tą lepszą.
Marta uśmiechnęła się smutno.
– Gdybyś wiedziała, przez co przeszliśmy z Michałem… Nie wszystko jest takie idealne, jak wygląda na zdjęciach.
Wtedy po raz pierwszy zobaczyłam w niej człowieka, a nie ideał do pokonania.
Wróciłam do domu i długo patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Zobaczyłam zmęczoną kobietę z podkrążonymi oczami i rozczochranymi włosami. Ale zobaczyłam też kogoś, kto walczy o swoje miejsce w świecie.
Od tamtej rozmowy zaczęłam powoli odbudowywać siebie. Przestałam porównywać się do Marty i zaczęłam szukać własnej wartości poza związkiem z Michałem. Zaczęłam spotykać się z przyjaciółkami, zapisałam się na jogę i pierwszy raz od dawna poczułam się wolna od cienia przeszłości mojego męża.
Dziś wiem jedno: zazdrość potrafi zniszczyć wszystko – nawet największą miłość. Ale czasem trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i zapytać siebie: czy naprawdę chcemy żyć cudzym życiem?
Czy Wy też kiedyś czuliście się niewystarczający przez czyjąś przeszłość? Jak sobie z tym poradziliście?