Czy powinnam wybaczyć Grzegorzowi, który wrócił po latach? Moja historia o zdradzie, samotności i trudnych wyborach

– Naprawdę myślisz, że możesz tak po prostu wrócić? – mój głos drżał, choć starałam się brzmieć stanowczo. Grzegorz stał w progu naszego dawnego mieszkania, z tym samym spojrzeniem, które kiedyś kochałam i którego teraz nie potrafiłam znieść. W rękach ściskał bukiet tulipanów – absurdalny gest, jakby kwiaty mogły przykryć piętnaście lat wspólnego życia zakończonych zdradą.

Wszystko zaczęło się niewinnie. Byliśmy zwyczajnym małżeństwem z Warszawy – ja, Anna, nauczycielka polskiego w liceum, on – Grzegorz, inżynier budowlany. Mieliśmy dwójkę dzieci: Paulinę i Michała. Przez lata wydawało mi się, że jesteśmy szczęśliwi. Owszem, bywały kłótnie o pieniądze, zmęczenie codziennością, ale kto ich nie ma? Dopiero po latach zrozumiałam, jak bardzo się myliłam.

Pamiętam tamten wieczór sprzed trzech lat. Siedziałam w kuchni, kroiłam warzywa na zupę, kiedy Grzegorz wszedł i powiedział: – Musimy porozmawiać. – Wtedy już wiedziałam. Kobieca intuicja nie zawodzi. – Zakochałem się w kimś innym – dodał cicho. Miałam ochotę rzucić w niego tym nożem, ale tylko upuściłam go na blat. Potem wszystko potoczyło się szybko: rozwód, podział majątku, dzieci na przemian u mnie i u niego.

Przez pierwsze miesiące żyłam jak w letargu. W pracy udawałam twardą, w domu płakałam do poduszki. Paulina zamknęła się w sobie, Michał zaczął sprawiać problemy w szkole. Mama powtarzała: „Czas leczy rany”, ale ja czułam tylko pustkę i gniew. Najgorsze były święta – puste miejsce przy stole i świadomość, że Grzegorz spędza je z nową partnerką.

Minęły trzy lata. Nauczyłam się żyć sama. Zaczęłam chodzić na jogę, spotykać się z koleżankami, nawet raz czy dwa umówiłam się na randkę przez internet (choć to była katastrofa). Dzieci dorosły szybciej niż powinny. Paulina wyjechała na studia do Krakowa, Michał zdał maturę i planuje wyjazd za granicę.

I wtedy pojawił się Grzegorz. Najpierw zadzwonił: „Musimy porozmawiać”. Potem przyszedł osobiście. Stał w progu z tymi nieszczęsnymi tulipanami i mówił: – Przepraszam. Popełniłem błąd. Tamten związek nie miał sensu. Chcę wrócić do rodziny.

Patrzyłam na niego i czułam mieszaninę gniewu, żalu i… czegoś jeszcze. Czy to była nadzieja? Czy można wybaczyć komuś taką zdradę? Przecież przez te trzy lata nauczyłam się żyć bez niego. Ale czy naprawdę byłam szczęśliwa?

Wieczorem zadzwoniła mama: – Aniu, ludzie popełniają błędy. Może warto dać mu szansę? – Ale jak mam mu zaufać? – zapytałam rozpaczliwie. – Jak mam zapomnieć te wszystkie noce spędzone samotnie?

Następnego dnia spotkałam się z Pauliną w kawiarni przy Nowym Świecie. – Mamo, to twoje życie – powiedziała spokojnie. – Jeśli go kochasz, spróbuj jeszcze raz. Ale jeśli nie potrafisz mu wybaczyć, nie zmuszaj się do niczego.

Michał był bardziej stanowczy: – Nie chcę go widzieć w domu! Zostawił nas wtedy, zostawi i teraz! – krzyczał przez telefon.

W głowie miałam mętlik. Przez kilka dni unikałam Grzegorza, ale on nie odpuszczał. Pisał SMS-y: „Tęsknię za tobą”, „Chciałbym naprawić wszystko”. W końcu zgodziłam się na wspólny spacer po Łazienkach.

– Pamiętasz nasze pierwsze randki? – zapytał nagle, patrząc na mnie z nadzieją.
– Pamiętam też twoją zdradę – odpowiedziałam chłodno.
– Wiem, że zawiodłem cię i dzieci. Ale zrozumiałem swój błąd. Tamta kobieta… to była iluzja. Z tobą czułem się naprawdę sobą.

Szliśmy długo w milczeniu. W głowie miałam obrazy z przeszłości: wspólne wakacje nad morzem, narodziny dzieci, śmiech przy niedzielnym obiedzie… Ale też łzy po nocach i samotność.

Wieczorem długo rozmawiałam z przyjaciółką Kasią:
– Nie wiem, co robić – przyznałam się bezradnie.
– Anka, nie musisz decydować od razu. Daj sobie czas. Może spróbujcie terapii?

Przez kolejne tygodnie spotykaliśmy się z Grzegorzem coraz częściej. Były rozmowy do późna w nocy, wspólne spacery, nawet wyjazd na weekend do Kazimierza Dolnego. Czułam, że coś we mnie pęka – gniew powoli ustępował miejsca tęsknocie za dawnym życiem.

Ale czy można wejść dwa razy do tej samej rzeki? Czy wybaczenie to oznaka siły czy słabości? Bałam się opinii rodziny i znajomych („Jak możesz mu wybaczyć?”), bałam się reakcji dzieci… ale najbardziej bałam się siebie samej.

Dziś stoję przed lustrem i widzę kobietę inną niż trzy lata temu. Silniejszą, ale też bardziej ostrożną. Grzegorz czeka na moją decyzję. Ja wciąż nie wiem…

Czy warto dawać drugą szansę komuś, kto raz już złamał ci serce? A może lepiej zacząć wszystko od nowa – sama?

Co wy byście zrobili na moim miejscu?