Mój syn zdradził żonę, gdy ich bliźnięta miały kilka miesięcy. Pięć lat później nie potrafię zaakceptować jego nowej partnerki ani mu wybaczyć

— Mamo, proszę cię, nie zaczynaj znowu — Bartosz patrzył na mnie z tym swoim upartym wyrazem twarzy, który znałam od dziecka. W jego oczach widziałam cień winy, ale też coś jeszcze — zniecierpliwienie, jakby miał już dość moich pytań.

Siedzieliśmy przy stole w mojej kuchni w bloku na warszawskim Ursynowie. Za oknem padał deszcz, a ja czułam, jakby każda kropla uderzała prosto w moje serce. Pięć lat minęło od tamtego dnia, kiedy Magda zadzwoniła do mnie zapłakana, mówiąc, że Bartosz ją zdradził. Ich bliźnięta miały wtedy zaledwie cztery miesiące.

— Jak mogłeś to zrobić? — zapytałam wtedy przez telefon, głos mi się łamał. — Jak mogłeś zostawić Magdę i dzieci?

Bartosz milczał. Po drugiej stronie słyszałam tylko jego ciężki oddech. Potem rzucił: — To nie takie proste, mamo.

Ale dla mnie było. Było proste: zdradził rodzinę. Zostawił kobietę, która przez całą ciążę walczyła o zdrowie dzieci, która nie spała po nocach, żeby karmić bliźnięta. A on? On w tym czasie spotykał się z Pauliną — młodą dziewczyną z pracy.

Pamiętam dzień, kiedy Magda przyszła do mnie z dziećmi. Miała podkrążone oczy, ręce jej drżały. — Nie wiem, co mam robić — szepnęła. — On już nie wróci.

Przytuliłam ją i obiecałam, że zawsze może na mnie liczyć. Przez kolejne miesiące pomagałam jej przy dzieciach — Antku i Julii. Bartosz pojawiał się rzadko. Zawsze miał wymówkę: praca, delegacja, zmęczenie.

A potem przyszedł rozwód. Siedziałam na sali sądowej i patrzyłam na Magdę, jak trzymała dzieci na kolanach. Bartosz był spięty, unikał mojego wzroku. Paulina nie przyszła.

Po rozwodzie próbowałam rozmawiać z synem. — To twoje życie — mówiłam. — Ale czy naprawdę jesteś szczęśliwy?

— Tak, mamo. Paulina mnie rozumie. Z Magdą już dawno nic nas nie łączyło.

Nie wierzyłam mu. Widziałam w nim pustkę.

Przez kolejne lata próbowałam zachować kontakt z wnukami. Magda pozwalała mi je odwiedzać, choć wiedziałam, że dla niej to trudne. Dzieci rosły szybko, a ja starałam się być dla nich wsparciem.

Bartosz coraz rzadziej dzwonił. Kiedyś zaprosił mnie do siebie na obiad. Paulina była miła, uśmiechnięta, starała się zrobić dobre wrażenie. Ale ja czułam tylko żal i gniew.

— Mamo, Paulina nie jest winna temu wszystkiemu — powiedział Bartosz pewnego dnia.

— Może i nie jest winna, ale to przez nią zostawiłeś rodzinę — odpowiedziałam ostro.

Paulina spuściła wzrok. Przez chwilę w kuchni panowała cisza.

— Chciałabym tylko, żebyśmy mogli być rodziną — szepnęła.

Zacisnęłam dłonie na filiżance kawy. — Rodzina to coś więcej niż wspólne zdjęcia na Facebooku — powiedziałam zimno.

Od tamtej pory nasze relacje były coraz bardziej napięte. Bartosz próbował mnie przekonać do Pauliny, zapraszał na święta, urodziny. Ale ja nie potrafiłam udawać.

Najgorsze były święta Bożego Narodzenia dwa lata temu. Bartosz przyjechał z Pauliną i jej córką z poprzedniego związku. Antek i Julia byli u Magdy. Siedzieliśmy przy stole, a ja czułam się jak obca we własnym domu.

— Mamo, dlaczego nie możesz zaakceptować Pauliny? — zapytał Bartosz po kolacji.

— Bo nie potrafię wymazać tego, co zrobiłeś Magdzie i dzieciom — odpowiedziałam szczerze.

Paulina wybiegła z płaczem do łazienki.

Bartosz spojrzał na mnie z wyrzutem. — Czy naprawdę chcesz zostać sama?

Nie odpowiedziałam. W głowie miałam obraz Magdy tulącej płaczące dzieci i siebie samej próbującej posklejać coś, co już dawno się rozpadło.

Czasem zastanawiam się, czy jestem zbyt surowa. Czy matka powinna zawsze stać po stronie dziecka? Czy powinnam wybaczyć Bartoszowi dla dobra rodziny?

Ostatnio widziałam się z Magdą na spacerze w parku. Dzieci biegały wokół nas.

— Pani Zosiu — powiedziała cicho — proszę nie mieć do siebie pretensji. To nie pani wina.

Patrzyłam na nią ze łzami w oczach. Była silniejsza ode mnie.

Dziś Bartosz dzwoni rzadko. Paulina unika spotkań ze mną. Czasem myślę o tym wszystkim nocami i pytam siebie: czy kiedykolwiek będziemy jeszcze rodziną? Czy można wybaczyć zdradę własnego dziecka? A może to ja powinnam nauczyć się odpuszczać?

Czy wy bylibyście w stanie wybaczyć swojemu dziecku taką zdradę? Jak znaleźć równowagę między miłością do syna a lojalnością wobec skrzywdzonej synowej i wnuków?