„Nie jestem już twoim ojcem?” – Historia o tym, jak jeden wybór na ślubie podzielił rodzinę

– Tato, muszę ci coś powiedzieć – głos Magdy drżał, a jej dłonie nerwowo bawiły się obrączką mamy. Siedzieliśmy w kuchni przy starym stole, na którym od lat rozgrywały się nasze rodzinne dramaty i radości. Czułem, że coś wisi w powietrzu, ale nie spodziewałem się, że to będzie aż tak bolesne.

– Słucham, córeczko – odpowiedziałem spokojnie, choć serce biło mi szybciej niż zwykle.

– Chciałabym, żeby do ołtarza poprowadził mnie Marek…

Na chwilę świat zamarł. Marek – jej ojczym, mąż mojej byłej żony. Człowiek, którego zawsze traktowałem z dystansem, choć nigdy nie zrobił mi nic złego. Przez gardło przeszło mi tylko jedno słowo:

– Co?

Magda spuściła wzrok. – Wiesz… On był przy mnie przez te wszystkie lata. Pomagał mi, kiedy ciebie nie było…

Poczułem, jakby ktoś wyciągnął mi serce z piersi. Przecież to ja ją wychowałem! To ja uczyłem jeździć na rowerze, bandażowałem kolana, czytałem bajki na dobranoc. Rozwiodłem się z jej matką, bo już nie mogliśmy być razem – ale Magdy nigdy nie zostawiłem.

– Czyli ja już się nie liczę? – zapytałem cicho.

– Tato, to nie tak… – zaczęła płakać. – Po prostu… Marek był przy mnie codziennie. Ty… przyjeżdżałeś tylko w weekendy.

Wstałem gwałtownie od stołu. – To dlatego, że twoja matka zabrała cię do innego miasta! Robiłem wszystko, żeby być blisko!

Magda szlochała coraz głośniej. – Ja wiem… Ale on mnie rozumiał. Pomagał mi z maturą, był na studniówce…

Poczułem się jak intruz w życiu własnego dziecka. Przez lata walczyłem o każdą chwilę z nią, a teraz miałem zostać zepchnięty na margines w najważniejszym dniu jej życia.

Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Przez kilka dni nie odbierałem telefonów od Magdy ani jej matki. W głowie miałem tylko jedno pytanie: „Czy naprawdę jestem aż tak złym ojcem?”

Wieczorami siedziałem sam w mieszkaniu i patrzyłem na stare zdjęcia – Magda na moich ramionach nad morzem, Magda z pierwszym świadectwem, Magda śmiejąca się do obiektywu. Wszystko to wydawało się teraz bez znaczenia.

Po tygodniu zadzwoniła do mnie była żona.

– Ryszard, musimy porozmawiać. Magda jest załamana.

– To ona mnie zraniła! – wybuchłem. – Chce, żebym zapłacił za wesele, ale nawet nie pozwala mi być ojcem!

– Nie bądź dziecinny – usłyszałem w odpowiedzi. – To jej wybór. Marek był przy niej przez większość życia.

– A ja co? Byłem tylko portfelem? – zapytałem gorzko.

Czułem się upokorzony. W pracy byłem rozkojarzony, koledzy pytali, co się dzieje. Nie potrafiłem im odpowiedzieć. Zacząłem szukać wsparcia w internecie – czy inni ojcowie też tak mają? Czy to normalne, że dzieci odwracają się od rodziców?

Na jednym z forów napisałem całą historię. Odpowiedzi były różne: „To jej dzień, uszanuj wybór”, „Niech płaci ten, kto prowadzi do ołtarza”, „Nie bądź małostkowy”. Każda z nich bolała inaczej.

W końcu postanowiłem powiedzieć Magdzie prawdę.

Spotkaliśmy się w parku. Siedziała na ławce skulona jak mała dziewczynka.

– Cześć tato…

Usiadłem obok niej.

– Magda… Nie zapłacę za twoje wesele. Nie potrafię udawać, że wszystko jest w porządku.

Spojrzała na mnie z wyrzutem.

– Czyli jeśli nie dostaniesz tego, czego chcesz, to się obrażasz?

– Nie rozumiesz… Dla mnie to nie jest tylko gest. To symbol tego, kim dla ciebie jestem.

– Ale ja cię kocham! – wybuchła nagle. – Po prostu… Marek był przy mnie wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowałam!

Zrobiło mi się słabo. Czy naprawdę byłem aż tak złym ojcem? Czy rozwód przekreślił wszystko?

Wróciłem do domu i długo nie mogłem zasnąć. W głowie miałem słowa Magdy: „On był przy mnie wtedy…” Może rzeczywiście zawiodłem? Może powinienem był walczyć bardziej?

Kilka dni później dostałem list od Magdy:

„Tato,
Nie chciałam cię zranić. Wiem, że cierpisz. Ale Marek naprawdę był dla mnie wsparciem przez te wszystkie lata i chcę mu podziękować w ten sposób. Ty zawsze będziesz moim tatą i mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.”

Czy mogę jej wybaczyć? Czy powinienem? A może to ja powinienem przeprosić za swoje błędy?

Dziś siedzę sam przy kuchennym stole i zastanawiam się: czy bycie ojcem to tylko geny i wspólne zdjęcia? Czy może chodzi o coś więcej? Czy ja jeszcze jestem dla niej kimś ważnym?

A wy… co byście zrobili na moim miejscu? Czy można przestać być ojcem przez jeden wybór dziecka?